Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Najlepszy sposób treningu to desantowanie niewielkiej grupy (3-4 ludzi) na spadochronach w zupełnie nieznanym miejscu, gdzie nie ma ludzi, dróg, niczego oprócz oślepiających połaci śniegu ciągnących się od horyzontu do horyzontu albo gorącego piasku, którego końca też nie można dojrzeć gołym okiem. Zwykle takiej grupie nie dawano ani mapy, ani kompasu. Każdy z członków grupy jest uzbrojony w karabin Kałasznikowa, ale posiada do niego tylko jeden nabój. Oprócz tego każdy dostaje nóż i saperkę. Zapas żywności także jest minimalny. Czasem to minimum oznacza: nic. Nie wiadomo też ile czasu grupie przyjdzie maszerować: l dzień, 5 dni czy też 15? Nabój można wykorzystać w dowolny sposób - na zabicie jelenia, łosia, niedźwiedzia. Mięsa takiego zwierza wystarczyłoby całej grupie na długą drogę. Ale z drugiej strony co będzie, jeśli zaatakują wilki, a naboju już nie ma? Szkoła przetrwania rozpoczyna się od przygotowania indywidualnego. Zanim żołnierz trafi do grupy, powinien wcześniej umieć przeżyć sam, sprawdzić swe własne siły. SPECNAZ 241 W przeciwnym razie, jeśli wysłana zostanie grupa złożona z żołnierzy nie mających wcześniejszego treningu indywidualnego, u najsłabszego z nich może pojawić się pokusa zjedzenia w krytycznej sytuacji swego własnego towarzysza. Rozmowy z żołnierzami Specnazu pokazywały, że przy silnym wyczerpaniu pokusa kanibalizmu jest bardzo silna. W przypadku prawdziwego głodu z pokusą tą jest coraz trudniej walczyć, ale żołnierze mający za sobą indywidualny kurs przetrwania są bardziej opanowani, znacznie trzeźwiej patrzą na swe możliwości, znacznie bardziej wierzą we własne siły. Z tej racji kanibalizm wśród grup złożonych z wcześniej wyszkolonych żołnierzy spotykany był szalenie rzadko, wyłącznie w rzeczywiście wyjątkowych warunkach. Aby trening przeżycia w warunkach ekstremalnych był bardziej realistyczny, grupa nie ma ze sobą radiostacji, w ten sposób nie może przekazać żadnego wezwania o pomoc, dopóki nie napotka na swej drodze pierwszych ludzi. Zajęcia zaczynają się od skoku spadochronowego w najbardziej nieprzyjaznych dla człowieka warunkach: na cienki lód, w las, w górach. W 1982 roku trzech radzieckich spadochroniarzy wykonało skok nawet do krateru Awaczynskiego wulkanu. Ich zadanie rozpoczęło się od wydostania z krateru. Wyczynu tego dokonali Wa-lientin Dmitrijenko, Lew Żyłonkin i Wiktor Szełopugłn. Dwóch innych spadochroniarzy: Władimir Niżyk i Władi-mir Prokopow kilka razy rozpoczynali swe marsze od lądowania na szczycie Elbrusu (5.642 m n.p.m.). Skakali także na szczyty najwyższych gór ZSRR Pik Lienina (7.134 m n.p.m.) i Pik Kommunizma (7.495 m n.p.m.). Zrozumiałe, że w warunkach współczesnej Europy potrzebne są inne nawyki ł szkolenie o nieco innym charakterze. Takie treningi były przeprowadzane, zresztą z nie mniejszą intensywnością. W tym celu żołnierzy Specnazu ubierano w czarne, więzienne drelichy i wypuszczano nocą w centrum dużego miasta. Przy tym miejscowe radio i telewizja podawały informacje, że zwiezienia zbiegła grupa szczególnie groźnych przestępców. Znamienne jest, że w Związku Radzieckim zakazane było publikowanie takich informacji w gazetach, ale mogły je podawać 242 WIKTOR SUWOROW lokalne rozgłośnie radiowe i stacje telewizyjne. Ludność otrzymywała tylko niewielką część informacji i dlatego panicznie bała się bandytów, wokół których rodziły się najbardziej fantastyczne legendy. „Przestępcy" mieli rozkaz wrócić do koszar. Zaś miejscowej milicji i wojskom MWD wydawano rozkaz szukania zbiegów. Tylko najwyżsi dowódcy MWD wiedzieli, że są to ćwiczenia. Placówki niższego szczebla działały jak w realnych warunkach. Zazwyczaj dowództwo informowało posterunki, że „przestępcy" nie są uzbrojeni i o ich schwytaniu natychmiast należy zawiadomić zwierzchników. Jednak bardzo często milicja nie wierzyła, że przestępca nie jest uzbrojony (mógł przecież ukraść pistolet w ostatniej chwili) i dlatego, wbrew zakazowi, używała broni. Czasem schwytanego żołnierza przekazywano dowództwu pobitego do nieprzytomności: stawiał opór, a my tylko broniliśmy się. W niektórych przypadkach przeprowadzano wielkie ćwiczenia, podczas których zarówno milicja, jak i MWD wiedziały, że są to ćwiczenia. Ale nawet i w takich warunkach znaleźć się w składzie grupy Specnazu to sprawa bardzo ryzykowna. MWD na ćwiczeniach wykorzystywało psy, a one nie znały przecież różnicy między treningiem i zadaniem bojowym. Dobrze jeśli psy zostały w porę zatrzymane, jeśli jednak nie... Sztuka przetrwania, szczególnie w warunkach współczesnego życia miejskiego jest jednym z najbardziej niebezpiecznych elementów szkolenia bojowego. IV Żołnierz Specnazu miał działać na terytorium wroga. Jednym z jego głównych zadań było, jak już wiemy, poszukiwanie szczególnie ważnych obiektów, a w tym celu często należy brać jeńców i torturami wydobywać z nich potrzebne informacje. Nie mamy już wątpliwości, że żołnierze potrafią informacje te skutecznie pozyskiwać. Ale jak mogli zrozumieć co mówił im jeniec? Oficer Specnazu ma za sobą specjalne kursy językowe, oprócz tego w każdej kompanii Specnazu był jeden oficer-tłumacz, który biegle posługuje się co najmniej dwoma językami obcymi. Ale Specnaz ma przecież działać w niewielkich grupach, i nie zawsze oficer może być pod ręką, dlatego SPECNAZ 243 każdy żołnierz i podoficer, prowadząc przesłuchanie powinien w pewnym zakresie rozumieć język wroga. Większość żołnierzy Specnazu służy tylko trzy lata, przy czym ich szkolenie bojowe jest na tyle intensywne, że znalezienie wolnego czasu na cokolwiek innego okazuje się prawie nierealne. Jak więc rozwiązano ten problem? Czy żołnierz Specnazu porozumie się ze swoim przeciwnikiem, który podczas tortur kiwnie głową na znak, że będzie mówił? Oczywiście, porozumie się. Zwykły żołnierz Specnazu władał, oczywiście w najnie-zbędniejszym zakresie, piętnastoma językami obcymi. Ile czasu wymagało takie przygotowanie? Dwie minuty. Wyobraź sobie, że pojmała cię grupa Specnazu. Twojemu koledze, na pokaz, przypalili dłonie rozpalonym żelazkiem i wbili w głowę wielki gwóźdź. Pytająco patrzą na ciebie, kiwnąłeś głową: znaczy zgadzasz się mówić. Każdy żołnierz Specnazu ma jedwabną chustkę z podręcznym słownikiem - to płachta jedwabiu z szesnastoma rzędami pytań i odpowiedzi. Pierwsze zdanie napisane w języku rosyjskim brzmi: „Milcz, albo cię zabiję". Podoficer wskazuje na nie