Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
137 Powody tych niepokojów zasługują na baczną uwagę, lecz nadmiernie zawężona perspektywa może być myląca. Zyskamy pełniejszy obraz, zadając pytanie, dlaczego kryzys kubański był tak bardzo „niebezpiecznym okresem". Odpowiedzi odnoszą się bezpośrednio do zagrożeń, które mamy przed sobą. 83 JEDNO SŁOWO OD WOJNY NUKLEARNEJ Kryzys kubański „był najbardziej niebezpiecznym momentem w dziejach ludzkości", stwierdził Arthur Schlesinger w październiku 2002 roku na konferencji w Hawanie w czterdziestą rocznicę kryzysu, w której brało udział wielu naocznych świadków tamtych wydarzeń. Decydenci w tamtym czasie niewątpliwie rozumieli, że los świata spoczywa w ich rękach. Niemniej jednak uczestników konferencji mogły zszokować niektóre ujawnione informacje. Dowiedzieli się, że w październiku 1962 roku świat „dzieliło jedno słowo" od wojny nuklearnej. „Facet o nazwisku Archipow ocalił świat", stwierdził Thomas Blanton z Archiwum Bezpieczeństwa Narodowego w Waszyngtonie, które pomogło zorganizować konferencję. Mówił o Wasiliju Archipowie, radzieckim oficerze służącym na okręcie podwodnym, który 27 października zablokował rozkaz odpalenia torpedy z ładunkiem atomowym, w najbardziej napiętym momencie kryzysu, gdy radzieckie łodzie podwodne zostały zaatakowane przez amerykańskie niszczyciele. Miażdżąca odpowiedź byłaby praktycznie pewna i w konsekwencji doszłoby do wielkiej wojny.138 Ludziom, którzy uczestniczyli w podejmowaniu decyzji w tamtym czasie i w retrospektywnym spotkaniu czterdzieści lat później, nie trzeba było przypominać ostrzeżenia prezydenta Eisen-howera, że „wielka wojna zniszczyłaby północną półkulę".139 „Paralele między sposobem działania Kennedy'ego w czasie kryzysu a planami prezydenta Busha wobec Iraku były powracającym motywem tego spotkania", pisała prasa. „Wielu uczestników zarzucało Bushowi, że lekceważy historię", mówili, że „przybyli na tę konferencję, aby zrobić wszystko, żeby się to nie powtórzyło i przypomnieć światu tę lekcję w obliczu dzisiejszych kryzysów, a szczególnie w sytuacji, gdy prezydent George W. Bush zastanawia się, czy uderzyć na Irak".140 Schlesinger z pewnością nie był jedynym, który przypomniał fakt, że „Kennedy zdecydował się na blokadę zamiast działań zbrojnych, [natomiast] Bush dąży do działań zbrojnych"; zapewne nie był też jedynym, którego zaskoczyła informacja, jak niewiele dzieliło świat od zniszczenia nawet wtedy, gdy wybrano mniej agresywną opcję. W swym autorytatywnym opisie kryzysu kubańskiego Raymond Garthoff zauważa, że „w Stanach Zjednoczonych panowała nie- 84 mai powszechna aprobata dla sposobu, w jaki Kennedy radził sobie z kryzysem". To uczciwa ocena, ale czy sama aprobata była uzasadniona, to inne pytanie. Konfrontacja ostatecznie sprowadziła się do dwóch zasadniczych kwestii: czy Kennedy zobowiąże się, że USA nie zaatakują Kuby? oraz: czy ogłosi publicznie, że USA wycofają z Turcji swoje pociski nuklearne Jupiter, rozmieszczone na granicy z Rosją i wycelowane w centrum tego kraju? W obu kwestiach Kennedy ostatecznie zareagował odmownie. Przystał tylko na potajemne zobowiązanie do wycofania pocisków, co i tak było już zaplanowane, gdyż miały je zastąpić atomowe okręty podwodne Polaris. Nie zgodził się złożyć żadnego formalnego zobowiązania, że nie zaatakuje Kuby. Nadal „prowadził aktywną politykę zmierzającą do podważenia i obalenia reżimu Castro, w tym również tajne operacje przeciwko Kubie", zauważa Garthoff. Gdy kryzys się nasilał, 22 października, w wysoce prowokacyjnym geście, „z ceremonialną pompą" przekazano pociski pod turecką komendę. Garthoff pisze, że wydarzenie to „z pewnością zauważono w Moskwie, ale nie w Waszyngtonie".141 Tam zostało to przypuszczalnie uznane za kolejny przykład „logicznej nielogiczności". W historii spreparowanej przez silnych najbardziej dramatyczny moment kryzysu kubańskiego nastąpił 25 października, gdy amerykański ambasador przy ONZ Adlai Stevenson ujawnił na forum Rady Bezpieczeństwa podstępne działania Sowietów, przedstawiając fotografie stanowisk rakietowych na Kubie wykonane przez amerykańskie samoloty szpiegowskie. Pojęcie „moment Stevensona" weszło do naszej pamięci historycznej dla uczczenia tego zwycięstwa nad nikczemnym wrogiem, który chciał nas zniszczyć. Jako intelektualne ćwiczenie wyobraźmy sobie, jak „moment Stevensona" wyglądałby z perspektywy hipotetycznego pozaziemskiego obserwatora. Niech to będzie Marsjanin, który jest całkowicie wolny od ziemskich doktryn i ideologii