They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Odpowiedź moja, że dosyć mam już munduru, wyraźnie go nie zadowoliła. Toteż zapytał: — Chce pan zaczekać, aż będzie mógł pan znowu wrócić do wojska? Odparłem z uśmiechem: — Nie wierzę, byśmy znowu mieli armię. — To grubo się pan myli, panie Winzer. Już wkrótce będziemy mieli nową armię. Przecież sam pan opowiadał, że do roku 1946 nosił pan mundur i broń. W tym okresie zorganizowano zbrojne oddziały policji. W marcu 1946 ro- ku w sektorze angielskim było pod bronią sto czterdzieści tysięcy ludzi. W maju 1946 roku Amerykanie stworzyli tak zwaną policję przemysłową. Formacje te zostały w czerwcu 1948 roku znacznie zwiększone. W grudniu 1948 roku stworzona została NATO. Nie mieliśmy z nią nic wspólnego, bo nie było jeszcze Republiki Federalnej, ale już w rok później, po wybuchu wojny w Korei, oddziały niemieckie zostały ujęte w surowsze karby. — Chce pan przez to powiedzieć, że mamy już nową armię? — Nie ma znaczenia, jak to nazwiemy. Decydujące są przygotowania. Urząd Blanka pracuje od roku 1950 pełną parą. Myśli pan, że od tego czasu nic nie zaszło? Mogę panu powiedzieć jedno: Będziemy mieli nową i wcale nie taką małą armię. Blank zatrudnił sporą ilość oficerów, znalazłoby się miejsce i dla pana. Nie ma pan ochoty? — A dlaczego pan nie poszedł do Blanka i co pan o tym wszystkim myśli? 318 — Jako polityk mam inne zadania, poza tym byłem ofi- cerem rezerwy. A na pańskie pytanie, co o tym wszystkim myślę, powiem tylko, że moim zdaniem państwo suweren- ne musi mieć armię. .— Cóż by mi pan radził? .— Jeżeli nie chce pan wstąpić znowu do wojska, to niech pan przynajmniej wstąpi do CDU. Niezawodnie po- trafiłby pan wprowadzić tam trochę życia i rozmachu. Nie należy stać na uboczu. posłuchałem rady, wstąpiłem do CDU, zacząłem wy- suwać problemy, żądać wyjaśnień, zdobyłem uznanie, po krótkim czasie zostałem wybrany do komunalnej ko- misji budowlanej w dzielnicy Hamburg-Północ, a następ- nie do hamburskiej komisji wojskowej CDU. Można sobie wyobrazić, jakie wrażenie wywarła na mnie wiadomość podana przez radio z końcem sierpnia 1954 roku, że poseł Bundestagu, Schmidt-Wittmack, prze- szedł do wschodniego sektora. Zaprzyjaźniony ze mną architekt, z którym dzieliłem lokal biurowy, zadał mi następnego dnia pytanie: — Możesz mi powiedzieć, jakie funkcje pełnił Schmidt-Wittmack? Przypomniałem sobie, że na moim biurku leży zeszyt, w którym wypisane są nazwiska wszystkich posłów Bun- destagu. Przeczytałem mu damę personalne Schmidt-Witt- macka. Brzmiały następująco: od iroiku 1946 funkcjona- riusz partyjny CDU w Hamburgu. Do roku 1948 prze- wodniczący Młodej Unii w Hamburgu i jej przedstawiciel we władzach naczelnych. Od roku 1949 przewodniczący CDU na okręg Północ. Od roku 1949 do roku 1953 członek i sekretarz Stowarzyszenia Mieszczan Hamburskich. Od września 1953 poseł Bundestagu, poza tym członek komisji do spraw bezpieczeństwa Europy oraz komisji do spraw ogólnoniemieckich. Przyjaciel mój uśmiechnął się. — Mam ci powiedzieć, czym on był naprawdę? Zerem, kompletnym zerem. t ), 319 — Co takiego? — Tak, czytałem w gazecie, że Schmidt-Wittmack to polityczne zero. W ten sposób frakcja CDU usiłowała publicznie dyskry- minować odszczepieńca. Spojrzałem na mego rozmówcę, uśmiechał się w dalszym ciągu. — Z czego ty się śmiejesz? — Z tego, że jeżeli człowiek, który pełnił tyle funkcji, jest politycznym zerem, to ile zer siedzi jeszcze w Bundes- tagu? Prasa podawała dużo szczegółów i szczególików zwią- zanych ze sprawą, nie wspominała tylko ani słowem 0 istotnych przyczynach, które skłoniły Schmidt-Wittma- cka do jego decyzji. Dopiero kiedy jako oficer sztabowy otrzymałem wgląd w sprawy Bundeswehry, kiedy zorien- towałem się w rozmiarach zbrojeń planowanych przez ko- misję wojskową Bundestagu, zrozumiałem krok Schmidt- -Wittmacka. Kierował się poczuciem odpowiedzialności 1 to poczucie przesądziło, że przeszedł na stronę drugiego państwa niemieckiego. Chciał, aby jego przejście na tamtą stronę było ostrzeżeniem, a zarazem próbą poszukiwania dróg porozumienia. Wszystko to zrozumiałem znacznie później, kiedy sam zetknąłem sią z podobnymi problemami. Teraz pod wpły- wem kampanii prasowej przeciw Schmidt-Wittmackowi — byłem ogromnie rozczarowany. Nowa armia? Bardzo się ucieszyłem, kiedy pewnego dnia podpuł- kownik von Loeffelholz przyszedł do mego biura. Do- wiedziałem się od niego, że Urząd Blanka zlecił mu nowe zadania, co mnie zaskoczyło. Niestety nie było czasu na obszerniejszą rozmowę, na odchodnym prosił, żebym go przy okazji odwiedził w Bonn. 320 Wkrótce to uczyniłem. Nie tylko z ciekawości, ale dla- tego, ponieważ chciałem się upewnić, czy to, co o nowej armii mówił Schmidt-Wittmack, odpowiada prawdzie. Po długim krążeniu po labiryncie jednokierunkowych uliczek tak niegdyś cichego i spokojnego Bonn dotarłem wreszcie do koszar. Warta przed bramą nie miała ani bro- ni, ani stalowych hełmów, sprawiała wrażenie ochrony cy- wilnej, prawdopodobnie dla zadokumentowania „łagodne- go" charakteru Urzędu Blanka. Ale kontrola mego dowodu była znacznie dokładniejsza niż dawniej, kiedy sprawowali ją żołnierze uzbrojeni w karabiny. Wydawało się, że ci półcywile pilnują skarbu Nibelungów. W poszukiwaniu pokoju, w którym oczekiwał mnie za-- wiadomiony telefonicznie przez wartowników Loeffel- holz, musiałem minąć długi korytarz oraz ogromną ilość drzwi, na których widniały wizytówki z nazwiskami szla- chty z Prus Wschodnich, Pomorza, Śląska i Brandenbur- gii. Znałem je zarówno z kursów oficerów rezerwy, jak z czasów nad Wołchowem i przed Leningradem. Na włas- nej skórze doznałem niejednokrotnie arogancji tych wyso- ko urodzonych. Gdyby nie Loeffelholz, zrobiłbym w tył zwrot już na korytarzu. Ale chciałem go zobaczyć, cieszy- łem się na to spotkanie. Loeffelholz dzielił pokój z pułkownikiem Mahringiem, który dosłużył się stopnia oficerskiego od podoficera. Ani Loeffelholz, ani Mahring nie wyglądali na zawodowych wojskowych