Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Taki był Michael dwadzieścia pięć lat temu: oszałamiający, przystojny, muskularny. Na to wspomnienie serce jej się ścisnęło. – Nie przeszkadzam ci? – Alex był ubrany do gry w piłkę. Przerwa świąteczna dobiegała końca. Na początku przyszłego tygodnia jej młodszy syn wróci do szkoły. Mick wyjechał do college’u rano. Clare zakręciła wieczne pióro, odsunęła książeczkę czekową i rachunki. – Co mogę dla ciebie zrobić? Alex nie patrzył jej w oczy. – Mało ze sobą teraz rozmawiamy – powiedział, wchodząc do pokoju. – Byłam zajęta. – Zdawała sobie sprawę, że syn nie ma na myśli jedynie tego świątecznego tygodnia. – Wiem. – Wzruszył ramionami i rozejrzał się niepewnie po pokoju. – Tylko że... – Jest coś, o czym chciałbyś mi powiedzieć? Podniósł głowę i ich oczy spotkały się na krótką chwilę. Młodszy syn nigdy nie stanowił dla Clare zagadki. Teraz też wiedziała, że coś go dręczy. – Może porozmawiamy w kuchni? Nie chce ci się pić? Spojrzał na nią z nadzieją tak, że postanowiła odłożyć płacenie rachunków na później. – Jasne. Alex przeszedł przez duży salon do kuchni. Clare kochała swoją przestronną kuchnię z piekarnikiem i masywnym dębowym stołem. Mosiężne garnki wisiały na kołkach w ścianie, kalifornijskie słońce odbijało się od ich błyszczących powierzchni i rzucało wesołe błyski na szafki. Clare sama zaprojektowała kuchnię, rozmyślała wiele godzin nad każdym szczegółem, umiejscowieniem szuflad i półek. Nic nie umknęło jej uwagi, żaden detal. Szczyciła się domem, swoimi umiejętnościami kucharki i gospodyni. Ostatnio rzadko gotowała. Alex pracował dorywczo w sklepie komputerowym. Wolne chwile spędzał z przyjaciółmi albo na boisku. Gotowanie tylko dla siebie wydawało się stratą czasu. Clare często teraz kupowała obiad w drodze do domu. Albo w ogóle nie zawracała sobie głowy jedzeniem. – Napijemy się mineralnej – powiedział Alex, otwierając lodówkę. Postawił dwie puszki na okrągłym dębowym blacie. Ileż to razy podczas bezsennych nocy siedzieli we dwójkę przy tym stole. Clare szlochała z bólu i frustracji. Alex też płakał. Nastolatkowi nie było łatwo zapanować nad emocjami. Clare patrzyła na cierpienie swoich dzieci i nienawidziła Michaela za krzywdę, jaką im wyrządził. – Wczoraj długo rozmawiałem z Mickiem. Doskonale o tym wiedziała. Odgłosy ożywionej dyskusji z pokoju Aleksa dobiegały aż do jej sypialni. Słyszała podniesione głosy, gorączkowe szepty. Była to sprawa między Mickiem i Aleksem, nie zamierzała się wtrącać. Pozwoliła synom załatwić to między sobą bez jej udziału. – Jest na mnie zły. – Mick? O co? Alex wzruszył ramionami. – Braterskie sprawy? – Wiedziała, że posługiwał się tym wyrażeniem, ilekroć nie chciał wdawać się w wyjaśnienia. – Coś w tym rodzaju. – Milczał chwilę, potem otworzył puszkę i pociągnął długi łyk. – Czy to ma coś wspólnego z Kellie? Od kilku miesięcy Alex umawiał się z dziewczyną z naprzeciwka. Mick chodził z nią przez krótki okres lata i Clare trochę się obawiała, że dziewczyna poróżni jej synów. – Och, mamo, tylko się przyjaźnimy! – Jeżeli pokłóciłeś się z bratem, powiedz po prostu o co. Nie każ mi zgadywać. Spuścił wzrok. – Boję się, że zareagujesz tak samo jak Mick. – O? To znaczy jak? Alex pociągnął drugi łyk z puszki. Było oczywiste, że gra na zwłokę. – Alex? – No dobrze – powiedział z determinacją i usiadł, prostując ramiona. – Rozmawiałem z tatą. Clare nie udało się zdławić cichego okrzyku zaskoczenia. Czuła się tak, jakby otrzymała cios w splot słoneczny. – Jesteś zła? – Alex przyglądał się jej z niepokojem. – To nieważne. – Nie chcę, abyś sądziła, że ja też cię zdradziłem. – Ja... – Tak powiedział Mick. Najpierw tato, teraz ja. Mamo, przysięgam, że to nie tak. – Michael jest twoim ojcem. – Targały nią sprzeczne uczucia, myśli wirowały w głowie. Alex nie potrafiłby jej świadomie zranić. Starała się w miarę możliwości nie angażować synów w sprawę rozwodową. Kiedy Michael wyprowadził się z rodzinnego domu do swojej nastoletniej kochanki, chłopcy zwarli szeregi wokół matki, jakby to mogło ją osłonić przed kolejnym ciosem. Nie osłoniło, ale była im wdzięczna za tę demonstrację współczucia i wsparcia. – On zadzwonił... To znaczy, ojciec. – Kiedy? – Teraz ona starała się nie patrzeć na niego. W zeszłym tygodniu, do Softline. – Zadzwonił do ciebie do pracy? – Zadała to pytanie, chociaż takie postępowanie Michaela było dla niej całkowicie zrozumiałe. Był zbyt wielkim tchórzem, żeby ryzykować telefon do domu. Bał się kontaktu z nią. Naturalnie, wybrał bezpieczniejszy sposób. – Zaprosił mnie na kolację. – Pójdziesz? Clare czuła na sobie badawczy wzrok syna. – Jeszcze nie wiem. Mick uważa, że nie powinienem. – Ale ty chcesz, prawda? Alex wstał i zaczął przemierzać kuchnię tam i z powrotem. – To właśnie jest takie dziwne, mamo. Chcę i nie chcę. Nie rozmawiałem z tatą od roku... A jeżeli rozmawiałem, to tylko po to, żeby powiedzieć, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego. – Jest twoim ojcem – powiedziała Clare dla porządku. – Tak mówi Kellie. Jasne, że Kellie tak mówi, pomyślała Clare posępnie. Jej matka nie została zdradzona, a potem porzucona, jak zeszłotygodniowy śmieć. Dziewczyna o słodkiej twarzy miała oboje kochających rodziców. Nie wiedziała, co rozwód robi z duszą człowieka, jak rozdziera rodzinę. – Powiedziałem Mickowi, a teraz tobie, że jeżeli to cię zrani, nie spotkam się z ojcem. Clare zdobyła się na uśmiech. – Kellie uważa, że powinienem rozmawiać z tatą