Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Dobrej nocy, mój stary. Pozostawił Perrigo, by przetrawi te miłe słowa i wyszedł, zasuwając żelazną sztabę i zabezpieczając ją stalowym skoblem. Gdy wbiegał po schodach, rozległ się srebrzysty głos dzwonka i wiedział, że pora na nową akcję. Nie był zdziwiony, spodziewał się tego, ale szybkość, z jaką spełniły się jego przewidywania, świadczyła o wytrwałej nieugiętości głównego inspektora Teala. Naruszyłoby to pogodę ducha każe — go, z wyjątkiem Simona Templara. Przeszedł do fałszywej szafy w łazience na piętrze domu przy Upper Berkeley Mews 1 i przebiegł szybko do numeru 7. Z uśmiechem na ustach wszedł do swojej sypialni i zamknął za sobą lustro. Patrycja już tam na niego czekała. — Przyszedł Teal — powiedziała. — Sam? — Rozmawiał ze swoim psem gończym, gdy dawałam ci sygnał. Więcej nie ma nikogo. — Doskonale. Zdjął płaszcz i pochylił się nad toaletką, przywracając szczotką i grzebieniem dawny połysk swym włosom. Pod nadzorem Patrycji usunął w czarodziejski sposób wszelkie ślady ostatnich starć w samochodzie. W kilka sekund był, jak zawsze, wymuskany, schludny, nieskalany i czujny, tkwił jak śmiejące się oko cyklonu wśród piekielnych psot, nakładając błękitną, aksamitną bonżurkę… — Kochanie…. Przerwała mu kładąc rękę na ramieniu. Była bardzo poważna. — Posłuchaj, chłopcze. Nigdy dotąd w ciebie nie wątpiłam, ale tym razem nie wyciągnie cię z tego żaden książę Fortezza. — Może i nie. — Jesteś pewien, że nie wpadniesz w prawdziwe tarapaty? — Jestem. Nasza śliczna zapasowa droga ucieczki spełniła swoje zadanie. Już nigdy te psy gończe na zewnątrz nie będą dla mnie najlepszym alibi. Claud Eustace dowie się dzisiaj o tajemnym przejściu, wróci tu z nakazem rewizji i brygadą robociarzy, którzy je znajdą. Ale okaże się ono warte swych pieniędzy. Jasne, że będą kłopoty. Czekam na nie! — A co potem? Simon położył jej ręce na ramionach i obdarzył swoim uśmiechem Świętego. — Czy znasz takie kłopoty, z których bym się nie wykaraskał? — zapytał stanowczo — czy kiedyś widziałaś mnie pokonanego? Nie wiedząc czemu wzruszyła się jego postrzeloną pogodą ducha. — Nigdy! — zawołała. Na dole rozległ się dzwonek. Święty nie zwracał nań uwagi. Wpatrywał się w nią, niemal śmiał się ze wspaniałego szaleństwa. — Czy jest coś, co może mnie powalić? — Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Przyciągnął ją do siebie i pocałował w czerwone usta. Dzwonek rozległ się ponownie. Simon zrobił szeroki gest. — Na dole — oznajmił — jest nadzwyczaj wielki detektyw, którego jedynym celem w życiu jest popsucie nam wakacji. Nasz drogi Claud Eustace Teal, z buzią pełną gumy i nabrzmiewającymi czerwienią koralami, składa nam ostatnią, urzędową wizytę. Chodźmy trafić go w szczękę. ROZDZIAŁ VII W salonie Patrycja zamknęła książkę i spojrzała na wchodzącego głównego inspektora Teala. Za gościem szedł Simon. Było pewne, że odegra kolejną rolę dramatyczną z takim zacięciem, jakby była to sprawa życia i śmierci. Był artystą. Tej nocy pikanteria zadania, jakie na siebie nałożył, pobudzała wszystkie jego nerwy. Teal, żujący pracowicie podczas złowieszczej, kilkusekundowej pauzy pomyślał, że nigdy nie widział Świętego równie beztroskim i niebezpiecznym. — Mam nadzieję, że nie przeszkadzam — stwierdził wreszcie ciężko. — Ani trochę — mruknął Święty. — Widzisz przed sobą scenę wypoczynku domowego. Chcesz piwa? Teal trzymał się mocno. Wiedział, że ma przed sobą twardego zawodnika i zamierzał odkryć się jak najpóźniej. Wściekłość słusznego oburzenia dusił w sobie podczas całej drogi z Regent’s Park, aż z wielkim trudem doszedł do przekonania, że konieczna jest ostrożność. Jego zdecydowanie nie osłabło ani na jotę, lecz nie zamierzał osiągnąć swego celu za wszelką cenę, frontalnym atakiem. Wojownicze błyski w niebieskich oczach Świętego zapowiadały wiele przeszkód, które będzie musiał pokonać, i na razie główny inspektor Teal próbował uzyskać jakiś punkt zaczepienia. — Wróciłeś spokojnie? — zapytał. Wysunął macki, burcząc wymijająco, a Simon uśmiechnął się. — Spodziewasz się, że zapytam, dlaczego — wycedził — ale odmawiam robić tego, czego się po mnie spodziewasz. Ponadto wiem. — Skąd wiesz? — Mam wszędzie szpiegów. Siadaj, Claud. To zapadające się krzesło kupiliśmy specjalnie dla ciebie, a cygara z tego pudełka wybuchną, gdy je zapalisz. A może zdejmiesz kapelusz? Nie przylepi się do tapety. Teal ściągnął melonik z nerwową delikatnością. Zrozumiał, że czeka go ciężka walka o dotrzymanie obietnicy, jaką sobie złożył