Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Moja wiedza pochodzi z ksi¹¿ek. Doœwiadczenia takie jak to musz¹ zostaæ prze¿yte osobiœcie. Bardzo dobrze siê bawiê. Jaki s³odki mia³ g³os. G³êbszy ni¿ u kobiety, ale nie tak twardy i szorstki jak mêski. Zastanowi³a siê, sk¹d u niego taki g³os. Prawdopodobnie to dlatego, ¿e by³ wykszta³cony. - Myœlê, ¿e spodoba siê panu mój dom. - Od dawna ma pani tê blaszankê? - zapyta³ Thornton. - S³ucham? - Tego fordzika, jak d³ugo pani go ma? Czy trudno by³o nauczyæ siê go prowadziæ? Jak szybko mo¿e jechaæ? - pyta³. Sallie z trudem powstrzyma³a siê przed dociœniêciem peda³u gazu. Gdyby by³o jasno i gdyby lepiej zna³a drogê, pokaza³aby mu najszybsz¹jazdê jego ¿ycia. - Joseph mówi, ¿e wyci¹ga czterdzieœci mil na godzinê. Nie wiem, czy to prawda. - Wyobra¿am sobie, ¿e tak. Ma cztery cylindry. Czy daleko jeszcze? - Kilka godzin. S³oñce w³aœnie wschodzi. Piêknie to wygl¹da, prawda? Powinniœmy byæ w domu póŸnym rankiem. Jeœli jest pan zmêczony, mo¿e siê pan zdrzemn¹æ. - Jestem zbyt podekscytowany, ¿eby spaæ. Nie chcê niczego przegapiæ. Ju¿ tego dnia, gdy otrzyma³em depeszê pana Waringa, wiedzia³em, ¿e podejmê siê tej pracy. Lubi³em uczyæ w szkole, ale chcia³em zobaczyæ te¿ inne zak¹tki kraju, a ta 38 posada daje mi tak¹ mo¿liwoœæ. Któregoœ dnia wrócê do Bostonu i bêdê kontynuowa³ pracê jako nauczyciel. - Pan Waring powiedzia³, ¿e bierze pan za to mnóstwo pieniêdzy. Próbuje pan mnie wykorzystaæ dlatego, ¿e jestem kobiet¹? - Dobry Bo¿e, sk¹d przysz³o to pani na myœl? - Thorntonowi zapar³o dech. - Wiem, ile zarabia³ pan w szkole, w której ostatnio pan uczy³. Ode mnie ¿¹da pan dwa razy tyle. Zapewniam te¿ panu darmowe zamieszkanie i wy¿ywienie, no i zap³aci³am za pana przyjazd tutaj. - To prawda, ¿e biorê od pani dwa razy tyle. Ale proszê nie zapominaæ o tym, z jak daleka musia³em tu przyjechaæ. Gdy zakoñczê pracê u pani, bêdê musia³ wróciæ. Na to nie dostanê pieniêdzy. To, ¿e pani prawnik zap³aci³ za mój bilet na poci¹g by³o s³uszne. To on mnie zatrudni³ - nie ubiega³em siê o tê posadê. Jestem œwietnym nauczycielem i mog³em pracowaæ gdziekolwiek indziej. Bardzo powa¿nie traktujê swój zawód. Jestem cierpliwy i wyrozumia³y, a przy tym szczery. Pracujê z pani¹ i z nikim innym. To oznacza, ¿e mo¿e pani liczyæ na moj¹ niepodzieln¹ uwagê. ¯adne z nas nie bêdzie musia³o siê martwiæ o to, ¿e inny uczeñ bêdzie domaga³ siê poœwiêcenia mu mojego czasu. A kiedy ju¿ skoñczê i rozstaniemy siê, bêdzie mo¿na o pani powiedzieæ jedn¹ z trzech rzeczy. - Jakich trzech rzeczy? - Bêdzie pani albo m¹drzejsza ode mnie, równie m¹dra albo niemal tak m¹dra jak ja. - Gdyby mia³ siê pan zak³adaæ, panie Thornton, na któr¹ mo¿liwoœæ by pan stawi³? - spyta³a s³odko Sallie. - Je¿eli jest pani tak zdeterminowana i zdolna do poœwiêceñ, jak przedstawia³ pani¹ pan Waring, zaryzykowa³bym postawienie na to, ¿e bêdzie pani tak m¹dra jak ja. - Mam du¿o zdrowego rozs¹dku, panie Thornton. - Mo¿na du¿o dobrego powiedzieæ o zdrowym rozs¹dku. Tej cechy bardzo mi brakuje. To dlatego, ¿e moim ¿yciem s¹ ksi¹¿ki. Nic nie zast¹pi ksi¹¿kowej wiedzy. - I nic nie zast¹pi zdrowego rozs¹dku - rzuci³a Sallie. - Myœlê, ¿e oboje mamy racjê. Byæ mo¿e pani bêdzie uczyæ mnie zdrowego rozs¹dku, a ja bêdê uczy³ pani¹ z ksi¹¿ek. - Byæ mo¿e. Jak pan myœli, ile powinnam sobie za to policzyæ? - Touche, panno Sallie. Sallie nie by³a pewna, co w³aœciwie znaczy³y jego ostatnie s³owa, ale uœmiechnê³a siê w kierunku wschodz¹cego w³aœnie s³oñca. - Nigdy nie uwierzy³bym, ¿e coœ takiego jest mo¿liwe - powiedzia³ Philip wysiadaj¹c z forda. -Pani dom jest piêkny. W³aœciwie piêkny to za ma³o -jest po prostu wspania³y. Có¿ to za zapach? - Bylica. Mo¿e przejdzie siê pan wokó³ i obejrzy wszystko z bliska. Anna i Joseph poka¿¹ panu drogê do chatki. Przygotuj¹ te¿ gor¹c¹ k¹piel i œniadanie. Je¿eli potrzebuje pan drzemki, to w porz¹dku. Mo¿emy zacz¹æ lekcje jutro. 39 Sallie wiedzia³a dobrze, ¿e wygl¹da jak obdartus, gdy wprowadzi³a Su Li i Chue do kuchni. Anna rozpromieni³a siê i objê³a oboje. - Mówi¹ trochê po angielsku. Mo¿liwe, ¿e bêdziesz musia³a pokazywaæ im ró¿ne rzeczy zamiast wyjaœniaæ s³owami