Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Tylkosię nie roztkliwiaj, Paulinko. Zawsze się zczymśtrzeba rozstawać. Jak człowiek przywiązuje się do drugiegoczłowieka, to musi umieć porzucać dla niego martwe przedmiotyi miejsca. Ja wiem, że się tu przyzwyczaiłaś, ale tego staregomieszkania, gdzieśmy się poznali, też żałowałaś. Już tak masz w zwyczaju przywiązywać serce do wszystkiego, w czym żyjesz. Alezobaczysz,nasz dom też pokochaszi ulicę, i ten kawałeklasunaprzeciwko. Ale przecież ja nic. Antoni, ja bym z tobąna koniecświata. Ale tutaj mieszkaliśmy oboje i właśnie dlatego było takdobrze, że oboje. Nicnie poradzę, ale jazawszemam tylewdzięczności nawet do ścian, w których jest mi dobrze. Moja kochana! No, panie majster, jedziemy? wola Wacek od progu. Jedziemy, jedziemy! Weź tę skrzynkę z narzędziami itokrzesełko. Ja jużschodzę. Tylko nie wnościedo domu najpierw pościeli! Pani majstrowa przesądna! Przesądna, nieprzesądna, jak pan pożyje na świecie tyle,co ja, to pan też swojebędzie wiedział. Jak się człowiek wprowadzananowemieszkanie, to nigdy nie powiniennajpierwwnosićpościeli. Bo co? śmiejesię Wacek. Bo co, bo się nie będzie wiodło. A co się ma nie wieść, szefowo kochana? Domek jak cacko. małżonek młody. No, no,Wacek. Jeszcze tylko o pieskamuszę się panu postarać. A niechpan daspokój woła Paulina po co nam pies? Tylko kłopot w domu. Ale jaka przyjemność! W oczy patrzy, ogonem kręci i nicprzytymnie gada. Ajak się cieszy, kiedy człowiek do domu wraca' 244 Ja już mam dla pana majstra jednego upatrzonego. Kolegama: szczeniaka, już podchowany, wprawdzie nierasowy, ale kundle też ; muszą żyć na świecie. ;Mnie wcalenieprzeszkadza, że nierasowy. Ja nawet wolę, żeby byłnierasowy, nikt nieukradnie i na zdrowiu taki pies wyttrzymalszy. A jeśli chodzi o pilnowanie domu, to niemajak kundel. To ty,Antoni,chcesz, żeby był pies? . No pewnie, Paulinko. Jaki to dom bez psa? A zobaczysz, jak się Krzysztof ucieszy! O, Krzysztof się ucieszy! Paulina od razusię różpogadza. On zawsze wszystkiepsy na ulicy zaczepiał. No, widzisz! Przynieś tego psiaka, Wacek. Choćby jutro. Ałe teraz już jedźcie! Tereska będzie się denerwować. Już jedziemy! Więc Wacek przyjeżdża po ciebiei resztę rzeczy. A teraz wszystkiego nie zmieścimy? Apo co meble niszczyć, kiedy Paulinka i tak musi tu jeszcze zostać. Po co? Nie lepiej jechać z nami? Takmieszkanie zostawię? Brudno jak popożarze. Pandoktor przyjdzie, to co sobie o mniepomyśli? On.. wie? pyta cicho Wacek. W ogóle to wie, że my się wyprowadzamy. Tylko że. żeKrzysztof, toniewie. No i pani. panitu chybatakże już długomiejsca nie zagrzeje. No aleon ma kogo sprowadzić. Nie martwmysię opana doktora. I praktykę prywatną będzie mógł terazotworzyć: gabinet w pokoju Antoniego, w moim poczekalnia,proszę nowe życie! Ale nim się urządzi. teraz, to tu jakoś. aż straszno! Ano tak zawsze jest, jak po ludziach zostaje puste miejsce. Jedziemy! woła Wantuła. Co toza gadanie takie? Jato w ogóle nie lubię takiego gadania. Nie dość, żecoś tamczłowieka wsercu gniecie,to jeszczetrzeba o tym gadać? Tymczasem, Paulinko! Tylko nie szalej tutaj, wcale nie jest lak brudno. Ale! Palcem można pisać po kurzu. Gdzie ja bymtak mieszkanie zostawiła? Więc ja przyjeżdżam po panią szefową. Firany w oknach 245. zawieszę, żeby było z daleka widać, że dom. zamieszkały, tylkogospodynibrak! No chodźmy, panie majster, bo my nigdy mewyjedziemy z tej Rajskiej. Zobacz no, Krzysztof, to pewnie pan Antoni z rzeczamiprzyjechał. Krzysztof biegnie do oknai stajerozczarowany. Nie, to taksówka. Ktośwysiada. Teresa nie wierzy własnym oczom. Marcin! Po coś tytu przyjechał, Marcin? Rzeczywiście niesłychanie trudno odgadnąć, po co tuprzyjechałem. Po prostu nie mogłem sobie wyobrazić, że miałabyśwracać stąd sama. Dziękuję ci, dziękuję, Marcin. Przywitaj się z panem. Krzysztof! No czołem! Jak się masz? Dobrze mruczy Krzysztof. Och, Krzysztof jest zachwycony! wota pośpiesznieTeresa. Nie masz pojęcia' Przeprowadzka to uciecha dla dzieciNo, odezwij się! Dlaczegonic nie mówisz? Co mam mówić? Prawda, że ci się tu podoba? Bardzo szepcze Krzysztof. No, widzisz! Mamusia będzieco dnia przyjeżdżać do ciebie. Sama? Czasem sama, a czasemze mną dodaje Marcin. Boprzecież jatakże będę chciał cięodwiedzić. Poza tym mamusibyłoby smutno przychodzić tu samej. Nadejdzie jesień, potemzima,wcześnie zacznie się robić ciemno, na drodze będzie błotoi śnieg. Jak mamusia mogłaby tu przychodzić sama? Jakbędzie śnieg, tobędę chodził nasanki. Tu jest górkapodlasem. Wszyscybędziemy chodzićna sanki. Co ty myślisz, że mynie lubimy zjeżdżać z górki? Widziałem już w sklepiesanki, które cikupię. Niania mikupisanki. Krzysiu wtrąca Teresa nerwowo idźzobacz, czy nicjedzie pan Antoni? Krzysztofwzruszaramionami. 246 Przecież byłoby słychać. A... a nie chciałbyśpobawić się z tym nowym kolegą z sąsiedniego podwórka? Patrz, on nie odchodziod płotu. - Później się z nim pobawię. Masz rację mówi Marcin na to będziejeszczeczas. lA teraz pokażesz mi, gdzie będzisz spał, żebym, jak sobie wnocy pomyślę o tobie, wiedział, gdzie cię szukać. Gdzie stanie twoje ( łóżeczko? Nie wiem. Krzysztof będzie spał w tym pokoju. A ten będzie sypialnią niani i pana Antoniego. To będzie można zostawić w nocy drzwi otwarte szepcze dziecko Krzysztof