They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Ma prawo jazdy? MiaB wypadek. Gospodyni mówi, |e mój ojciec daB motor do naprawy. WiedziaBa[ o tym? Pani Ewa popatrzyBa na syna, a potem doskonale mu znanym gestem, gestem, który zarzuciBa, kiedy postanowiBa |y i dziaBa, chwyciBa si za serce.  Nie wiedziaBa[  tryumfowaB Edward.  On nas zBodziejami nazywa! A to co?  signB do kieszeni i wycignB blankiet telegramu, i  Dobrze, |e przeczytaBem. OtworzyB si, to przeczytaBem. Przed chwil przyniósB listonosz. MiaBem nie mówi. My[laBem, |e chBopicy wybryk. Ale to nie wybryk.  PodniósB blankiet do oczu.   Natychmiast oddaj motor. Ojciec wie. Jurek". I eo ty na to? Jeszcze jakiego[ koleg wcignB w kradzie|.  Po|yczyBem  powiedziaB Bogdanek.  Tak po|yczyBe[) |e ci telegraficznie [cigaj, bo jaki[ ojciec si dowiedziaB  podsumowaB Edward. Anna przysunBa si do MichaBa.  Do was nie mam ju| nic  krzyknB mój syn.  Ty chodz, i ty  skinB na Bogdana i pani Ew.  Obejrzymy sobie to cudo. Potem pani Ewa zobaczyBa motor i bez sBowa zawróciBa, przyciskajc serce rk. Edward szedB za Bogdankiem, pilnowaB go, i tak, mijajc jadalni, ruszyli na gór. Bogdanka zamknito w jego pokoju. Spotkanie siódme Anna spróbowaBa jeszcze raz. ZrezygnowaBem ju| z czekania, je[li w ogóle mo|na nazwa czekaniem to znieruchomienie pod drzwiami, w jakim trwaBem przez par minut. Le|aBem na Bó|ku, gdy bez pukania wsunBa si i bezszelestnie podeszBa do mnie. DotknBa mojego ramienia, podniosBem gBow i otworzyBem oczy, znów znalazBa si nade mn w tej skupionej pozie, na póB pochylona, z palcem na ustach. Potem szepnBa:  Idziemy. Nie wiedziaBem, co zaszBo na dole. Pomy[laBem, |e tak dBugo oczekiwaBa na woln drog. Nie tBumaczyBa mi spóznienia, odeszBa o krok, kiedy 160 si podnosiBem, wBo|yBem marynark i zaczBem szuka kurtki. ByBem gotów, ale nagle bezsensownie zaczBem chwyta to ten, to inny przedmiot, jakbym musiaB je zabra na pamitk. ZachowywaBem si tak, jakbym spodziewaB si, |e nigdy nie wróc, i ratowaB najcenniejsze rzeczy. Anna pokrciBa gBow.  Nie, niczego pan nie potrzebuje. To tylko jeden dzieD, mo|e dwa. SkinBem gBow, ale cigle jeszcze trzymaBem w rku pudeBko ze starymi papierami, niepotrzebne pudeBko i niepotrzebne papiery, wyjBa mi je z dBoni i ostro|nie poBo|yBa na szafce