Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Na razie mamy dwie ważniejsze sprawy, a pierwsza dotyczy ciebie osobiście. - Mówisz o pogróżkach? Odebrałem wasze ostrzeżenie, lecz... - Potraktuj je bardzo poważnie. Paravacini powiedział wyraźnie, że dzisiaj zostaniesz zabity. Wyraził się dokładnie w ten sposób: "w ciągu najbliższych dwudziestu czterech godzin". Dlatego dobrze się zabezpiecz, Geof. On nie żar tował. - Zapamiętam twoje słowa. Co jeszcze? - Chodzi o młodego Brewstera. Uciekł stąd. - Wielkie nieba! Jak?... Po co?... - W nocy przeskoczył przez mur. Jego siostra twierdzi, że postanowił na wła sną rękę rozprawić się z Geraldem Henshawem, swoim ojczymem, i pomścić śmierć matki. - Czy temu smarkaczowi się zdaje, że potrafi dokonać czegoś, czego my jesz cze nie braliśmy pod rozwagę? Henshaw po prostu zapadł się pod ziemię- Albo zaszył się gdzieś w Afryce czy Azji i w ukryciu śmieje się z nas w kułak, albo, co bardziej prawdopodobne, o ile znam sposoby matarezowców, spoczywa na dnie kanału La Manche obciążony kamieniami. - Zgadzam się z tobą, lecz widocznie Rogera to nie przekonało. 320 - Dokąd mógł pojechać? Od czego zaczął poszukiwania? Rozwścieczony głupi nastolatek ganiający po różnych spelunkach i rozpytujący na lewo i prawo sam w sobie jest problemem, pomijając już knowania matarezowców. - Masz rację, że jest rozwścieczony, Geof, ale na pewno nie głupi. Musi zda wać sobie sprawę, iż będzie potrzebował pomocy. Nie zwróci się do ciebie z oba wy, że każesz go z powrotem zamknąć, tym razem w jeszcze silniej strzeżonym miejscu... - Powinienem od razu to zrobić z całą trójką! - huknął Waters. - Roger i tak uważa, że został uwięziony. W każdym razie nikt z nas nie wziął pod uwagę stopnia rozwścieczenia młodzieńca, który darzył podziwem zmarłego ojca, a później głęboko przeżył zabójstwo ukochanej matki. - Co zatem proponujesz? - spytał z namysłem szef sekcji bezpieczeństwa. - Moim zdaniem chłopak skontaktuje się z jedynym według niego zaufanym człowiekiem, emerytowanym sierżantem, który również darzył podziwem swego dowódcę i był gotów, jak to się mówi, pójść za nim do piekła. - Masz na myśli Colemana! - wykrzyknął Waters. - Gotów jestem przyznać ci absolutną rację, staruszku. - No więc na twoim miejscu wziąłbym go pod lupę. Nawiasem mówiąc, Ro ger ma przy sobie sporo pieniędzy. Tysiąc funtów. - W zupełności wystarczy, żeby niepostrzeżenie przemknąć się z powrotem na wyspy, jeśli jest tak sprytny, jak podejrzewasz. - Możesz mi wierzyć na słowo. - Zaraz odwiedzę starego Colemana, bo wolę do niego nie dzwonić. Roger Brewster wsiadł do pociągu w Valence. Wcześniej zaplanował ucieczkę do najdrobniejszego szczegółu, odkładając na później tylko jedną rzecz. Spędził wiele godzin nad dokładną mapą, wbijając sobie do głowy ukształtowanie terenu na północ od przypuszczalnego miejsca ich przetrzymywania, a ponieważ znał płynnie francuski, na podstawie rozmów z agentami Deuxieme wybrał najsłabiej strzeżony punkt ogrodzenia. W trakcie pokonywania muru bardzo mu pomogła relacja z ucieczki nowego przyjaciela, młodego Montrose'a. Tutaj także teren oświetlany był reflektorami, musiał więc zaczekać, aż wybrany fragment muru pogrąży się w ciemnościach. Z oszukaniem strażników, którzy mieli chronić gości przed ewentualnym atakiem z zewnątrz, nie napotkał większych kłopotów. Wychodząc z domu Powiedział wartownikowi przy drzwiach, że chce zapalić przed snem, a siostra odznaczająca się wyczulonym węchem ciągle narzeka, kiedy pali w pokoju. Wartownik sam zaliczał się do palaczy, toteż tylko z uśmiechem pokiwał głową. Przeskoczywszy przez mur, Roger pobiegł przez tonące w ciemności pola w kierunku najbliższej drogi. Później stanął na poboczu i począł machać ręką na Przejeżdżające auta, aż wreszcie zatrzymała się ciężarówka. Wyjaśnił kierowcy Po francusku, że spędzał noc u dziewczyny, a jest studentem i koniecznie musi wrócić do swojego pensionnat przed świtem, bo inaczej może zostać wydalony z uczelni. 321 Toujours I 'amour. Kierowca doskonale to rozumiał, więc przyjął owo tłuma czenie z błyskiem zazdrości w oku i dowiózł go przed dworzec kolejowy w pobliskim miasteczku. Z mapy oraz przewodnika Roger dowiedział się o szkole pilotażu w Villeur banne. On również, wzorem Jamesa Montrose'a, postanowił znaleźć sobie pilota tyle że nie chciał polegać na przypadku i czatować na ulicy