They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Stałym celem moich eskapad było muzeum tortur. W wielu książkach i filmach pojawia się motyw śmierci, a szczególnie podoba mi się satyryczne podejście do tematu w serialu Opowieści z krypty, gdzie bardzo dosadnie ujęta została koncepcja winy i kary. Opracowałem również własną torturę, opierającą się na świadomości śmierci. Można miejscowo znieczulić delikwenta, a następnie go otworzyć i usunąć część niezbędnych do życia wnętrzności. Śmierć następuje dopiero po kilku godzinach, przy czym osobnik do końca pozostaje świadom swojego umierania, nie czując rozpraszającego uwagi bólu. Metodę nieco udoskonaliłem i mam zamiar wprowadzić ją w życie. Podczas moich przeżyć metafizycznych byłem przeświadczony, że właśnie umieram. Może dla innych jest to błahe, ponieważ ciągle żyję, jednak wiem, co czuje osoba umierająca. Można powiedzieć, że przeżyłem śmierć psychicznie i wychyliłem głowę na drugą stronę. Może moje doznania to prawda, może fałsz - każdy może sprawdzić sam. W trakcie opisywania wniosków dotyczących energii odkryłem, że rzeczywistość, w której żyjemy, to iluzja fizyczna, że jesteśmy jedynie wytworem czyjejś wyobraźni. Wyobraziłem sobie Stwórcę i połączyłem się z nim emocjonalnie. Stwierdziłem przy tym, że musi on czuć się cholernie samotnie, nierozumiany ze swoją miłością do człowieka. Odkryłem boski Matrix, w którym istniejemy, oraz Boga, którego tak usilnie przez całe życie poszukiwałem. Moje wnioski nie są wyjątkowe - w filozofii wedyjskiej idee te funkcjonują od bardzo dawna. Ale ja znalazłem dowód. Z pewnością zauważyliście, że stopniowo zacząłem opisywać pola jako nośniki informacji o względności przestrzeni i czasu. Jest to spojrzenie na otaczający nas świat typowo informatyczne. Ma to swoiste znaczenie przy rozpatrywaniu rzeczywistości jako systemu operacyjnego, Matrixa. Tylko pod takim kątem możemy rozpatrywać względność czasu. Kiedyś oglądałem film o hackerach, którzy włamali się do bardzo dobrze strzeżonego systemu komputerowego. Wykorzystali bardzo prosty trick. Otóż stwierdzili, że wielu administratorów jako hasła używa słowa „Bóg”. Nasz Matrix również był zabezpieczony tym słowem. Jednak jest to system psychologiczny i aby się zalogować na prawach administratora, trzeba przejść chrzest intelektualny polegający na pozbyciu się wszelkich naleciałości kulturowych i moralnych, wyczyścić swój umysł ze zwodniczych systemów wartości, zresetować się, dokonać etycznej ablucji. Trzeba spojrzeć na świat z perspektywy Stwórcy, utożsamić się z nim, odrzucić całkowicie nawyk rozpatrywania spraw w kategoriach dobra i zła. System jest zabezpieczony firewallami psychologicznymi i aby go zrozumieć trzeba kolejno pozbywać się wartości. Ostatnią z nich był Szatan. Ja go rozpatruję jako program powodujący chorobę psychiczną i jednocześnie jako bezwzględnego moralizatora. Bóg nie zna pojęcia dobra i zła, a jedynie mądrość i głupotę. Człowiek, który zjadł owoc z drzewa poznania dobra i zła, zjadł jedynie fałsz, dzieło samego Szatana. Rozpatrując rzeczywistość w kategoriach systemu operacyjnego, nie mogę już powiedzieć, że natknąłem się na fizycznego Boga czy Szatana. To, co przeżyłem, jest tylko programem dostosowawczym, który miał mi pokazać, jak oceniać świat i jak lokować swoje uczucia. We wstępie pisałem, że przechodziłem próby, na przykład test na życie wieczne, którego tak bardzo się obawiałem. Ale dziś już rozumiem, że było to nie tyle sprawdzanie mnie pod kątem religijności, co pokazanie mi prawdziwych wartości: życia i szczęścia drugiego człowieka. Stwórca pokazał mi, gdzie ich szukać. Ja zresztą, programując rzeczywistość, chciałbym właśnie znaleźć się w niej i jej doświadczyć. W tym celu, aby osiągnąć doskonałość, wymazałbym sobie pamięć, rodząc się na Ziemi z różnymi wartościami początkowymi. Otoczenie przekazywałoby mi informacje dotyczące zasad moralnych, kulturowych. Informacje dodatkowe zdobywałbym z autopsji. Chciałbym za wszelką cenę sprawdzić swój program - czy jest dobry, czy zły - oraz siebie. Podjąłbym ryzyko własnej śmierci, jeżeli system okazałby się niewypałem, bo po co istnieć w świecie, w którym dominuje nieszczęście? Dowodem - przynajmniej dla mnie - że rzeczywistość nie istnieje, jest fakt, że to samo oddziaływanie, jakim jest pole magnetyczne i grawitacyjne, jednocześnie nie wpływa i wpływa na siebie. Prócz tego porusza się z różną prędkością, co powoduje, że wartość pola zmienia się nierównomiernie. Mało tego, pole grawitacyjne ma przeciwną wartość czasu w stosunku do pola magnetycznego, co z punku widzenia logiki również jest bzdurą