- Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
- Drugie, w postaci jedynie mo|no[ci biernej, mianowicie |eby z przed istniejcej materii mogBo by uczynione przez Boga: I w ten to spos�b - wedBug Augustyna - ciaBo czBowieka przedistnieje w dzieBach sze[ciu dni w postaci zarodk�w powodujcych (ni|ej, z
- A jednak ka�dy krok w stron� linii bia�ych kolumn, kt�ra ci�gn�a si� na p�noc i po�udnie przez wzg�rza po�udniowego Manganaru, tylko zwi�ksza� moje poczucie oddalenia od...
- Od s�owa do s�owa i zanim si� spostrzeg�em, Aszan wy�azi� przez okno, moje z�by chwia�y si� jak sosny na wietrze, a Pensimer zjada�a wszystko, co jej wpad�o w r�k�...
- Zamiast jednak przebi� si� przez lini� otaczaj�cych iH> wrog�w, zawi�d� oczekiwania; wpad� mi�dzy gro�ne szeregi 1 iuron�w, lecz zaraz ostro skr�ci� i nim dosi�gn�! go cho�...
- Pe�ne �wiat�o z otwartego, na obszern� ��k� okna pada teraz na jego zgarbion� i zn�dznia�� posta� Stoi tak przez chwil�, mn�c w r�ku stary pil�niowy kapelusz, a chude...
- Co� w tym jest, ale przecie� z bied�, bo z bied�, lecz przez ponad dwadzie�cia lat jako� si� goli�em i przesta�em to robi� dopiero wtedy, gdy szczeni�cy puch na pysku Psa...
- Kilka minut p�niej, oko�o trzeciej po po�udniu, kiedy pluton przechodzi� przez ulic� Mickiewicza, niemiecki czo�g otworzy� ogie� i Olek zosta� trafiony w czo�o...
- U�ycie owych anegdot w metodzie koan�w zosta�o zapocz�tkowane przez Yiian-wu (1063-1135) i jego ucznia Ta-hueia (1089--1163) w dziesi�tym lub jedenastym pokoleniu po...
- Gdy brat Aleksandra, wielki ksi��� Andrzej, zbieg� z kraju w roku 1252, po tym jak jego wojska zosta�y rozgromione przez oddzia�y mongolskie przys�ane z Saraju, Batu--chan...
- Pu�cili cwa�em swoje �mig�e konie i dalej w las! Przez kr�tki czas jechali razem, ale �e w tej okolicy na zwierzynie nie zbywa�o, Lech ju� po paru chwilach ujrza� wspania�ego...
Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Mae znalaz�a dla niej czarn� woalk�, spod ciemnej mgie�ki z�ote w�osy Perfy sp�ywa�y lu�n� fal� na ramiona. Ma�y, ogrodzony bia�ym p�otkiem cmentarz mie�ci� si� na zboczu nad rzek�. Os�ania�y go dwa krzepkie roz�o�yste buki. By� tam pochowany Edward Buchanan, zapewne ojciec Bena. Po�r�d innych grob�w jeden, co dziwne, oznaczony by� tylko g�adkim krzy�em bez nazwiska. Diamond spostrzeg�a z ulg�, �e Perfy nie zwr�ci�a uwagi na nowy marmurowy pomnik, stoj�cy na lewo od bramy. By� on po�wi�cony pami�ci Darcy'ego, kt�rego pochowano w Brisbane. Zaraz po pogrzebie Perfy zemdla�a i Diamond pozwolono odprowadzi� j� do domu. Doktor Palfreyman by� bardzo uprzejmy i troskliwy. Mieszka� w Charters Towers, lecz nie sp�dza� tam zbyt wiele czasu. Obje�d�a� po kolei wszystkie rancza, zwykle wszak�e wiadomo by�o, gdzie go szuka�. Miejscowy "telegraf bez drutu", jak okre�li� to pastor, sprawia�, �e wiadomo�ci rozchodzi�y si� lotem b�yskawicy. Diamond s�ysza�a, jak m�wi� do pani Buchanan: - Dziewczyna nie wygl�da dobrze. - Oczywi�cie �e nie! - odpar�a Cornelia. - Czego pan oczekuje? Trzeba czasu, �eby dosz�a do siebie. - Zajrz� zn�w do niej za kilka dni. Prosz� j� tu zatrzyma�. Wiem, �e martwi si� o matk�, ale nie jest jeszcze w stanie podr�owa�. - Nigdzie nie znajdzie lepszego miejsca na rekonwalescencj� ni� Caravale - oznajmi�a dumnie pani Buchanan. - Naturalnie - mrukn�� lakonicznie doktor. Diamond by�a innego zdania. W tym domu wyczuwa�o si� sta�e napi�cie, kt�re nieco s�ab�o, gdy w pobli�u kr�cili si� pracownicy rancza. Zw�aszcza rano gwar i ruch rozprasza� jej obawy, m�czy�ni pokrzykiwali i �artowali, ustawiaj�c si� w kolejce po �niadanie, potem dosiadali koni i ruszali do pracy. Diamond z ut�sknieniem czeka�a wieczora, kiedy zje�d�ali si� z powrotem. Mia�a uczucie, jak gdyby ona i Perfy by�y bezpieczniejsze w obecno�ci wszystkich tych nieznajomych ludzi. Stan Perfy si� nie poprawia�. Po powrocie Palfreyman stwierdzi� u niej ��t� febr�. By�a bardzo s�aba i doskwiera�y jej potworne b�le g�owy, opr�cz tego coraz bardziej chud�a. I w�a�nie teraz, kiedy naprawd� potrzebowa�a Diamond, tej zakazano wst�pu do domu. - Jeszcze zobaczymy! - rzek�a ze z�o�ci� i pobieg�a boso przez zakurzony majdan do sadu. Obesz�a dom i cicho wspi�a si� na werand� pod otwartym, si�gaj�cym pod�ogi oknem Perfy. Siatkowe firanki zwisa�y sm�tnie, jakby im tak�e dokucza� upa�. Perfy le�a�a nieruchomo na ��ku, przykryta tylko prze�cierad�em. - Gor�co mi - poskar�y�a si� g�osem tak s�abym, jakby m�wienie sprawia�o jej zbyt wielki wysi�ek. Diamond po�o�y�a jej r�k� na czole. - Owszem, ma panienka gor�czk�. A poza tym dzi� jest straszna duchota. Zmoczy�a �ciereczk� w wodzie z dzbanka na umywalni i otar�a twarz Perfy. Potem zauwa�y�a na stole butelk� bia�ego octu. Wiedzia�a, �e biali u�ywaj� octu do ch�odzenia pacjent�w w gor�czce, tote� wla�a p� butelki do miski z wod� i zabra�a si� do roboty. Obmy�a ca�e cia�o Perfy. Pani Beckman te� tak robi�a, kiedy Diamond by�a chora. P�niej wytar�a Perfy do sucha r�cznikiem. Dziewczyna poczu�a si� nieco lepiej. - Prosz�, po�� mi mokry ok�ad na oczach - rzek�a. - G�owa mi p�ka. Biedna mama, zupe�nie sama w Bowen. Jak my�lisz, czy ju� wie o tatusiu? - Ona nie jest sama, panienko Perfy. Ma przyjaci� i s�siad�w. Zaopiekuj� si� ni�. Pani Tolley na pewno jej pomo�e. Prosz� te� nie zapomina� o Herbercie i kapitanie Cavourze. - Gdybym si� nie upar�a, �eby tu przyjecha�, tatu� wci�� by �y�! - za�ka�a Perfy. - Prosz� tak nie m�wi�. Pan Middleton sam chcia� tu przyjecha�. To nie wina panienki, ot, po prostu wola Bo�a. Diamond powt�rzy�a to, co m�wi�y bia�e kobiety, cho� nie bardzo rozumia�a, co ma z tym wsp�lnego B�g. Ju� pr�dzej z�e duchy, a tych by�o tu mn�stwo. Kiedy Perfy zapad�a w nieco zdrowszy sen, Diamond wymkn�a si� z powrotem na werand�. Nagle podskoczy�a ze strachu: czyja� d�o� spad�a jej na rami�
