They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Biesiadnicy przytaknęli. - Czy królewskie psy są wielkie i szare? - spytał Jack. - Widzę, że je spotkałeś - stwierdził Olaf. Zdumiewające, jak szybko u olbrzyma wściekłość ustępowała miejsca łagodności. Jack wiedział jednak, że zmiana w drugą stronę następowała równie gwałtownie. - Rzuciły się dziś na mnie i na Lucy, ale nie zrobiły nam krzywdy - wyjaśnił. - Nigdy nie skrzywdziłyby dziecka - stwierdził Skakki. - Można by im włożyć do miski Hildę - tu wskazał na dość pulchne niemowlę, które głośno ssało pierś Lotti - a one nawet by nie warknęły. - Gorzej, kiedy zobaczą wilka - powiedział Olaf. - Wtedy sam Thor ich nie powstrzyma. - Możesz opowiedzieć mu tę historię - zaproponowała Lotti, podtykając drugą pierś Hildzie, która krzykiem zareagowała na przerwę w posiłku. Olaf odchylił się na swoim ogromnym krześle, które zatrzeszczało złowieszczo. - Ojciec Thorgil - zaczął - był największym berserkerem, jakiego widział świat. Zwał się Thorgrim. Zawsze pierwszy w bitwie, a ostatni w odwrocie. Nim ukończył szesnaście lat, miał już naszyjnik z trollowych zębów. Ale jego największą zmorą był szał. Kiedy go dopadł, Thorgrim nie widział ani nie słyszał nic, co się wokół działo. - Nie sposób go było zatrzymać - wtrącił Skakki. - Pamiętam. - Nie miał prawdziwej żony. Żadna nie chciała za niego wyjść - ciągnął Olaf. - Ale miał saską thrall. Zapomniałem, jak się nazywała. - Allyson, mój drogi gamoniu - powiedziała Heide. - Zawsze zapominasz imiona kobiet. - Tak czy owak, ta Allyson urodziła mu syna o imieniu Thorir. Opowiadałem ci, co się z nim stało. - Tak - powiedział Jack, przypominając sobie historię straszliwego zabójstwa. - Od tamtej pory Allyson nie była już taka sama. Nie wiedziała, co się wokół niej dzieje. Kiedy urodziła dziewczynkę, powtarzała tylko jedno słowo: „Jill”. Tak nazwała dziecko. - Tyle że jako thrall nie miała prawa nadawać imion - wtrącił Skakki. - Akuszerka zaniosła córeczkę Thorgrimowi, ale on ją odrzucił. - Odrzucił? - powtórzył Jack. To było coś niesłychanego. Wszystkie dzieci, nawet te brzydkie jak noc, przysyłał Bóg. Należało je kochać. - Ojcowskie prawo - powiedział Olaf, surowo spoglądając na swoje liczne potomstwo. Bez wątpienia nigdy nie odrzucił żadnego z dzieci, widać było, że w najmniejszym stopniu się tego nie obawiają. - Chciał chłopca - szepnął Runa. Wszyscy zamilkli, by nie zagłuszać jego słów. - Pragnął mieć dziecko, które zastąpi Thorira, a kiedy okazało się, że to dziewczynka, kazał ją wynieść do lasu. Jack był tak wstrząśnięty, że nie mógł wydusić słowa. - A zatem akuszerka zabrała dziecko daleko od domu i położyła je pod drzewem - mówił dalej Olaf. - Król Ivar dostał wcześniej w prezencie parę wilczarzy irlandzkich. Suka od dawna nie rodziła szczeniąt. Gdy biegała po lesie, znalazła niemowlę. Pewnie płakało. - Jak moja Hilda - powiedziała Lotti z czułością w głosie, odrywając maleństwo od piersi. - Położyła się i nakarmiła je, jakby było szczenięciem. Kiedy strażnik poszedł szukać suki, znalazł ją przy dziecku. Otuliła się wokół niego, by je ogrzać. - Ciągle mówicie o dziecku „ono”, zauważył Jack. - Przecież to była dziewczynka. - Nie było jeszcze niczym - odparł Runa. - Nie zostało przyjęte. - Ale teraz Thorgrim miał kłopot - stwierdził Olaf. - Nasze prawo mówi, że dziecka, które ssało już mleko, nie można porzucić. Czy mu się to podobało, czy nie, królewska suka je nakarmiła. Thorgrim musiał zabrać je, a właściwie już „ją”, z powrotem. Nazwał ją Thorgil i oddał Allyson. - Która nie miała dla niej zbyt wiele serca - dodała Heide. - Karmiła ją i tyle. Ojciec też lekceważył Thorgil. Miłość okazywała jej jedynie suka, a później także jej szczenięta. Więc takie były losy Thorgil! Równie niezwykłe, jak wszystkie opowieści, których nauczył go bard. Byłby z tego wspaniały poemat, tyle że nieco smutny. Przydałoby się weselsze zakończenie i Jack obiecał sobie, że nad nim pomyśli. Rozmowa zboczyła na inne tematy. Po krótkim czasie ciepło i dobre jedzenie sprawiły, że Jack poczuł się senny. Heide zaprowadziła go do pobliskiej chaty, gdzie dostał do dyspozycji stertę słomy i szorstki koc. Lucy położono do łóżka w kącie głównego budynku. Koc roił się od pcheł. Chłopiec czuł, jak po nim skaczą, ale był zbyt senny, by się tym przejmować. Kilku młodych thralli chrapało już w najlepsze. Był ledwie przytomny, gdy Świński Ryj, Brudne Gacie i Grubonogi, cuchnący kwaśnym piwem i potem, weszli do chaty, po czym zagrzebali się w słomie