Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Panu Arturowi było trochę, ale trochę tylko lżej na sercu. O ile mógł sądzić, panna Róża nie żywiła szczególnej sympatii ku niemu, ale widocznie miała serce czułe i zdolne do uczuć 121 głębokich. Mianowicie tragiczność zdawała się działać mocno na jej umysł. Pan Artur wnosił tak z trwogi, którą objawiła, gdy był bliskim zemdlenia, i ze współczucia jej na koniec dla synowskiego jego zmartwienia. Zdawało się tedy p. Arturowi, że gdyby tylko czym prędzej znalazł się w jakim nader tragicznym położeniu, sympatie panny Róży zwrócił yby się wprost ku niemu. Gdyby mógł np. zachorować bardzo mocno albo być rannym, albo coś podobnego? Pan Artur wytężał całą swoją fantazję w tym kierunku, choć bez wielkiego skutku. Był już prawie zdecydowanym skoczyć z okna i złamać nogę – ale przedsięwzięcie to, zbyt hazardowne, napełniało go oprócz tego wstrętem, jako rzecz wcale nieromantyczna. Potrzeba było znaleźć coś innego – ale co? Szczęściem, los przyszedł w pomoc panu Arturowi, ten los, na który często tak niesłusz- nie narzekamy! Po obiedzie, który tego dnia odbył się nieco wcześniej niż onegdaj, zaproponowano spacer. Panie miały jechać powozem, panowie wierzchem. Pan Meliton, zwracając się do p. Artura, wyraził przypuszczenie, że zapewne, jako major i kawalerzysta z profesji, musi lubić jazdę konną. Pan Artur, który już kilka razy, od czasu jak był w Cewkowicach, objawił był jak największą pogardę dla wszelkiej piechoty i jak największe uwielbienie dla kawalerii i który zresztą jako s p o r t s m a n z urodzenia musiał przepadać za końmi, czuł jednakowoż jakieś zgryzoty sumienia – wobec tej propozycji, nie wiedział bowiem, czy szlachcic nie ma przypadkiem znarowionych koni, a wiedział za t o bardzo dobrze, że wszystkie jego poprzednie próby w zawodzie kawaleryjskim wypadały na niekorzyść jego reputacji pod tym względem. Raz nawet, gdy wypadła potrzeba odwrotu przed przeważającymi siłami moskiewskimi i gdy cały pluton jego, dawszy koniom ostrogi, pocwałował ku własnemu oddziałowi, jakimś dziwnym trafem koń p. Artura przybiegł do obozu osobno, a jeździec zjawił się piechotą, ale – muszę mu oddać tę sprawiedliwość – zjawił się prawie jednocześnie z koniem. Wszystkie te skrupuły rozwiały się jednak wobec myśli, że potrzeba mu koniecznie tragicznego wypadku. Szczęście służyło mu przy tym, bo panie wyjechały naprzód i nie mogły być świadkami niepowodzenia, bez którego się rzeczywiście nie obeszło, z powodu że pan Artur siadając na starego kasztana pana Kacprowskiego zapomniał zebrać poprzednio cugle w lewą rękę, co się zresztą w kawalerii narodowej nieraz wydarzyło. Kasztan, nie czując, by go kto trzymał, ruszył z miejsca drobnym kłusem, a ponieważ jeździec, zajęty szukaniem strzemienia dla swojej prawej nogi, nie mógł i wtenczas jeszcze pamiętać o cuglach, więc kasztan rozhulał się na dobre i poleciał na wieś galopem, ku wielkiemu zdziwieniu pana Melitona, p. Wicentego i parobka od koni, którzy nie mogli pojąć, dlaczego książę rozkłada nogi en accent circonflexe 364 i dlaczego trzyma się oburącz siodła, zamiast trzymać konia cuglami. Przed karczmą atoli kasztan namyślił się i stanął nagle, tak go był bowiem nauczył parobek, który go zawsze rano prowadził tędy do wody. Przy tej sposobności pan Artur wyleciał z siodła najprzód na szyję swego bieguna, a następnie na ziemię, ale tak lekko, że nie poniósł żadnego szwanku i tylko jego białe pantalony weszły w niemiłą styczność z różnymi nieczystościami, których nigdy nie brak przed karczmą. Przy pomocy arendarza i kilku włościan pan major dosiadł na powrót swego wierzchowca, a gdy tymczasem dopędzili go już byli pan Meliton z panem Wicentym, ruszono dalej. Książę, dla zatarcia złego wrażenia, sprawionego tym niefortunnym pierwszym début 365 kawalerii narodowej w Cewkowicach, narzekał, że podczas powstania odzwyczaił się zupełnie od jeżdżenia na angielskim siodle, a potem że zgubił swój pincenez i nie mógł znaleźć cugli. Zresztą w ogóle kasztanowate konie mają najwięcej narowów, niechaj tedy nikt się nie gorszy ucieczką kasztana z p. Arturem. Spacer odbył się bez żadnych dalszych wypadków, które by mogły interesować amatora sportu. Dla ciekawych czytelników będzie natomiast uwagi godnym, że jeźdźcy nasi, przejeżdżając poprzed plebanią, spostrzegli na ganku tejże, oprócz księdza, księdzowej i dwóch panien księdzówien, trzech czy czterech mężczyzn w brunatnych świtkach z grubego sukna, w 364 en accent circonflexe ( fr. ) – jak akcent circonflexe , w kształcie daszka. 365 début ( fr. ) – początek, , debiut. 122 niebieskich szarawarach, wysokich butach i okrągłych baranich czapkach z czerwonymi den- kami, Mężczyźni ci palili tytoń z fajeczek na krótkich cybuchach i gawędzili z księdzem, z księdzową i pannami. Nie było wątpliwości, że to są cucyglery, kostiumy i miny zdradzały ich aż nadto. Że się znajdowali u księdza, to było specjalnością czysto cewkowicką. W dworze cewkowickim bowiem, jako w głównym siedlisku czerwonej demokratycznej partii, przyjmowano bardzo dobrze takich tylko cucyglerów, którzy byli książętami, hrabiami albo przynajmniej karmazynowymi szlachcicami, wszystkich innych uważano za Kanonenfutter 366 , zostających na żołdzie Białych, i nie dawano im jeść nawet tyle, co panu komisarzowi lub pannie służącej. Otóż wiara nasza w powstaniu obdarzona była prawdziwie partyzanckim zmysłem co do środków zabezpieczenia się od głodu. Cucyglery pana Kacprowskiego zapoznali się z księdzem Ilczyszynem i powoli z dworu emigrowali wszyscy na plebanię, gdzie doznawali najserdeczniejszej gościnności i gdzie pani Ilczyszynowa, z domu Mohoryczewska, mając mniej słabe nerwy od swojej kuzynki, pani Kacprowskiej, pilnowała lepiej kuchni i uważała za swój obowiązek tuczyć „ Polaków ” jak na zarżnięcie. Należy dodać, że ci „ Polaki ” byli wszyscy z Ukrainy, śpiewali ruskie piosnki bardzo ładnie, marzyli o Kazaczyznie, o czerwonych buńczukach, o hetmanach z czaplimi piórami, i na koniec „ wyznawali zasady demokratyczne ” tak głośno, że » Dziennik Lwowski « miałby z nich był wielką pociechę, gdyby już żył w tych czasach. Pan Meliton i p. Wicenty, odpowiadając na ukłon ks