Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Oddając egzemplarz Sneadowi, powiedział: - Zmienił “w przeciwieństwie do” na “podobnie jak”. - Przez to zdanie nabrało zupełnie innego znaczenia - uzupełnił Snead. - Uzyskaliśmy odpowiedź zza grobu. Spójrzmy prawdzie w oczy: teoretycznie rzecz biorąc, łab-skóra nie żyje, ponieważ jej właściciel umarł. Stąd cholernie blisko do niepodważalnej weryfikacji kwestii istnienia życia po śmierci. - Jeszcze jedno - rzucił z wahaniem Saperstein. - Mówię o tym z niechęcią, nie wiem, jakie to ma znaczenie dla sprawy. Niemniej jednak, wyjąwszy dziwną, ba, cudowną zdolność zachowawczą, z punktu widzenia psychiki marsjański łab jest stworzeniem dość głupim. Na przykład terrański opos ma mózg wielkości jednej trzeciej mózgu kota. Mózg łaba stanowi jedną piątą mózgu oposa. - Zasępił się. - Cóż - odparł niefrasobliwie Snead - Biblia mówi: “Ostatni będą pierwszymi”. Może skromny łab mieści się w tej rubryce. Miejmy nadzieję, że tak. - Pragniesz wiecznego życia? - zapytał Masters, przenosząc na niego wzrok. - Oczywiście - odparł Snead. - Jak każdy. - Ja nie - oświadczył zdecydowanie Masters. - Mam dość problemów. Ostatnią rzeczą, jakiej bym sobie życzył, to skończyć jako żywa oprawa książki czy coś w tym stylu. - Naraz jednak tknęła go pewna myśl. Innego rodzaju. Zupełnie innego rodzaju. - To coś, co spodobałoby się właśnie łabowi - przyznał Saperstein. - Oprawa książki, rok po roku nieruchomo na półce, wdychając mikrocząsteczki z powietrza. I medytując. Lub też robiąc to, co robią łaby po śmierci. - Myślą o teologii - dodał Snead. - Nauczają. - Zwrócił się do przełożonego: - Zakładam, że przestaniemy oprawiać książki w łab-skórę. - Nie dla celów handlowych - odrzekł Masters. - Nie do sprzedaży. Ale... - Nie mógł pozbyć się myśli o wiążących się z tym korzyściach. Zastanawiam się - powiedział - czy równie wysoki czynnik przeżycia udzieliłby się przedmiotom z niej wykonanym. Na przykład zasłonom okiennym. Albo tapicerce pojazdu, może to wyeliminowałoby śmierć na drogach. Albo hełmom żołnierzy. Czy graczom baseballowym. - Możliwości zdawały się nieograniczone... choć mgliste. Musiał gruntownie to przemyśleć. - Tak czy inaczej - oznajmił Saperstein - moja firma odmawia zwrócenia wam kosztów zakupu. Cechy łaba zostały dokładnie określone w broszurze, którą opublikowaliśmy wcześniej w tym roku. Oświadczyliśmy kategorycznie... - Dobrze, nasz strata - rzucił z irytacją Masters, machając ręką. - Dajmy temu spokój. - Zwrócił się do Sneada: - Czyli trzydzieści zmienionych fragmentów zdecydowanie mówi o tym, że życie po śmierci jest przyjemne? - Bez dwóch zdań. “Po ziemskiej niedoli pokój w sercu zagości”. Werset w “De Rerum Natura” stanowi podsumowanie, czarno na białym. - Pokój - powtórzył Masters, kiwając głową. - Oczywiście, nie jesteśmy na ziemi, ale na Marsie. Ale chyba chodzi o jedno i to samo; zapowiada życie, bez względu na to gdzie. - I znów zamyślił się głęboko. - Uważam - powiedział - że mówienie o “życiu po śmierci” to jedno. Ludzie zajmują się tym od pięćdziesięciu tysięcy lat; dzieło Lukrecjusza powstało dwa tysiące lat temu. Bardziej interesuje mnie nie ogólny zarys filozoficzny, lecz konkretny przykład łab-skóry, jej nieśmiertelność. - Popatrzył na Sneada. - Jakie jeszcze książki w nią oprawiłeś? - “Erę Rozumu” Tomasza Paine’a - odparł Snead, spoglądając na swoją listę. - Z jakim skutkiem? - Dwieście sześćdziesiąt siedem pustych stron. Wyjąwszy umieszczone pośrodku słowo “bla”. - Mów dalej. - “Britannica”. w sumie nic nie zmienił, poza dodaniem całych artykułów. Na temat duszy, przejścia, piekła, potępienia, grzechu i nieśmiertelności. Cały dwudziestoczterotomowy zbiór zyskał tendencję religijną. - Podniósł wzrok. - Kontynuować? - Jasne - zachęcił Masters, słuchając i zastanawiając się głęboko. - “Summa Theologica” Tomasza z Akwinu. Tekst nienaruszony, poza systematycznie dodawanym wersetem z Biblii “Litera zabija, lecz duch daje życie”. I tak w kółko. “Zagubiony horyzont” Jamesa Hiltona. Shangri-La okazuje się wizją życia po śmierci, która... - Wystarczy - przerwał Masters. - Mamy obraz sytuacji. Pytanie brzmi: co z tym zrobimy? Jest oczywiste, że nie możemy w nią oprawiać książek, przynajmniej tych, z którymi się nie zgadza. - W jego umyśle otworzyła się jednak nowa możliwość, bardziej osobista. Znacznie przewyższała to, co łab-skóra mogła uczynić dla książek lub książkom - czy też jakiemukolwiek obiektowi nieożywionemu. Z chwilą gdy uzyska swobodny dostęp do telefonu... - Szczególnie interesująca - mówił Snead - jest jej reakcja na antologię esejów największych żyjących psychoanalityków freudowskich naszyci czasów. Wszystkie eseje zostawiła w spokoju, dodając tylko na końcu każdego to samo zdanie. - Zaśmiał się. - “Lekarzu, lecz się sam”. Wykazuje nawet poczucie humoru. - Tak - odparł Masters. Nie mógł przestać myśleć o telefonie i czekającej go bardzo ważnej rozmowie. Wróciwszy do swego gabinetu w siedzibie wydawnictwa Obelisk, Masters przeprowadził wstępny eksperyment. Ostrożnie opakował w łab-skórę ulubioną porcelanową filiżankę i spodek z własnej kolekcji