Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Wychodzę o szóstej. Kupuję dla Cezarego książki u Blaisa i Perissa1190 odnoszę, nie zastaję. Do domu. Pacierze. Spać. 384 Piątek, [10 czerwca] Po modlitwach, po mszy i po śniadaniu zabieram się nareszcie do rachunków z upłynionych miesięcy. Przeglądam sam do dziesiątej. Wołam potem Edwarda [Duńskiego] i układamy rachunek z lutego, który się przeciąga aż do obiadu. Zaczynamy potem z marca. Potem wychodzę na kawę i do księdza Augé. Wtem spotykam Wisłoucha, więc tylko na kawę i wracam. Rozmowa z nim dobrze szła i zdaje mi się, żem doznał łaski Bożej i w wielu rzeczach istotnych go oświecił. Ale czemu znów nie było konkluzji o modlitwie, o sakramentach? Odprowadzam go potem aż pod Odéon,1191 ciągle w rozmowie duchownej. Potem do Cezarego, przyjmuje mnie jak najlepiej. Jutro jedzie do Montmorency. Przyjść ma do nas w niedzielę dla wzięcia razem komunii świętej. Daje mi znów 20 franków na swoje książki. Wracam do domu, robię dalej z Edwardem rachunki. Wieczerza. Przychodzi reparować zegar sprzedawca. Potem pacierze i znów rachunki aż do końca marca, do dziesiątej. Jeszcze je potem sumuję, kombinuję i spać aż około jedenastej. Sobota, 11 [czerwca] 385 Po modlitwach, po mszy i po śniadaniu zaczynamy z Edwardem kwiecień i piszemy do ósmej. Do Januszkiewicza po „Przyjaciela Ludu” i do Włodzia, nie ma go. Więc nazad i kupuję szkarpetki. Odnoszę Januszkiewiczowi „Przyjaciela Ludu”, proszę go o Dictionnaire de Conversation z Aleksandrem1192 dla Adama [Mickiewicza], serio obiecuje nam pieniędzy. Kąpiel do dwunastej i pół. Burzę przeczekuję i do domu. Piszem dalej z Edwardem rachunki. Obiad. Przychodzi Michałoski, rozmowa z nim nie dość z mej strony żarliwa, daję mu Ecce homo.1193 Do Coll?ge Stanislas, nie zastaję księdza Buquet. Do Żylikowskiego1194 omnibusem – wprzód na kawę (Olszewski) – przymierzyć frak, będzie dopiero we wtorek. O piątej i pół do Coll?ge Stanislas. Spowiedź. Boże, daj, żebym był wytrwały żarliwie w moich postanowieniach poprawy! – Do domu około siódmej. Wieczerza i te noty. Teraz po ósmej do księdza Buquet, był na kolacji. Spotykam księdza Augé, przychodzi z księdzem Buquet. Biorę informacje o jutrzejszym bierzmowaniu. Niedziela, 12 [czerwca] Po komunii świętej uprzątnienie stancji. Rada spólna, wszyscy czujemy jej potrzebę. Przedstawienie Edwarda co do potrzeby zostawienia wolnej pół godziny na rozmyślanie i urządzenie czasu; – Piotra o potrzebie spólnych modlitw osobno. Kończymy ją o dziewiątej, bo Edward musi wychodzić po wiktuały itd. Ja z Piotrem potem dłuższe eksplikacje co do sposobów zapobieżenia upadkowi ducha między nami i udoskonalenia jedności duchownej, co do stosunków duchownych między nami dwoma itd. Rozstajemy się, dzięki Bogu, oba lepsi, z żarliwszą ku sobie miłością. 386 Około jedenastej idę do księżnej Giedrojć, żeby Napoleonka przysłała dla zobaczenia ceremonii bierzmowania i odebrania dobrego przykładu z pobożności uczniów Coll?ge Stanislas. Ale ma przyjść Serge, więc ich dwóch nie chcę brać. +W rozmowie z księżną słabość, wyraźny upadek na duchu.+ Mówię z jakąś lekkością naganną o mortyfikacji z powodu zaprosin jej na kołduny. Idę potem do Cezarego. Wrócił z Montmorency, ale zakatarzony, słaby. Dlatego nie mógł przyjść z rana na komunią świętą z nami, ma przyjść jutro, nie może przyjść i na bierzmowanie. Wracam do domu, obiad, odpoczynek, i idziem do Coll?ge Stanislas (Orpiszewski nie będzie także, chodził do niego Hieronim). Edward powiada mi, że powiedział Dmochoskiemu o wejściu Hieronima i Piotra do seminarium; nie przyjmuję tego powiedzenia jak należy – niepokoję się. Na ceremonii mało mam żarliwości, poddaję się ospałości, wielkie także zgorszenie, że nie mamy wcale książek do nabożeństwa nieszpornego. Wracamy po szóstej. Nie idę już do Giedrojciów. Piotr oświadcza, że wejdzie do Coll?ge Stanislas, ale kiedy go pytam, czy będzie z nami? – nic nie odpowiada i jakoś dziwnie zaambarasowany, jakby miał jakie osobne, skryte na przyszłość zamiary. Potem Hieronim opowiada mi swój projekt „Slavonia Christiana”. Potem spoczywam, drzemię – potrzebneż to poddanie się lenistwu? Nadchodzi Napoleonek i Serż. Przyjmuję ich zimno, ospale. Wychodzą. Zabieramy się z Edwardem do rachunków i znacznieśmy je pociągnęli. Kombinuję je jeszcze sam potem. O jedenastej przychodzi pakiet z artykułem od Mickiewicza. Poniedziałek, [13 czerwca]. Świętego Antoniego 387 Nie przychodzi znów Cezary na mszą. Po mszy świętej i po śniadaniu, i spisaniu not tygodniowych, Piotra wyprawiam do Montalemberta po piąty i szósty tom Raumera1195 i ma przepisać autograf Mickiewicza. Do Bukatego. Wstępuję najprzód do Giedrojciów, rozmowa z samym Jenerałem z dobrym bardzo skutkiem co do stosunków moich z nim osobistych. Daję księżnie Irydiona.1196 Bukatemu winszuję, rozwodzi się znowu ze swoimi fantazjami politycznymi, ja nie tracę ducha, a nawet modlę się za niego