They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Czyste, krystalicznie czyste Światło ustąpiło miejsca normalnemu światu. Wewnątrz złotego namiotu na podwyższeniu stał wysoki, zupełnie zwyczajny człowiek, ten sam, którego Folko widział, gdy ostatnio skorzystał z pierścienia Forwego. I ta sama czwórka siedzących szeregiem... O, ten, to chyba Boabdil... A co z resztą, z towarzyszami? "Jak ciężko... Czuję się, jakbym spoglądał w słońce"... - Czy ty jesteś Henna? - Skrzypiący głos Sandella zerwał słodkie miraże. Nie okazując żadnego szacunku, garbus zrobił krok przed siebie. Pozostali, i krasnoludy, i Wingetor, i Farnak, i Khandyjczyk Ragnur - znieruchomieli w jakimś dziwnym oszołomieniu. Pewnie i Folko stał tak samo jeszcze kilka chwil temu... Sandello odezwał się pierwszy, zmiatając wszystkie oznaki czci. Przemówił Henna, i nie był potrzebny tłumacz, by zrozumieć wypowiadane gromopodobnym głosem słowa. Niemniej jednak tłumacz - nie Ragnur, tylko jeden z czwórki siedzącej w rzędzie, po lewej ręce od najbliższego Hennie - zaczął przekładać. Kwieciste, pochlebcze epitety Folko przepuszczał mimo uszu. - ...Ja, pokorny Saladin... ("Jak to, przecież chyba obiecywałeś, że przyniesiesz głowy elfickich potworów? Przyniosłeś? Czy nie? A jeśli nie - dlaczego nie ugotowano cię we wrzącym oleju?")... okazano mi zaszczyt... donieść do gości mowę wielkiego, potężnego ("I tak dalej!")... Tak powiada Henna do gościa swego: dlaczego naruszyłeś pokój w ziemiach moich? Wiadomo mi, że z ręki twej padło niemało moich wojowników, a ja, Saladin, dodam - drzyj przed wszechwiedzą i wszystkowidzeniem Boskiego! - Nie będę bawił się z tobą w słówka, Henno. Wiem, że mnie zrozumiesz. Przyszedłem zabrać to, co sobie przywłaszczyłeś. Odbiorę to, bo takie jest prawo silniejszego. - Sandello spokojnie postąpił o krok, nie zwracając uwagi ani na podrywających się na równe nogi doradców Boskiego, ani na gniewnie chwytającą za sztylet rękę samego Henny. Za garbusem niczym cień przemknęła Tubala. Zwariował! Zgubi nas wszystkich! - tylko zdążył pomyśleć hobbit. Boski Henna coś ryknął - do namiotu ze wszystkich stron waliły straże - i ludzie, i pierzastoręcy. Nagle oszołomienie znikło, jakby zaklęcie skuwające ich członki straciło moc. Sandello jednym ruchem wyciągnął zza cholewy krótki i cienki nóż. Tubala bez polecenia rzuciła się na znajdującego się obok niej strażnika. Torin potężnym uderzeniem odrzucił na dziesięć stóp najodważniejszego z wartowników - może był to również ten najmniej ostrożny. Farnak i Wingetor ustawili się plecami do siebie, odpierając ataki; z zewnątrz słychać było krzyki i brzęk stali - drużyna tanów starła się ze strażą Henny. "Wszystko było wcześniej przemyślane. - Folko usunął się z drogi potężnej maczugi. - Henna wszystko obliczył z góry! Wiedział wszystko... i o mnie, i o Sandellu... A my - daliśmy się tak łatwo podejść". W ruch poszły arkany, a nie było czym ciąć gibkich rzemiennych pętli. Pierwszy został powalony Farnak, za nim Wingetor. Lina owinęła się wokół ramion Torina, lecz potężny tangar, ryknąwszy z wysiłku, jednym ruchem rozerwał pętlę. Sandello, niczym śmiercionośna czarna żmija, przemknął między wyciągającymi się do niego rękami. Jego krótki nóż już zdążył łyknąć krwi. Garbus rwał się do Henny. Zostawiając skrawki odzienia na pamiątkę tym, którzy wczepiali się w mego, w jednej chwili znalazł się obok Boskiego. Folko, sprytnie unikając lecących w jego stronę arkanów, zdążył zauważyć kątem oka atakującego już miecznika. W prawej ręce trzymał nóż, a w lewej przez mgnienie oka błysnął złoty okrąg Talizmanu... W tej samej chwili opończa Henny rozchyliła się. Wiszący na jego szyi kamień, który na pierwszy rzut oka wydawał się szary i niepozorny, nagle rozjarzył się od wewnątrz. W jednej chwili zniknęły niezgrabne i nierówne jego krawędzie; osłupiały hobbit zobaczył najpiękniejszy, z kiedykolwiek widzianych, skarb. To był brylant! Adamant najczystszej wody! W tysiącach powierzchni migotało magiczne, lejące się z wnętrza Światło. Sandello zachwiał się i znieruchomiał, jakby uderzył piersią w niewidzialną przeszkodę. Na pomoc mu skoczyła Tuba la, ale jakiś sprytny wartownik był szybszy i rzucił się dziewczynie pod nogi. Torin, roztrąciwszy strażników, w mgnieniu oka znalazł się przy garbusie, lecz było już za późno. Henna nie unosił rąk, nie używał zaklęć ani czarów. Po prostu pod garbusem ugięły się nogi, runął ciężko i niezgrabnie na bok, a szarańcza natychmiast go oblepiła. "Więcej nie da się już nic tu zrobić. Uciekaj!". Mimo całej swej zręczności, w walce bez broni, bez - chociażby - kufla do piwa, hobbit nie był szczególnie groźny. - Uciekaj, Folko! - dał się słyszeć rozpaczliwy krzyk Malca. "Dokąd?!" - omal nie wrzasnął hobbit. Jednakże, kiedy udało mu się przemknąć pod już dopadającymi go łapskami, z rozbiegu rzucił się pod dolną krawędź namiotu. Taka tkanina powinna szczelnie przylegać do gruntu, ale hobbit miał po prostu niesamowite szczęście - po raz pierwszy chyba od czasu rozpoczęcia wyprawy. Przeturlał się pod płachtą... i znalazł na zewnątrz. Dokoła namiotu wrzała bitwa na śmierć i życie. Doświadczeni, silni i dobrze uzbrojeni Eldringowie walczyli z zaciekłością, która powstrzymała nawet szturm wyborowych oddziałów straży Henny. Folko pognał w kierunku swych towarzyszy. Bzyknęła pierwsza strzała