Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Fard Fantii klął towarzyszy cechowych. Wściekli za wyprowadzkę z miejskiej siedziby, cechowi hutnicy wyłazili ze skóry, by sabotować powstanie nowej kuźnicy i ściągnąć na cudzoziemca niełaskę. Król jak nie miał strzelb, tak nie miał. Diena Paszaratid, która tak niespodziewanie zniknęła ze dworu śpiesząc za swym małżonkiem do Uskutoszku, pozostawiła kilku sibornalskich urzędników. Król kazał ich wówczas zamknąć w więzieniu. Teraz kazał przyprowadzić sobie Uskuta i zaproponował mu wolność w zamian za projekt dobrego pieca do wytopu rudy żelaza. Hardy młody człowiek był pewny siebie, tak pewny, że aż zadzierał nosa, ilekroć się zwracał do króla. - Jak Waszej Królewskiej Mości wiadomo, najlepsze wielkie piece pochodzą z Sibornalu, gdzie sztuka hutnicza stoi na najwyższym poziomie. W Sibornalu stosujemy węgiel brunatny zamiast drzewnego do p-ieców i w naszych ogniskach kowalskich wykuwamy najlepszą stal. 219 - Ja właśnie chcę, abyś mi zaprojektował taki wielki piec tu w Borlien, i za to cię wynagrodzę. - Wasza Królewska Mość wie, że koło, ten wielki podstawowy wynalazek, pochodzi z Sibornalu i dopiero od kilku stuleci jest znany w Kampanniacie. Również wiele z waszych zbóż pochodzi z Północy. Owe zniszczone przez was piece - nawet ta konstrukcja -- przyszły z Sibornalu w poprzednim Wielkim Roku. - Teraz życzymy sobie czegoś nowocześniejszego. JandolAnganol powściągnął gniew. - Nawet po sprowadzeniu do Borlien koła, Wasza Królewska Mość, nigdy nie spożytkowano wynalazku w całej pełni, poza samym transportem, również w młynach, garncarstwie i do nawadniania pól. Nie macie wiatraków, które my mamy w Sibornalu. Wydaje nam się. Wasza Królewska Mość, że narodom Kampanniatu coś nieskoro idzie przyswajanie zdobyczy cywilizacji. Widać było, jak jutrzenka gniewu różowi oblicze króla. - Nie żądam wiatraków. Chcę pieca dającego dobrą stal na moje strzelby. - Wasza Królewska Mość zapewne chciał powiedzieć "strzelby na wzór sibornalskich". - Nieważne, co chciałem powiedzieć, ważne, co mówię tobie, że masz mi wybudować dobry piec. Zrozumiałeś czy może rozumiesz tylko po siboryjsku? - Darujcie, Wasza Królewska Mość, ale myślałem, że obaj rozumiemy tę sytuację. Pozwólcie mi wyjaśnić, że nie jestem rzemieślnikiem, lecz kancelistą ambasady, że jestem biegły w rachunkach, a nie w kładzeniu cegieł i temu podobnych. A w ogóle to ja się mniej nadaję do postawienia pieca niż Wasza Królewska Mość. Król jak nie miał strzelb, tak nie miał. Coraz więcej czasu spędzał król wśród swej fagorzej gwardii. Wiedząc, że fagorom trzeba wszystko powtarzać po wiele razy, codziennie wbijał im do głów, że w pełnym składzie będą mu towarzyszyć do Oldorando, aby w obcej stolicy uświetnić wielką paradą uroczystość ślubu ich króla. Na terenie pałacu były wyznaczone miejsca, w których król i ancipici spotykali się na równej stopie. Człowiek nie miał prawa wstępu do fagorzych koszar. Król, a przed nim VarpalAnganol, przestrzegał tej reguły. Nie było mowy, by przekroczył wyznaczoną granicę, tak jak wtargnął do historyczne] siedziby cechu hutników. Funkcję naczelnego regimentarza fagorzej gwardii pełniła gilda imieniem Ghht-Mlark Chzarn, przez króla zwana Chzarną. Rozmawiali w hurdhu. Znając niechęć ancipitów do Oldorando, JandolAnganol jeszcze raz wyjaśnił, dlaczego wymaga obecności Pierwszej Fagorzej na swym zbliżającym się weselu. 220 Chzama odrzekła: - Mowa jest dokonana z naszymi przodkami w uwięzi. Dużo mowy powstaje w naszych szlejach. Jest powiedziane, że my dokonamy pójścia z waszą królewską osobą do Hrl-Drra Nhdo w krainie Hrrm-Bhhrd Ydohk. Tego pójścia my dokonamy na wasz rozkaz. - Dobrze. Bardzo dobrze, że dokonamy pójścia razem. Cieszę się, że ci w uwięzi są zgodni. Masz coś jeszcze do powiedzenia? Ghht-Mlark Chzarn stała przed nim jak posąg z ciemnoróżowymi oczyma niemal na poziomie jego wzroku. Czuł jej woń i słyszał ledwo uchwytny szmer oddechu. Od dawna zżyty z fagorami wyczuwał, że gilda ma jeszcze coś do powiedzenia. Żołnierze gwardii za jej plecami również stali jak posągi, ciasno stłoczeni, futro przy futrze. Odgłos puszczanych wiatrów co jakiś czas dolatywał z nieruchomych szeregów. Mimo że był w gorącej wodzie kąpany, coś w powolności fagorów, jakieś nieodparte wrażenie, że wszystko, co mówią, mniej płynie z nich samych, a bardziej z niezmierzonych dali, z ukrytej krynicy dziedzicznej wiedzy, na zawsze przed nim zamkniętej, kojąco działało na JandolAnganola. Stał przed swą regimentarką prawie tak nieruchomy, jak ona przed nim. - Więcej powiedzenia. Ghht-Mlark Chzarn powtórzyła dobrze mu znaną formułkę. Przed poruszeniem nowego tematu należało wejść w zespolenie z tymi z uwięzi. W ten sposób zachowywano ciągłość myśli archalnej. Zgodnie z wymogami tradycji, spotkanie odbywało się w kordegardzie zwanej Czyśćcem; z jednej strony było wejście dla ludzi, z drugiej dla fagorów. Ancipici pomalowali ściany w kłęby szarości i zieleni. Belki niskiej powały nosiły niezliczone ślady pozostawione przez obosieczne rogi - może specjalnie tak niskiej, żeby podkreślała prawo Gwardii Fagorzej do noszenia rogów. Tylko jeden bóg. Wszechmocny Akhanaba, samotnie strzegł króla przed wieloma dręczącymi go demonami