Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Za jego przyzwoleniem orszak wchodzi dworko razem z kapelą. Koń tańczy i wywija harce, bawy włączają się domownicy, zaś gospodyni nie za-la o poczęstunku. Dziad zbiera wszystko do koszyka, a się na wieczorną zabawę w karczmie. Śląsku Cieszyńskim chodziło się częściej „z niedźwie-.". Jeszcze dziś wspomina się „Medulę" czyli niedź-ika, który ongiś wodził trzy żywe niedźwiedzie, a po-uż tylko przebrane, a dziś... już wcale nie chodzi. Za jlą" szedł ogromny korowód przebierańców. Jeden ;bierańców stawiał na ziemi duży kosz na dary, do lo gospodyni wkładała placki, jajka, kiełbasę, a nie-butelczynę. Odchodząc przebieraniec brał koszyk, ystkie dary... zostawały na ziemi. Kosz po prostu nie dna. Bo jak mówili na Podbeskidziu — „Medula cho-e po jałmużnie, a po wesołości". Choć, jak powiadają , poczęstunek i tak zjadano i przepijano przy ogólnej fie. [oże więc jeszcze warto wspomnieć o prześmiesznym im combrze, szczególnie hucznie obchodzonym na fm Śląsku, gdzie — jak wiadomo — kobietki są i do i do różańca, a przede wszystkim zawsze pierwsze do każdego zbytku. Trudno się więc dziwić, że jeszcze dziś pielęgnują stary obyczaj, chodzą po wsi w Tłusty Czwartek i zabierają napotkanym mężczyznom czapki i inne przedmioty, dając im możność wykupienia ich na zabawie, organizowanej wieczorem przez wesołe „zapustnice". Dawniej zabawę poprzedzał wesoły pochód młodych, mężatek, „jadących" przez wieś na miotłach i zgrzebłach. Gdzie indziej znowu kobiety przebierały się w różne, przeważnie męskie u troje. Wesoły pochód czy dawniej, czy dziś — kończy się /abawą, wykupywaniem fantów (właśnie tych zabranych mężczyznom przedmiotów), no i tańcami do samego rana, a czasem... do samej Środy Popielcowej. Prawie zupełnie zapomnianym obrzędem jest „pogrze- I ii nie basa", w ostatni dzień karnawału. Zabawa ta polega rozbawianiu basetli co jakiś czas jednej struny. O pół- nocy zalega cisza, w której rozlega się przenikliwy zgrzyt rwanej ostatniej struny oraz zawodzenie „wdowy po i'i;ie" (którą bywa zazwyczaj najlepsza tancerka). „Wdo- pragnie się zemścić na „basie", że ją tak niecnie opuś- zapowiada mu, że jak się spotkają na drugim świecie nić go będzie samymi śledziami. I oto co mówi na koniec: „Tego śledzia za pokuta łostowcie w pamiynci, i niech wom się przez post cały przy łobiedzie kryńci". I rzeczywiście, jak to z „wdowich" przepowiedni wy-i, śledź (zwany też harynkiem) odtąd naprawdę towary niejednemu postnemu daniu. Że zaś tych śledzio-ii śląskich przysmaków sporo, zapiszmy sobie szybko Tzepisy. Siedź marynowany — 8 mniejszych śledzi solonych librze wymoczyć, wymyć, ułożyć w salaterce. Przygoto- N zaprawę: zagotować 1/8 1 wody i 1/8 1 octu 6%, dodać ¦Ul cukru. Obrać dużą cebulę, pokrajać w talarki. Kto bi może dodać także rozdrobnione warzywa — marchew, etruszkę i seler. Wszystko razem zagotować, schłodzić, lać śledzie, zakryć papierem pergaminowym, przecho-ywać w zimnym miejscu (w zimie można przechowywać iwet do 10 dni). Siedzi® w śmietanie — 8 solonych śledzi wymoczyć, >rawić, odfiletować, obrać z ości, pokrajać na części, ułożyć ¦ salaterce. Duże jabłko opłukać, obrać ze skórki, odrzu-.& gniazda nasienne, zetrzeć na tarce o dużych otwo-ich. Cebulę obrać, posiekać. Jabłko i cebulę połączyć ze sklanką śmietany, dodać do smaku sól, cukier i kwasek ytrynowy. Śledzie zalać na salaterce sosem śmieta-owym. Z wierzchu iposypać siekaną bieloną pietruszką. lodawać z ziemniakami z wody albo z ziemniakami pie-aonymi. Śledzie z mleczkiem — 8 solonych śledzi wymoczyć, prawić, odfiletować, obrać z ości, pokrajać na części, uło-yć w salaterce. Przyrządzić sos ze śledziowego mleczka: wymoczone mleczko przetrzeć przez włosiane sito, wymic-zać z łyżką oliwy, połączyć z zaprawą z octu (jak w po-jrzednich przepisach). Zalać śledzie ułożone w słoju lub v salaterce. Śledzie pieprzowe — 5 śledzi dobrze wymoczyć, oczyś-:ić, obrać z ości, pokrajać na małe kawałki. Dwie duże :ebule obrać i pokrajać w talarki. Śledzie układać w słoju warstwami na przemian z cebulą