They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Trzecie ustąpiły i znalazł się na wąskich schodach. Ostrożnie, stopień po stopniu, zszedł do wilgotnej piwnicy. Mimo ciemności zobaczył, że otaczają go setki butelek wina, reńskiego i mozelskiego. Przyczaił się w niszy. Czekał. Minęło kilka minut, a do piwnicy wciąż nikt nie schodził. Zerknął na zegarek: dwadzieścia minut po północy. Postanowił odczekać jeszcze godzinę. Do tego czasu Lana i von Schiissler powinni już pójść spać, służba dopiero po nich. Przeszukiwanie obcego domu było zbyt ryzykowne. Ale zegar tykał. Jeśli Kundrow załatwi to, co obiecał, pozostanie im nie więcej jak sześć godzin. To za mało. Stanowczo za mało. Rozdział 36 Godzinę później szedł mrocznymi korytarzami najwyższego piętra. Szybko stwierdził, że zamek zbudowano według typowo średniowiecznego planu. Na parterze były pomieszczenia dla służby. Na pierwszym piętrze kaplica i główna sala z gigantycznym stołem. Na drugim kwatery mieszkalne. Ale każde piętro było podzielone na kilka skrzydeł. Jedno z nich, z korytarzem wyłożonym tygrysimi skórami i ścianami obwieszonymi myśliwskimi trofeami, należało do von Schiisslera. Metcalfe przeszedł nim cicho, mijając po drodze wielkie drzwi, pewnie do sypialni pana domu. Na końcu korytarza był zastawiony ciężkimi meblami gabinet z pełnymi książek półkami na ścianach. Sąsiednie skrzydło należało do dzieci, ale to za nim, rzadziej używane, przeznaczono dla gości. Tam musiała być Lana. 336 Wszystko, co wiedział o von Schusslerze i to, co dotąd zaobserwował, mówiło mu, że tu, w jego rodzinnej posiadłości, będą spali osobno, gdyż wymagała tego obłudna, baronowska przyzwoitość. Zresztą Lana najpewniej by na to nalegała. Spod wypolerowanych na błysk drzwi sączyła się cieniutka smuga czerwonawego światła - tak, to jej pokój. Lampa z abażurem, na abażurze chustka. Może czytała? I czy na pewno była sama? Pod drzwiami stała wyłożona tkaniną taca, a na niej kryształowa szklanka, srebrna karafka i pusta szampanka. Obok szampanki leżała zmięta lniana serwetka. Jedna szklanka, jedna szampanka, jedna serwetka - Lana tam była i była sama. Przekręcił mosiężną klamkę i powoli otworzył drzwi. - Rudi? To ty? Nie odpowiedział. Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Pokój. Bogato rzeźbiona boazeria na ścianach, kasetonowy sufit, haftowane draperie. Lana siedziała wśród poduszek na wielkim łożu z baldachimem i wyglądała tak promiennie jak wtedy, gdy pierwszy raz widział ją na scenie. W lekkim szlafroku z morelowego jedwabiu, z kruczoczarnymi włosami opadającymi kaskadą na łabędzią szyję, była po prostu cudowna, wspaniała. Zobaczyła go, głośno wciągnęła powietrze i pojaśniała jej twarz. Podbiegł do niej, a ona wyciągnęła ku niemu ręce. - Stiwa, zołotof. - wykrzyknęła. - Myślałam, że już cię nie zobaczę! - Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. - Pocałował ją w usta, długo i namiętnie. Gdy się odsunął, zobaczył, że Lana płacze. - Jak tu wszedłeś? Jak przyjechałeś do Berlina? - Zniżyła głos do szep tu. - I po co? - Słyszałem, że dzisiaj występujesz. Miałbym to przegapić? -Nie. - Pokręciła głową, nie dając się zwieść jego udawanej beztrosce. - Chodzi o te dokumenty. To coś poważnego, poznaję to po twoich oczach. - Co się stało? - dodała z nagłym lękiem. - Jakieś kłopoty? Stephen nie mógł już kłamać. Okłamywał ją zbyt długo. -Daj ruczeńku. -Ujął jej miękkie, pachnące ręce w obie dłonie i usiadł na brzegu łóżka. -Nie możesz zostać w Moskwie - powiedział. - To zbyt niebezpieczne. Chcę, żebyś wyjechała na Zachód. - Żebym uciekła. - Miała wielkie, błyszczące oczy. - To ostatnia szansa. Nie wypuszczą cię już z kraju. 337 - Stiwa, moj ty gołubczik. Już ci mówiłam: Rosja to moja rodina, moja ojczyzna. To po prostu ja. - Rosja zawsze będzie twoją ojczyzną. Zawsze będzie częścią ciebie. I zawsze będziesz nosiła ją w sercu. To się nie zmieni. Ale tam będziesz przynajmniej wolna! - Wolność... - zaczęła z goryczą. - Nie, Lano, posłuchaj - przerwał jej Stephen. - Ty nie wiesz, co to wolność. Nie wie tego nikt, kto urodził się i wychował w więzieniu. - „Jeśli ma się prawo do miłości - zacytowała - kamienne mury nie są więzieniem, a żelazne kraty klatką". - Ale ty nie masz prawa nawet do miłości! - Mój ojciec... - To też kłamstwo. - Co ty mówisz? - Nie ma żadnego spisku. Hitlerowcy podsunęli Rosjanom spreparo wane „dowody". Wiedzieli, że Stalin to paranoik, że wszędzie widzi zdraj ców, więc sfałszowali listy, które pogrążyły waszych najwyższych przy wódców wojskowych. - To niemożliwe! - Nic nie jest niemożliwe, Lano, zwłaszcza dla kogoś o paranoidalnej wyobraźni