Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Toteż Sennacheryb, król asyryjski, zwinął obóz..." Druga Księga Królewska 19, 35-36. — Jasne, że zwinął! Dobrze, uporządkujmy teraz parę rzeczy: deutronomiści, przez Hiskiasza, wprowadzają w Jeruzalem infor- macyjną higienę i idą dalej, zajmują się ciałem... Mówiłeś coś 0 wodzie? — „Zebrało się wtedy wielu ludzi i zatkali wszystkie źródła, 1 zasypali potok płynący przez tę ziemię w tej myśli: «Po co mają przyjść królowie asyryjscy i znaleźć wodę w obfitości?»" Druga Księga Kronik 32, 4. Potem Żydzi wydrążyli w litej skale tunel długi na pół kilometra i tunelem tym dostarczano wodę do miasta. — No tak... a potem nadchodzą żołnierze Sennacheryba i pa- dają jak muchy, rażeni, jak przypuszczam, wyjątkowo złośliwym wirusem, na który mieszkańcy Jerozolimy byli uodpornieni... Hmmm... Ciekawe... Ciekawe co było w tej wodzie? 31 D.U. nieczęsto jeździ do Long Beach, ale gdy już tu jest, robi wszystko, by uniknąć Strefy Ofiarnej. Strefa Ofiarna jest zapo- mnianą stocznią wielkości małego miasteczka. Wbija się w Zato- kę San Pedro, nad którą mieszczą się starsze i gorsze burbklawy basenu LA — nie rozplanowane burbklawy, składające się z ma- leńkich, krytych azbestem domów, patrolowane przez Khmerów z nastroszonymi brwiami, wymachujących obrzynami, schodzące aż do spienionych od fal plaży. Większa część Strefy położona jest na trafnie nazwanej Wyspie Końcowej, a ponieważ deska Kuriera nie pływa po wodzie, D.U. wjeżdża i wyjeżdża stamtąd jedną z dróg użyteczności publicznej. Jak wszystkie Strefy Ofiarne i ta ogrodzona jest siatką z żół- tymi, metalowymi tablicami, rozmieszczonymi co kilka jardów. STREFA OFIARNA UWAGA! Zarząd Parków Narodowych ogłosił ; ten obszar Narodową Strefą Ofiarną. Program Stref Ofiarnych opracowano w celu zarządzania gruntami, których koszty oczyszczenia przekra- czają ich całkowitą wartość handlową. I jak we wszystkich siatkach otaczających Strefy Ofiarne, i w tej są dziury, a nawet całe pozrywane połacie. Młodzi ludzie, którym odbija szajba ze względu na obecność w ich organizmach naturalnych i sztucznych męskich hormonów, muszą mieć gdzieś miejsce do uprawiania swych idiotycznych rytuałów przejścia. Przyjeżdżają tu ze wszystkich burbklaw w napędzanych na cztery koła ciężarówach i szaleją po otwartej przestrzeni, zrywając pisz- czącymi oponami ubitą, glinianą nawierzchnię, którą kiedyś przy- kryto najgorsze kawałki Strefy po to, żeby wiatr nie rozwiewał azbestu po Disneylandzie. D.U. czuje dziwną satysfakcję, wyobrażając sobie, co powie- dzieliby przyjeżdżający tu junacy na widok wielofunkcyjnego wózka inwalidzkiego Nga, który teraz zjeżdża z głównej drogi, nie tracąc szybkości — choć podłoże jest nieco wyboiste — i wali w stalową siatkę jak w chmurę mgły, zrywając przy okazji ze sto metrów ogrodzenia. Noc jest widna i cała Strefa Ofiarna lśni niczym dywan z roz- bitego szkła i połamanych azbestowych płyt. Jakieś sto stóp dalej mewy wgryzają się w brzuch leżącego do góry łapami owczarka niemieckiego. Ziemia faluje, co wywołuje dodatkowe, ciekawe efekty wizualne; faluje za przyczyną szczurów roznoszących wszędzie azbest i szkło. Głębokie, zaprojektowane komputerowo ślady grubych opon należących do jaskrawych gigantów, którymi przemieszczają się chłopcy z przedmieść, znaczą glinę niczym znaki runiczne, niczym tajemnicze figury z Peru, o których mama D.U. dowiedziała się w Świątyni NeoWodnika. Ng raz po raz wyrzuca z siebie dziwnie brzmiące polecenia. We wnętrzu vana pana Nga D.U. zauważa system nagłaśnia- jący — prawdziwe stereo, choć trudno wyobrazić sobie, by Ng słuchał muzyki. System włącza się, o czym świadczy cichy syk na granicy progu słyszalności. Van toczy się przez Strefę. Ledwo słyszalny syk przechodzi w niski, elektroniczny pomruk. Pomruk faluje, raz jest niższy, raz wyższy, choć wciąż w dolnym rejestrze, co przypomina D.U. improwizacje Blokady na elektrycz- nym basie. Ng zmienia kierunek jazdy, jakby czegoś szukał, i D.U. odnosi wrażenie, że poziom pomruku zaczyna się wznosić