They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Bóg mi świadkiem, na żadnej z dziewcząt. Ale na tobie tak. — To znaczy, że jestem jedną z twoich dziewcząt - skomentowała złośliwie Gelda. Usłyszała po drugiej stronie westchnienie Pear. — Kochanie, czy mam ci znowu przypomnieć, że to ty się na początku do mnie zwróciłaś? Tak, to prawda, ja ci ustawiam klientów, ale są to nie byle jacy klienci, sama o tym wiesz. Tysiąc dolarów za noc nie chodzi piechotą. Może byś i mogła zarobić więcej pracują na godziny, ale, kochanie, po co? To by ci nie sprawiło przyjemności, a teraz ją masz. Ale to nie oznacza, że mogę cię nazwać jedną ze swoich dziewcząt. Boże, a to wielka różnica! Klienci, kochanie, dopytują się o ciebie, ot co. — Masz kogoś dla mnie? - spytała oschle Gelda. Pear znów westchnęła, odpuszczając sobie dalszą dyskusję. — Tak. Dare, ta aktorka. Pamiętasz... — Pamiętam. — Chce wyłącznie ciebie. — Zgadzam się. — Czy masz wszystko, czego potrzebujesz? - zapytała Pear. Gelda zastanowiła się przez chwilę. — Skóra jest świeżo wyczyszczona, ale jedwab... - Wyślę Lawless do ciebie dziś po połudnu, by się tym zajęła. Czy coś jeszcze? Gelda pomyślała o ogromnym sześciostrzałowym rewolwerze Remington Navy, z długą, ośmiokątną lufą i kolbą z polerowanego drewna. On rzeczywiście był sześciostrzałowy. - Tak - powiedziała w marzycielskim nastroju - pół funta łososia i cztery bułki. - Przez chwilę milczała. - I, Pear, przypomnij jej, by nie używała cebuli, nie wtedy, gdy pracuję. W słuchawce usłyszała śmiech Pear. - Taką cię lubię. Wiesz, że dzisiejszy wieczór to będzie bardziej przyjemność niż praca. Przynajmniej miała na co oczekiwać. Odwróciła się, by spojrzeć przez okno na rozpromienione słońce. Upuściła słuchawkę. Widziała, jak błyskająca rzeka daje jej znaki. Główne pomieszczenie dojo wykończone było wyłącznie drewnem. Wszystkie elementy połączono drewnianymi kołkami i klejem, a następnie polakierowano. Sala miała kształt prostokąta i wysoki sufit. Oświetlona była delikatnie i równomiernie. Pomieszczenie przypominało zwykłą salę gimnastyczną, poza otoczonym niską barierką podwyższeniem, które ciągnęło się wzdłuż całej tylnej ściany. Nie było żadnych mebli ani jakiegokolwiek innego sprzętu. Dwunastu mężczyzn w białych bawełnianych bluzach i spodniach stało parami naprzeciw siebie. Każdy z nich trzymał w ręku polerowany kij zaopatrzony w małą okrągłą gardę. Croaker był skłonny uznać ową broń za miecze, gdyby nie brak głowni czy ostrego sztychu. Mężczyźni nie nosili masek. Wszyscy byli Japończykami, przeważnie dwudziestoletnimi, choć zauważył jednego nastolatka i dwóch około czterdziestki. Między nimi, obok schodków prowadzących na podwyższenie, stał człowiek ubrany na szaro. Był niskiego wzrostu i całkowicie łysy, co utrudniało określenie jego wieku. Croaker ocenił go na gdzieś między czterdziestką a pięćdziesiątką. Mężczyzna wydał krótki okrzyk i ćwiczący wykonali po dwa szybkie kroki, rozpoczynając coś, co wyglądało na rytualną formę walki. - To grupa adeptów kenjutsu, poruczniku - powiedział Nicholas. - Najlepsza na zachodniej półkuli i po części na wschodniej. Croaker patrzył zafascynowany, jak walczący napierali i wycofywali się, atakowali i bronili przy akompaniamencie głośnych okrzyków. Ale uderzenia były tak powolne, że z trudem wyobrażał sobie, aby można ich było użyć w realnym starciu. Po chwili zabrzmiał dźwięk małego dzwonka. Na ostrą komendę mistrza mężczyźni przerwali ćwiczenia i wykonali głęboki ukłon. Następnie rozeszli się na chwilę przerwy. Niektórzy zeszli na bok i usiedli w pozycji medytacyjnej, inni odpoczywali leżąc. Wszyscy byli zajęci wyłącznie sobą. Nicholas poprowadził Croakera po wypolerowanej podłodze w stronę mistrza kenjutsu. Ukłonił się i coś wytłumaczył mu po japońsku, po czym tamten jeszcze raz się ukłonił i podał Croakerowi rękę. Niezbyt pewny całej tej sytuacji Croaker uścisnął ją. Była twarda jak beton. Tamten uśmiechnął się. - To jest Fukashigi - powiedział Nicholas do Croakera. - Proszę czuć się przedstawionym. Croaker puścił dłoń mistrza i spytał: — Co teraz? — Niech pan patrzy - odpowiedział Nicholas