Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
W sytuacji polskiej okazuje się jednak, że sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Po pierwsze - trudno było mówić o jakimkolwiek zintegrowanym systemie przekazywanych wartości kulturowych. Treści socjalizacji pierwotnej dokonującej się w rodzinie i innych grupach pierwotnych różniły się niekiedy zasadniczo od ideologii oficjalnej, a wiele też elementów tej ostatniej nie było akceptowanych. Po drugie - w dość specjalny sposób interpretowało się i nadal interpretuje się niektóre przewodnie motywy owej oficjalnej ideologii. Wielu Polaków, choć krytycznych wobec systemu, np. w aspekcie politycznym, ochoczo zaakceptowało opiekuńczą rolę państwa socjalistycznego, od którego oczekuje się zabezpieczenia zatrudnienia oraz zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych - niejako niezależnie od indywidualnych osiągnięć. Na przedziwną modłę prze- 18 19 kształcono także np. hasła egalitaryzmu, sprowadzając je do żądania swoistej „urawniłowki" w sferze podziału dóbr materialnych. Po trzecie wreszcie - warto zwrócić uwagę na fakt znacznego spadku znaczenia wszelkich wartości oficjalnych. W poprzednich okresach rysowano ambitne (czy nawet zbyt ambitne) cele, wartości i wizje przyszłości - rewolucyjnych przemian i awansu mas (do 1956), polskiej narodowej drogi do socjalizmu (po 1956) czy szybkiego rozwoju ekonomicznego i indywidualnego dorabiania się przy szerokich kontaktach ze światem (lata 70.). Oficjalna ideologia lat 80. nie zawierała tymczasem nic porywającego, mogącego przemówić do wyobraźni, akcentowało się spokój, bezpieczeństwo, rację stanu, ochronę stanu posiadania. Brak atrakcyjności tej ideologii powodował także zwrot ku innym, konkurencyjnym systemom wartości, w tym zwłaszcza religii, z której jednak także wybierano określone treści, np. narodowo-poli-tyczne czy symboliczno-identyfikacyjne, zapominając o etyce rzetelnej pracy czy odpowiedzialności moralnej. Mimo powtarzanych zewsząd haseł o konieczności dobrej, rzetelnej pracy, sprawiały one wrażenie pustych ozdobników, które nie znajdują konkretnego poparcia w innych elementach otaczającego jednostki uniwersum symbolicznego, a tym bardziej w realiach gospodarczych. Kolejną kwestią jest problem względnej stałości czy też, przeciwnie, plastyczności wykształconych orientacji. Wydaje się, iż dla zrozumienia dotychczasowego funkcjonowania społeczeństwa polskiego (i nie tylko polskiego) bardzo pomocna jest koncepcja dwóch „społeczeństw" działających równolegle obok siebie. Spośród rozmaitych jej wersji warto odwołać się do sformułowanej na podstawie doświadczeń węgierskich koncepcji E. Hankissa (1988). Za pierwsze społeczeństwo uznaje on „wszystko, co zostało rzeczywiście zrealizowane z modelu idealnego zaproponowanego i propagowanego przez oficjalną ideologię". Nie należy do niego zatem ani szeroki udział mas we władzy (bo tego elementu modelu nie zrealizowano), ani - z drugiej strony - korupcja (bo jej nie było w modelu). Obok owego pierwszego społeczeństwa coraz powszechniej funkcjonowały zaczątki innej organizacji życia społecznego: nie do końca wykształcone, niespójne, niejednolite i różnorodne -tworzące „wieloparadygmatowe", drugie społeczeństwo w dziedzinie gospodarki, kultury i nawet świadomości. Większość ludzi działała w obu tych społeczeństwach równocześnie. Pojawia się wtedy problem, czy indywidualne orientacje ludzkie przejawiające się w funkcjonowaniu w obu tych sferach są podobne, czy też różnią się pod pewnymi względami. Tezę podobną w odniesieniu do społeczeństwa polskiego sformułowała M. Marody (1987), twierdząc, iż ludzkim nastawieniom będącym efektem przystosowania się do funkcjonowania makrosystemu („pierwszego społeczeństwa") towarzyszą przeciwstawne nastawienia sterujące działaniami indywidualnymi w „drugim społeczeństwie", zwłaszcza w sferze gospodarki. Pary wzajemnie sprzecznych nastawień są- według Marody - własnością poszczególnych jednostek i są przez te jednostki jakoś uzgadniane, sterując ich działaniami w obu sferach. Pozostaje jednak problem, w jakim stopniu orientacje ludzkie będące wynikiem przystosowania się do jednego typu sytuacji uogólniają się na sytuacje inne. Istnieje np. widoczna nawet wśród Polaków emigrujących na Zachód zge-neralizowana tendencja do szukania i wykorzystywania dla własnego interesu wszelkich możliwych luk w przepisach prawnych. Wydaje się, że wytworzona w drodze oddziaływania systemu ludzka mentalność, choć na pewno potrafi się zaadaptować do odmiennych sytuacji, nabyła i takich cech, które niezwykle trudno będzie w krótkim czasie zmienić. Dodajmy, że jeżeli za elementy pierwszego społeczeństwa uznać jedynie to, co ma niewątpliwą, pełną legitymizację, jest ideologicznie i politycznie bez zastrzeżeń akceptowane, natomiast do drugiego społeczeństwa zaliczyć to, co ma wątpliwą ideologię, niepełną legitymizację i jest akceptowane przejściowo, ze względów taktycznych i przez część jedynie aparatu władzy, to w tej perspektywie próby reform, zwłaszcza ekonomicznych, ująć można w sposób następujący. Otóż to, co w latach 50. czy 60. było całkowicie nieobecne bądź należało do drugiego obiegu, zaczynało być pod koniec lat 80. - z wolna co prawda i z oporami -traktowane jako integralna część pierwszego paradygmatu, uzyskując stopniowo także akceptację ideologiczną. Toczące się już wtedy dyskusje nad obrotem dewizowym, wymienialnością złotówki, akcjami i dywidendami są dobrym przykładem tego, jak pierwsze społeczeństwo może próbować zaanektować i wykorzystać elementy społeczeństwa drugiego albo i zupełnie odmienne rozwiązania, nadając im inny kształt, unormalniając je i pozbawiając elementów patologicznych i smaku zakazanego owocu. W tej perspektywie istotę podejmowanej dzisiaj przebudowy ładu społecznego potraktować można jako próbę zniesienia 20 21 owego charakterystycznego dla „realnego socjalizmu" przeciwstawienia