Ca�a nadzieja by�a na panu Czarnieckim, chocia� ludzie przeb�kiwali, �e dobry on by� w polu, gdzie trzeba by�o napa��, urwa�, st�uc i zaraz si� rzuci� gdzieindziej, a nie w...

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Na mie�cie zna� by�o pop�och wielki � prawie rozpacz� a mot�ochu tyle zewsz�d nap�yn�o, �e nawet pewnym by� nikt nie m�g�, aby i tu si� zdrajcy nie wcisn�li. Mieli Krakowianie w murach swoich kr�la77, ale ten wielkiego zaufania nie budzi�, wi�cej politowania nad sob�, � odbie�any bowiem by� i bezsilny� Dodawa�o strachu mi�dzy lud�mi, i� szeptano, jakoby Lubomirskiemu marsza�kowi zdawano skarbiec koronny, kt�ry na furach wywo�ono nocami, ju� i zamkowi nie ufaj�c. S�owem, widowisko to by�o �ciskaj�ce serce m�odego Pe�ki, miasto niegdy pot�ne, dzi� jakby mrowisko, w kt�re pad� grom ruszaj�ce si� trwog� i w zam�cie. Ko�cio�y sta�y ca�y dzie� wszystkie otworem, �wiece pali�y si� po o�tarzach, �piewana pie�ni, wiele ludzi krzy�em le��c szlocha�o. Rozmy�laj�c nad tym a przygl�daj�c si�, jecha� dalej Medard ku zamkowi, gdy w ulicy rozst�puj�cy si� szeroko lud oznajmi� mu, �e kto� ci�gn�� przed kim z drogi trzeba by�o ust�pi�. Cofn�li si� wi�c razem z Gabrykiem ku wrotom kamienicy� i tu stan�wszy, patrzali. Jecha�o najprz�d konnych kilku ze dworu, ludziom daj�c zna�, aby si� mieli na ust�p; potem sz�o kotcze78 pana marsza�ka w cztery konie z niebieskimi aksamitnmi srebrem ok�adanymi chom�tami uprz�one, potem dworzan kilkunastu otaczaj�cych posz�stn� karoc� otwart�. Siedzia� w niej z boku pos�pnej twarzy, z cudzoziemska wygl�daj�cy m�czyzna, jakby zm�czony i zagniewany, w stroju francuskim czy niemieckim, z koronkami przy czarnej sukni aksamitnej, w kapeluszu z pi�rem czarnym, trzymaj�cy w r�ku r�kawiczki, kt�rych snad� w�o�y� nie mia� czasu� By� to kr�l; pok�onili mu si� wszyscy, ale milczeli stoj�c i nikt nie okrzykn�� Jan Kazimierz oczyma jakby osowia�ymi pogl�da� po t�umie, i niby widz�c, niby nie widz�c, kiedy niekiedy r�k� do kapelusza przy�o�y�. Na stopniach karocy z obu stron sta�o po dw�ch kar��w, a z ty�u dworzan dw�ch si� uczepi�o� Nie by�o z nim na siedzeniu nikogo, tylko naprzeciwko w sukni zakonnej � braciszek jezuicki� Za powozem kr�la jecha�o jeszcze konnych pan�w kilkunastu, skromnie ubranych� Ca�a kalwakata zawr�ci�a si� do kollegium akademickiego79, gdzie kr�l, jak m�wiono, jecha� jeszcze raz z astrologiem s�awnym dr. �ebrowskim przysz�o�� sw� bada�, bo mu jej on pierwszym razem, narysowawszy i obrachowawszy nativitatem79, wyjawi� nie chcia� co znaczy�a. Po frasobliwych minach kr�la i dworu, lepszych na przysz�o�� nie mo�na si� by�o spodziewa� wypadk�w. Namy�la� si� tedy Pe�ka, czy zaraz si� do dworu przy��czy� i marsza�kowi przedstawi�, lub w mie�cie nieco spocz�� a zdawa�o mu si� lepszym niezbyt spieszy� i lepiej si� rozpatrzy� i rozs�ucha� Zajechali tedy do znajomej gospody w rynku pod Murzyny. Na wst�pie zaraz nadarzyli si� chor��yce Laskowscy, kt�rzy tam ju� snad� przyd�u�szy czas byli, bo porozdziewani wyszli i w dobrych humorach. Zobaczywszy Medarda, o ma�o go z kulbaki na r�kach nie znie�li. � Bywaj�e nam, mi�y panie s�siedzie a towarzyszu, co� si� tak dzi� dzielnie sprawi�, �e o wa�ci w ca�ym obozie jeden jest g�os: � da� im dobr� nauk�. Lublinianie g�r�! wiwat! I ta weso�o��, i to przyj�cie nie bardzo ucieszy�o Pe�k�, ale z dobrego serca musia� je przyj��. Odda� tedy konia Gabrykowi, kt�ry si� z nim do szopy ledwie m�g� wcisn��, bo tam ju� sta�o ca�e stado� a sam zaraz z Laskowskimi szed� do wsp�lnej izby na dole� Napchana by�a tak, a� gor�co bucha�o od �cisku wielkiego, i s�ysze� nic nie by�o mo�na, tylko jakby war wielki, kiedy woda szumi, przerywany niekiedy g�o�niejszym �miechem i krzykiem. Sto��w by�o dosy� i �aw przy nich, doko�a i po�rodku, a no, na nich nietylko miejsca upatrzy� nie by�o mo�na, ale du�o si� z drugiej strony po �awach poprzysiada�o i poczepia�o, a inni i na same sto�y pow�azili. Chcia� si� cofn�� Pe�ka z po�rodka tego zam�tu, wzi�li go pod r�ce Laskowscy i poprowadzili do k�ta, gdzie sami Lublinianie siedzieli znani i nieznani, a pili na zab�j. Opr�cz �winarskiego, �o�udka . i znajomych, kupa by�a takich, kt�rych Pe�ka w �yciu nie widzia�� By� jeden D�uski, cho� krewny daleki Pe�k�w, a daleko mieszkaj�cy, wi�c z twarzy nie widziany nigdy, Chrzanowscy i Mas�owscy, i si�a r�nych. Gdy go Laskowscy przyprowadzili, m�wi�c, �e tryumfatora wiod�, wszcz�� si� mi�dzy Lublinianami gwar, i wstali wszyscy, kto z czym mia�, zdrowie pi�, �e honor ziemi ratowa�. Szerokich d�oni wyci�gn�o si� ku niemu ile ich tam by�o, a on je po kolei �ciska�� Posadzili go zaraz mi�dzy siebie� Pe�ce by�oby mo�e to pochlebi�o, gdyby weselszym m�g� by�, popatrzywszy niedawno na miasto i na trwog� jego, a przypominaj�c sobie ow� ciemn� i pos�pn� twarz kr�lewsk�� na kt�rej losy Rzeczpospolitej wyczyta� by�o mo�na. � Co� mi wasze � zawo�a� �winarski � nie wygl�dasz teraz na tego zucha, jakim z rana by�e�? c�e� to po�kn��? � Nic mi nie jest, � rzek� Pe�ka, jako by� zawsze szczery i otwarty, i co my�la� tego w sobie zdusi� nie umia� � a przyznam si� waszmo�ciom mi�ym panom braciom, �e mi widok Krakowa serce zakrwawi�