They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Drapieżny, wręcz bezwzględny człowiek dąży do wyznaczonego sobie celu. Łamie obowiązujące w jego środowisku reguły i maniery: angażuje za pieniądze trenera, ćwiczy, jakby przygotowywał się do wojny. Traktuje sport nie jako towarzyską rozrywkę, lecz jako środek do osiągnięcia zwycięstwa, a więc wykazania wyższości nad innymi. Jego postawa wzbudza powszechną dezaprobatę, to są lata dwudzieste. Abrahams w końcu osiąga cel, prześciga wszystkich, nie dostrzega pokonanych. Zupełnie inny człowiek niż ten, którego tyle razy spotykałem przez lata. Łagodny i najzupełniej bezinteresowny w swoim koleżeństwie wobec obcego, młodszego reportera. Jaki był naprawdę? Chyba taki jak w filmie. Jednak zachowam w pamięci mojego Abrahamsa. Londyński stadion White City albo Cristal Palast, już nie pamiętam, a może stadion w Meksyku? Podchodzi do kabiny, w której gorączkowo przygotowuję się do pracy. Kładzie na pulpicie listę startową z jego podkreśleniami, kto powinien dzisiaj zwyciężać. Mówi wolno, lekko się uśmiechając: „To są ostatnie zmiany w naszym składzie, Ovett nie wystartuje, bo...” A może Abrahams, nie wiedzieć czemu, po prostu lubił Polaków? 19 Diamenty w pampasach Oni nie mają wielkiej prasy. Mistrzowie świata, zdobywcy diamentowych odznak. Sukces Edwarda Makuli na Szybowcowych Mistrzostwach Świata w Argentynie, gdzie drugie miejsce zdobył także Polak (Popiel), powitany został przez nas, sprawozdawców, z uznaniem, lecz dosyć powściągliwie. Niechby piłkarze wygrali z Albanią, bokserzy z Rumunią – wówczas czołowe szpalty byłyby zapełnione mniej lub bardziej interesującym materiałem. Triumf naszych szybowników w Argentynie i krótkie doniesienia, kilka konwencjonalnych pochwał i koniec. Taki los przedstawicieli niektórych sportów. Szybownicy, alpiniści, żeglarze. Zdobywają się na wielkie wyczyny nie na oczach tłumu. Areną ich walk są wodne lub podniebne szlaki albo góry pełne majestatu i ciszy. I ja nie znam się na szybownictwie. Proszę jednak pozwolić, że rzucę tu garść luźnych uwag. Makula zdobył mistrzostwo w klasie otwartej. Dopuszcza się do niej wszystkie szybowce wszelkich rozmiarów z najrozmaitszymi urządzeniami pomocniczymi, jakie można sobie wymarzyć. A więc jest i radio, i „wskaźniki”, a także cudowne urządzenie pozwalające wyszukać przyjazne prądy – owe kominy, dzięki którym osiąga się należytą wysokość. Ktoś urządzenie to nazwał „elektrycznym nosem szybowca”. Rozpiętość skrzydeł w klasie otwartej może przekroczyć 15 metrów, skrzydła „Zefira”, na którym Makula wylatał mistrzostwo świata, miały 17 metrów. Klasa otwarta jest szczególnie trudna właśnie dlatego, że mogą startować w niej wszystkie szybowce. Edward Makula ma piękny zawód. Lata na maszynach niosących ludziom pomoc. Jest pracownikiem lotniczego pogotowia ratunkowego. On i jego koledzy lądują na polach obok zapadłych miejscowości, gdzie ktoś ciężko chory, przewożą śmiertelnie rannych, wożą krew tym, którym jest potrzebna natychmiast. Bez względu na pogodę, porę dnia i roku. Specjalna kategoria lotników. Samolot komunikacyjny nie odleci w złą pogodę, gdyż nie może narażać życia pasażerów. Pilot pogotowia poleci narażając własne życie, gdyż właśnie idzie o ratunek człowieka. Na mistrzostwach świata w Argentynie zawodnicy mieli przygody, których nie dozna przedstawiciel innej dziedziny sportu. Jeden wylądował w pampasach na zupełnym odludziu i potem przedzierał się długo w poszukiwaniu człowieka. Po wyczerpującym marszu dotarł do jakiejś hacjendy. Wszedł i spotkał się z... lufą karabinu. Właściciel obezwładnił szybownika, zamknął w piwnicy, po czym sprowadził policję. Dopiero po pewnym czasie rzecz się wyjaśniła. – Widziałem na niebie jakiś samolot, a potem zjawił się obcy człowiek. Myślałem, że to nieprzyjacielski desant lotniczy – tłumaczył. W jakim sporcie dozna się takich przygód?! Wędrówka ponad dzikimi przestrzeniami. Samotny lot w nieznane. Jak mówią, mistrzostwa świata to nie tylko rywalizacja umiejętności i odwagi. To także wyścig lotniczego przemysłu. W wyścigu tym triumfowali i polscy konstruktorzy. „Zefir” to dzieło naszych rąk. Dwudziesty trzeci z kolei świetny model zakładów szybowcowych w Bielsku Białej. Jakiś niewidzialny długi pomost tradycji łączy niedawny triumf Makuli ze zwycięstwem Żwirki i Wigury na samolocie RWD. Niejeden Czytelnik, znając na pamięć składy drugoligowych drużyn piłkarskich albo bokserskich, niechaj spamięta nazwiska polskich sportowców – pilotów. Makula i Popiel, Majewska i Wlazło, Szemplińska, Witek, Gorzelak, Góra i inni. Niektórzy z nich kiedyś prowadzili bojowe maszyny z tym samym spokojem i odwagą, z jaką dziś zdobywają diamenty dla polskich skrzydeł. 20 Najmocniejsze wrażenia sportowe przeżywałem z reguły na wypełnionych tłumem stadionach. Na ogól nie są one milczące. Pewnie dlatego zawsze odczuwałem szczególny szacunek dla ludzi dokonujących wyczynów w samotności i ciszy. Pisałem o nich sporo, a „Diamenty w pampasach” to była pierwsza, skromna próba podjęcia tego tematu, dlatego znalazła się w niniejszym zbiorze. Szybownicy i piloci, alpiniści i żeglarze – przedstawiciele sportów, tak je nazwałem – heroicznych. Żwirko i Wigura mają pomnik i swoją aleję w stolicy. Jerzy Bajan, który w latach trzydziestych także wygrał międzynarodowy challenge lotniczy, jest za to mało pamiętany. A Stanisław Skarżyński? W rok po triumfie Żwirki i Wigury przeleciał samotnie przez Atlantyk na maleńkim RWD – 5 z Senegalu do Brazylii. Ustanowił wówczas rekord odległości dla samolotów tak zwanej II kategorii. Jego start nastąpił bez rozgłosu, major Skarżyński nie chciał swego przedsięwzięcia zapeszyć. Niski, niepozorny pan, utykający na nogę – to pamiątka po ranie odniesionej w walkach o Niepodległość, zajął cichaczem miejsce w maszynie, ubrany w cywilne ubranie i kapelusz