Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Do stołu zbliżył się brat Roger, stanął na wprost kielichów z chlebem i winem i zaczął modlitwę dziękczynną „za przyniesione dary, jakich Bóg nam raczył udzielić" Następnie jeden z kapłanów pomagających papieżowi uderzył kilkakrotnie w mosiężny gong stojący w rogu podestu. Na ten dźwięk obecni w hali uklękli. Wtedy brat Roger wyjął z kielicha biały opłatek, unosząc go nad zgromadzonymi i powiedział: - A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom mówiąc: Bierzcie i jedzcie, to jest ciało moje. Rozległo się pojedyncze uderzenie w gong. Tysiące ludzi przez kilka sekunćf wpatrywało się w cienki, prawie przezroczysty kawałek chleba, który według ich wiary stał się w tym momencie ciałem Boga. Przy kolejnym uderzeniu w gong brat Roger opuścił dłonie, położył opłatek na srebrnej tacy i przyklęknął przed nim. Po czym powstał, ujął w dłohie kięłkih z winem, podniósł go w górę i zaczął mówić: - Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im mówiąc: Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja krew przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. Powtórzył się ten co poprzednio ceremoniał. Wierni przez chwilę patrzyli w kielich. Gdy brat Roger położył kielich z powrotem na stole i ukląkł, wszyscy przeżegnali się. Papież zrobił to również, ponownie powstał i jeszcze raz zwrócił się do zgromadzonych: - Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego. Odpowiedzią było chóralne: - Przyjdź, Panie Jezu! - Amen - zakończył tę część mszy brat Roger. Ludzie powstali z klęczek. W hali rozbrzmiały teraz słowa znanej Smithowi modlitwy Ojcze nasz. Detektyw ze zdumieniem zauważył, że niektóre frazy zna już na pamięć i bezwiednie powtarza w myślach za mówiącymi. Potem brat Roger poprosił „swych braci w wierze" o przekazanie sobie znaku pokoju. Wszyscy zaczęli podawać rękę osobom stojącym wo- kół nich. Mówili przy tym coś do siebie. Detektyw i Szymon również wymienili z sobą uścisk dłoni. Smith uśmiechnął się szeroko. Ten element mszy podobał mu się najbardziej. Kiedy rozległo się kolejne uderzenie gongu, ludzie jeszcze raz uklękli. Brat Roger wziął opłatek z tacy, uniósł go nad zgromadzonymi i powiedział: - Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. Wierni odpowiedzieli: - Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja. Brat Roger z namaszczeniem włożył opłatek do ust i zjadł go. Następnie wypił znajdujące się w kielichu wino. W ten sposób dał znak do rozpoczęcia czegoś, co Smith nazywał „rozdzielaniem Komunii". Wśród ludzi pojawili się kapłani z kielichami wypełnionymi opłatkami lub winem. Było ich ponad stu. Większość wiernych pozostała na klęczkach. Przesuwając się powoli od ołtarza ku obrzeżom hali, kapłani częstowali każdego chętnego zawartością kielichów. Smith radził Szymonowi uzbroić się w cierpliwość. - To może trwać około kwadransa - ostrzegł. Również brat Roger zszedł z podwyższenia i zaczął rozdawać opłatki pomiędzy klęczącymi. Za nim z kielichem wina kroczył brat Krzysztof. Po chwili podeszli również do Angel i jej rodziców. Po przyjęciu Komunii Angel spojrzała na papieża. On powiedział coś do niej i ojcowskim gestem położył dłoń na jej głowie. Dziewczyna spuściła : oczy i zaczęła się modlić. j Szymon po raz kolejny poczuł, że oddziela go od niej coś, czego ni-'; gdy nie pokona. Wobec czego to, że zrobił na niej kiedyś wrażenie, nie §;{' miało znaczenia. Mimo takiego wniosku, wbrew logice i rozsądkowi, nadal nie potrafił z niej zrezygnować. - Widzi pan ten pierścień na palcu Rogera? - przerwał milczenie pmith. - Tak, zauważyłem. - Podobno kawałek złota, z którego jest zrobiony, ma ponad dwa ty-:e lat. -Jak to? • Ten pierścień to znak ich władzy. Nowy papież dziedziczył go zawsze W" po swoim poprzedniku. Kiedy kolejny z nich umierał, pierścień przetapiano, tak by pasował na palec następcy... Niezła historia, co? - Tylko czy prawdziwa? - Opowiedział mi ją brat Tom... Umilkli. Do klęczących w pobliżu podszedł jeden z kapłanów. Na szczęście dla Szymona i Smitha nie wszyscy chrześcijanie, szczególnie na obrzeżach zgromadzenia, przyjmowali Komunię. Dzięki temu dwóch stojących nieco z boku mężczyzn nie wzbudziło niczyich podejrzeń. Gdy ostatni chętni zostali „nakarmieni i napojeni", kapłani zaczęli powracać na miejsca, z których wyruszyli. Do ołtarza wrócił także brat Roger. Ludzie powstali z klęczek. - No to dotrwaliśmy do końca - szepnął do Szymona Smith. Przj»wódca chrześcijan odczekał kilka sekund. Po czym kreśląc ręką nad zgromadzonymi znak krzyża, powiedział: - Niech was błogosławi Bóg wszechmogący, Ojciec i Syn, i Duch Święty. - Anlen - po raz ostatni tego dnia odpowiedzieli wierni. > r-i •'.• r-'' •. XXXVII Tylko nieliczni uczestnicy zgromadzenia rozeszli się zaraz po zakończeniu mszy. Uroczystość przekształciła się w nieoficjalne spotkanie