Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Gejsze smarowały nim twarz, bo wierzyły, że dobrze działa na cerę. Z drugiej strony było tak drogie, że Hatsumomo tylko musnęła skórę wokół ust i oczu. Potem oderwała kawałek wosku, zmiękczyła go w palcach i wtarła w szyję, policzki i między piersiami. Starannie oczyściła ręce szmatką, zmoczyła wodą płaski pędzelek i zaczęła rozrabiać puder. Śnieżnobiałą pastą pomalowała twarz i szyję, zostawiając nietknięte miejsca przy oczach, ustach i nosie. Jej oblicze przypominało teraz dziecięcą maskę, wyciętą z grubego papieru. Hatsumomo zwilżyła kolejny pędzel i rozmazała krawędzie bieli. Po chwili wyglądała, jakby wpadła nosem w miskę ryżowej mąki. Była wprost przeraźliwie biała, jak demon - zgodnie z charakterem - a mnie aż skręcało z zazdrości, gdyż wiedziałam, że za parę godzin tłum mężczyzn wlepi w nią zachwycone spojrzenia, a ja wciąż będę tkwić w okiya, brzydka i spocona. Teraz rozpuściła w wodzie odrobinę barwnika i nadała policzkom lekko różowy odcień. Przez cały pierwszy miesiąc pobytu w okiya podglądałam ją, jak kończyła makijaż. Wciąż ukradkiem łypałam okiem w jej stronę i dostrzegłam, że za każdym razem maluje się inaczej, stosownie do koloru kimona. Nie widziałam w tym nic nadzwyczajnego - dopiero po latach odkryłam, że w odróżnieniu od innych gejsz używała ciut więcej czerwieni. Nie wiem dlaczego... chyba tylko po to, żeby u niektórych wzbudzić krwiożercze uczucia. Ale nie była głupia - wiedziała, w jaki sposób podkreślić urodę. Skończyła nakładanie różu, lecz wciąż miała bezbarwne brwi i usta. Niepomna, że jej twarz przypomina dziwaczną maskę, przerwała pracę i poprosiła Ciocię, żeby położyła jej puder na karku. Tu muszę coś powiedzieć o japońskich karkach. Otóż Japończycy - prawie wszyscy - traktują kobiecą szyję z takim samym uwielbieniem, z jakim na Zachodzie traktuje się nogi. Kołnierz kimona gejszy jest rozchylony z tyłu tak szeroko, że widać górne kręgi pleców. Swoisty wabik, jak minispódniczka w Paryżu. Ciocia na karku Hatsumomo wymalowała wzór zwany sambon-ashi, „trzy stopy”. To niezwykle ciekawy sposób makijażu, wywołujący wrażenie, że patrzysz na skórę szyi przez oczka cienkiej białej siatki. Dopiero później zrozumiałam, jak silnie działa to na mężczyzn; niczym kobieta zerkająca przez palce. po prawdzie, każda gejsza zostawia wąski pasek gołej skóry tuż pod linią włosów. Dzięki temu jej biała twarz nabiera jeszcze bardziej sztucznego wyrazu, niczym maska z teatru no, a mężczyźni aż płoną z ciekawości, co się kryje za takim parawanem. Hatsumomo umyła pędzle i kilka razy spojrzała na mnie w lusterku. - Wiem, o czym myślisz - odezwała się w końcu. Żal ci, że nigdy nie będziesz taka piękna. Niestety to najprawdziwsza prawda. - Niektórzy uważają Chiyo-chan za wyjątkowo ładną dziewczynkę - przypomniała jej Ciocia. - Niektórzy lubią smród gnijącej ryby - odparła Hatsumomo i wyprosiła nas z pokoju mówiąc, że chce się przebrać. Wyszłyśmy na korytarz i tam, tuż obok wysokiego lustra, zobaczyłam czekającego pana Bekku. Wyglądał zupełnie tak samo jak w dniu, w którym przyjechałam do Kioto. Już wiedziałam, że nie trudnił się porywaniem dziewcząt; był raczej... garderobianym. W każdym razie co dzień przychodził do okiya, by asystować gejszy wkładającej kimono. Dzisiejszy strój Hatsumomo wisiał na wieszaku przy lustrze. Ciocia gładziła i prostowała jedwab aż do chwili, gdy gejsza wyłoniła się z pokoju, już odziana w olśniewającą rdzawą szatę, zdobioną motywem złotych liści. Tego, co się działo potem, nie bardzo rozumiałam, gdyż osoby nie nawykłe do kimona gubią się w komplikacjach. Dopiero odpowiedni opis nadaje sens ceremonii: Zanim zacznę, muszę wpierw wyjaśnić, że gejsza i na przykład żona noszą kimono w zupełnie odmienny sposób. Żona wypycha górę stroju, by nie wydawać się zbyt gruba w pasie. W rezultacie jest symetrycznie równa, jak kolumna podpierająca dach świątyni. Gejsza wkłada kimono tak często, że traktuje je jak drugą skórę i nie tęskni za dodatkami. Obie jednak - żona i gejsza - na początku zdejmują szlafrok i wokół nagich bioder owijają jedwabną szarfę, zwaną koshimaki, „przepaska biodrowa”. Na to wkładają koszulę z krótkimi rękawami, ciasno wiązaną w pasie, a potem przychodzi kolej na „wypychacze”, czyli niewiel. kie poduszeczki mocowane do ciała tasiemkami. Hatsu. momo - wiotka jak wierzba, wąska w biodrach i ob. darzona dużym doświadczeniem - nie używała takich rzeczy