Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
(III, w. 278-279) O mowo polska, ty czujny odzewie serdecznych żalów, utrwalony w śpiewie. (III, w. 289-290) O polskie dźwięki, tak spójnie związane, będziecie w lata czytane. (III, w. 300-301) Kończą te strofy zdania, w których kadencję wyznacza jakaś wariacja na temat zwrotu „dusz harmonią, serc harmonią", zbudowane zawsze tak, że „harmonią" znajduje się w pozycji rymowej. Wszystko po to, żeby w samej konstrukcji wiersza zderzyć pochwałę polszczyzny, najpełniej zespolonej z wewnętrzną potrzebą człowieka, z ponurym rytmem wracającego jak refren tytułu pisma, które Zygmuntowi Augustowi wręczył poseł Lupa Podlodowski: „De obscuro Regis matrimonio". Już od pierwszych niemal kwestii opozycja światła i ciemności będzie stanowić jedną z podstawowych linii dramaturgicznych. Stworzy też sytuacyjną i psychologiczną motywację lęków Barbary: Dzień jeszcze schodzi jako znośnie, bo mnie zabawia swymi dziwy; to i nadzieja jaka rośnie. Ale ten wieczór nieszczęśliwy, gdy odchodzicie precz ode mnie i noc mię ciemna opanuje; wtedy wszystkiego już żałuję. To mi się piersi chwyta łkanie, że nigdy nowy dzień nie wstanie. W nocy tej lęku myśli toną, żem jest nieszczęściu poślubioną. (l, w. 42-52) Ta podstawowa opozycja ukształtowała także formułę dialogu, który nie przynosi informacji o zdarzeniach, nie posuwa naprzód akcji dramatycznej, bo nie w akcji zawiera się istota konfliktu. Dialog służy pokazaniu odmienności postaw partnerów rozmowy, wydobywa dramatyzm z przeciwstawnego spojrzenia na świat. Dopiero w takim starciu Postaw kształtuje się dynamiczna osobowość bohaterów dramatu, któ-rzy zmagają się nie tylko z przeciwieństwami losu, ale też i z własnym 124 WYSPIAŃSKI W LABIRYNCIE TEATRU rozumieniem świata. Bardzo mocno dochodzi tu do głosu zapisane w Studium o „Hamlecie" rozumienie kompozycji dramatu jako procesu zdobywania świadomości i dojrzewania bohatera. W opozycję światła i ciemności włącza się zmienność zaprzeczających sobie wzajemnie pór roku, przede wszystkim zimy i wiosny Król po śmierci ojca postanawia, najpierw w Wilnie, ujawnić swoje małżeństwo z Barbarą. Nie ma jednak miejsca na radość-nie tylko jest zima, ale też zaraz będą musieli się rozstać, bo obowiązki wzywają g0 do Krakowa. Słyszymy ostatnie fragmenty przemowy Zygmunta Augusta i oglądamy ostatni moment aktu przedstawienia Barbary Radzie Panów Litewskich. Wszystko to dzieje się na drugim planie, w głębi sceny, tylko przez chwilę Radziwiłłówna staje na podium tronu oświetlona słońcem. Bo w istocie druga scena dramatu i drugie w nim spotkanie małżonków znów jest pożegnaniem, a każde z tych pożegnań, niezależnie od historycznego momentu naznaczone jest piętnem ostatecznego przemijania. Ogłoszeniu małżeństwa towarzyszą żałobne dzwony czczące pamięć starego króla. Barbara tak to odczuwa nie z powodu smutku po śmierci Zygmunta Starego, lecz z powodu nagłej świadomości przemijania: więc gdy żałobne dzwony słyszę, jak biją wszędy ustawicznie, to serce się ścisnęło bólem, że wasz czas już się począł liczyć, gdyście zasiedli tron dziedziczyć. (II, w. 62-66) Nad rozkwitającym na nowo szczęściem wpisywanym przez Augusta w obraz odradzającej się na wiosnę przyrody dominuje mroczny chłód zimy i dojmująca świadomość czasu zstępującego. Barbara, świeżo poślubiona małżonka, przygotowująca się dopiero do uroczystych weselnych obrzędów, przemawia jak Demeter z Nocy listopadowej, na wszystko patrzy w perspektywie bezpowrotnej straty tego co ulotne, jednostkowe, nie wierzy w wiosenne odrodzenie: Patrzyłam z okien mej samotni, -•:. tam w dubinieckim więzieniu, jak zima uśmiech młodych lat uniosła gdzieś ku zapomnieniu, do niezwróconych nigdy strat. Boje z losem 125 Jak się chuć każda przeistacza w żywą obecność, mało miłą; jak szczęście, w świat wiedzione siłą, z nami się razem w groby stacza. Więc to wesele, co się śmieje z świeżej zielonych traw pościeli, to ino zieleń nad mogiłą, którą znów całun w śnieg ubieli. (II, w. 88-100) Zygmunt August okazuje się więc dramatem o niemożliwym szczęściu także ze względu na nadrzędne miejsce śmierci w świecie, o którym opowiada.16 Wszystko zmierza ku śmierci i oglądane jest z jej perspektywy. To nie śnieg jest porównany do białego całunu, to biel śniegu narzuca mu rolę całunu otulającego świat, który cały wydaje się grobem. Takiemu spojrzeniu podporządkowuje się też i Zygmunt August. Drugą scenę dramatu, która w planie akcji jest triumfem wiernego, wytrwałego uczucia, kończy inwokacja do miłości, rozpoczynająca się słowami: „O miłości, biegniesz w boje/ o to kruche szczęście twoje" (II, w. 273-274). Nie jest ona jednak hymnem na cześć miłości, tylko uwydatnieniem jej kruchości, przeczuciem nieszczęścia, złej doli, bo w istocie jej adresatką jest śmierć: Widzisz w łąkach, kwiaty w pąkach, jak się falą gną kwiecistą, lgną ku sobie? Już ten kosiarz mieczyk krzesze, którym całe taki sczesze. Legną pąki. (II, w. 280-285) Trzy sceny spośród czterech opublikowanych przez Wyspiańskiego, są więc w istocie wariacjami na ten sam temat - bezlitosnej ostateczności przemijania. Pełne gwałtownego niepokoju, gorączkowe dialogi Barbary i Augusta stają niemal w sprzeczności z kolejnymi etapami dającego się wyczytać z tych scen rozwoju akcji. Nieważne, co stało Bardzo jest w tym bliski Malczewskiemu. W złych przeczuciach Barbary wciąż odzywa się echo refrenu 'piosneczki, z jaką maski wtargnęły do dworku Miecznika: Ah! na tym świecie, Śmierć wszystko zmiecie, Robak się lęgnie i w bujnym kwiecie. (A. Malczewski, Maria, Pies'ń II, w. 733-734, cyt. za: oprać. J. Ujejskiego, BN l 46, Kraków 1925). 126 WYSPIAŃSKI W LABIRYNCIE TEATRU się w końcu przyczyną śmierci Barbary. Królowa musiała umrzeć, bo każde wielkie szczęście musi zostać okupione cierpieniem. Cierpieniem immanentnie w nim zawartym, niezależnym od zewnętrznych trudności