Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Oczywiście, niektórzy ludzie posu-vają się do przedstawiania w życiorysie fałszywego obrazu samych siebie. łodobne kwestie dotyczące operowania wywieranym wrażeniem wyłania-ą się w trakcie bezpośredniej rozmowy z kandydatem. Ludzie, którym zależy na karierze, nierzadko utrzymują nieautentyczne elacje ze zwierzchnikami i współpracownikami. Choćbyśmy szczerze nie ierpieli swojego szefa, na ogół zachowujemy się tak, jak byśmy go lubili szanowali. Niektórzy udają, że zgadzają się ze zdaniem przełożonego dużo zęściej, niż rzeczywiście podzielają jego opinię (Gould i Penley, 1984). Luzie starają się też wywierać wrażenie „lojalnego pracownika", który zrobi wszystko dla dobra firmy. Nawet jeśli istnieje konflikt między interesami rzedsiębiorstwa i jednostki, pracownicy często chcą pokazać, że firma jest la nich najważniejsza. Takie manewry autoprezentacyjne rzeczywiście zwiększają szansę zro-ienia kariery. Gould i Penley (1984) stwierdzili, że pracownicy, którzy sto-Dwali autoprezentację, uświadamiając przełożonym swoje dokonania albo rezentując siebie jako osobę, która „potrafi wszystko załatwić", częściej trzymywali podwyżki niż ci, którzy nie manipulowali wrażeniem. Przeciwnicy wykorzystywania strategii autoprezentacyjnych w miejscu racy argumentują że rozmyślne manipulowanie swoim wizerunkiem jest ieetyczne. Zwolennicy tej metody upierają się jednak, że ponieważ same miejętności nie wystarczają do zrobienia kariery, pracownicy mają prawo >pakować" je w taki sposób, aby uzyskały najwyższą cenę. Podsumowanie asada komplementarności głosi, że zachowanie danej osoby wywołuje pe-ien ograniczony zestaw reakcji ze strony innych ludzi. Biorąc to pod uwa-l, człowiek jest w stanie sprowokować pożądane zachowanie danej osoby, rezentując określony wizerunek. Kiedy ludzie chcą uzyskać od innych po-oc i wsparcie albo uniknąć nieprzyjemnych zadań czy obowiązków, stosują >stawę błagalną. Autoprezentacja oparta na demonstrowaniu fizycznych ZASADA KOMPLEMENTARNOŚCI 173 "ułomności lub choroby zwalnia człowieka z niektórych obowiązków, usprawiedliwia kiepskie wyniki i skłania innych do roztoczenia nad nim opieki Niektórzy operują wywieranym wrażeniem, aby wyglądać na bardziej bądiź mniej zaburzonych psychicznie, niż są w rzeczywistości. Autoprezentacyjne zastraszanie polega na wywieraniu groźnego wrażenia w celu wymuszenia na innych posłuszeństwa lub zrewanżowania się za atak. Wiele aktów agresji ma, prawdopodobnie, związek z motywami auto-prezentacyjnymi. Strategie autoprezentacyjne wykorzystywane są też podczas szukania partnera seksualnego, nakłaniania innych do naśladowania pożądanych zachowań oraz w karierze zawodowej. W każdym wypadku wywieranie określonego wrażenia prowadzi do przewidywalnych reakcji innych osób. 8. „Ja" prywatne Pojęcie „ja" w psychologii ma dość burzliwą historię. W dyskusjach na temat rozwoju człowieka i interakcji społecznych wcześni psychologowie i socjologowie - tacy jak William James, Charles Horton Cooley i George Herbert Mead - kładli duży nacisk na „ja" jednostki. Kiedy jednak triumfy zaczął święcić behawioryzm, pojęcie to zostało praktycznie wykluczone z głównego lurtu nauki. Wielu badaczom idea „ja" nazbyt kojarzyła się z wiarą w niematerialną duszę, by mogła mieć jakąkolwiek wartość naukową. Przez wie-e lat badania nad „ja" prowadzone były głównie przez psychologów humanistycznych i egzystencjalnych, takich jak Carl Rogers i Abraham Maslow. W ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat pojęcie „ja" odzyskało jednak swoją pozycję w psychologii społecznej, psychologii osobowości oraz psycho-ogii rozwoju. Przyjrzyjmy się tylko niektórym z licznych, analizowanych Iziś pojęć, mających odniesienie do „ja": samoświadomość samorealizacja struktura własnego „ja" spójność własnego „ja" samokontrola odsłanianie własnego „ja" samoocena samoutrudnianie obserwacyjna samokontrola zachowań autopercepcja autoschemat autoweryfikacja i - oczywiście - autoprezentacja. Podsumowując eksplozję badań nad procesami dotyczącymi „ja", Bau-leister (1987) zauważył, że „pojęcie «ja» podobnie jak teoria dysonansu atrybucji, stało się jednym z fundamentalnych problemów nurtujących „JA" PRYWATNE , 17L psychologów osobowości i społecznych" (s. 163). Obecnie całe rzesze teorety ków i badaczy stoją na stanowisku, że pełne zrozumienie ludzkiego zachowa nią jest niemożliwe bez uwzględnienia „ja". . „Ja" Trudności z „ja" jako terminem naukowym wynikają częściowo z jego wieloznaczności. Kiedy mówimy, że ktoś ma swoje „ja", oznacza to, że ma on zdolność do autorefleksji (lub tego, co Mead [1934] nazwał „autorefleksyjnością") „Ja" stanowi strukturę poznawczą, która pozwala człowiekowi świadomie myśleć o samym sobie. Tak jak jesteśmy w stanie myśleć o przedmiotach i zdarzeniach zachodzących w świecie zewnętrznym, potrafimy też myśleć o sobie. Zdolność do refleksji nad „ja" jest kluczowa dla wielu spraw, które uważamy za istotę człowieczeństwa. Nie posiadając „ja", nie bylibyśmy w stanie planować przyszłości, gdyż planowanie wymaga myślenia o własnej osobie. Nikt nie mógłby zamartwiać się osobistymi problemami, gdyby nie odnosiły się one do bezpośredniej teraźniejszości; nie rozpaczałby z powodu przeszłych nieszczęść, nie dokonywał świadomych wyborów ani nie myślał o śmierci. Nie umielibyśmy nawet rozpoznać siebie w lustrze! Każde z tych działań wymaga myślenia o „ja". Z danych naukowych wynika, że poza niektórymi dużymi małpami człekokształtnymi Oak szympansy) zwierzęta nie potrafią świadomie zastanawiać się nad sobą— a w każdym razie nie w takim stopniu, jak człowiek. Niższe małpy nie są w stanie nauczyć się rozpoznawać swego odbicia w lustrze (Gallup, 1977), co stanowi elementarny poziom myślenia o sobie. Co więcej, niektórzy naukowcy sugerują że zdolność do autorefleksji pojawiła się u człowieka stosunkowo późno w rozwoju ewolucyjnym (Jaynes, 1976). Fakt, że większość zwierząt - być może podobnie, jak to było w wypadku wczesnych istot ludzkich - doskonale sobie radzi bez myślenia o „ja", dowodzi, że zdolność ta nie jest niezbędna do przeżycia. Prawdę mówiąc, wiele, jeśli nie większość codziennych czynności nie wymaga samoświadomości (a tym samym używania naszego „ja")