Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
- Gdy wszyscy ludzie się obudzą, będziemy się stosować już tylko do waszych poleceń. Richard obudził się dość szybko, ale miał kłopoty z zejściem po drabince. Obydwie Tiasso musiały mu w tym pomóc. Bardzo ucieszył się na widok Nicole, długo całowali się i ściskali. - Nie wyglądasz najgorzej - powiedział z figlarnym błyskiem w oku. - Masz więcej siwych włosów, ale od czasu do czasu pojawiają się wśród nich czarne pasemka... Nicole uśmiechnęła się. Cudownie było móc znowu z nim rozmawiać. - Nie wiesz przypadkiem - dodał po chwili - jak długo leżeliśmy w tych trumnach? Wzruszyła ramionami. - Nie wiem - powiedziała. - Zapomniałam spytać. Od razu zabrałam się za budzenie ciebie... Czy któraś z pań wie, ile lat minęło od chwili, gdy opuściliśmy Punkt Węzłowy? - Richard zwrócił się do robotów. - Spaliście dziewiętnaście ramańskich lat - odparła Tiasso numer 009. - Co to są ramańskie lata? - zapytała Nicole. Richard się uśmiechnął. - To nasz "lokalny" czas, który wynika z teorii względności - wyjaśnił. - Ten czas nic nie znaczy, jeżeli nie mamy układu odniesienia. Tyle lat minęło na pokładzie Ramy, ale żeby wiedzieć, ile minęło na Ziemi, trzeba obliczyć... - Możesz się nie wysilać. - Nicole machnęła ręką. - Nie przespałam dziewiętnastu lat po to, żeby po obudzeniu wysłuchać wykładu o teorii względności. Możesz mi to powiedzieć przy innej okazji. Teraz mamy ważniejsze sprawy do załatwienia: w jakim porządku budzimy dzieci? - Mam inną propozycję - powiedział Richard po chwili namysłu. - Wiem, że chcesz je jak najszybciej zobaczyć, ja też. Ale może niech pośpią sobie jeszcze przez kilka godzin? Nic im się od tego nie stanie, a w tym czasie my będziemy mogli się naradzić. Rozpoczniemy przygotowania do spotkania z ludźmi, zastanowimy się jak zorganizować edukację dzieci, może znajdziemy choć chwilkę czasu dla siebie... Nicole rzeczywiście obawiała się pierwszej rozmowy z dziećmi i po chwili wahania przystała na propozycję Richarda. Istniał wprawdzie plan, dotyczący ich postępowania po przebudzeniu, ale Orzeł nalegał, aby nie trzymać się go ściśle, ponieważ wielu spraw nie można było z góry przewidzieć. - Dobrze - zgodziła się Nicole. - Musimy się tylko upewnić, że z dziećmi jest wszystko w porządku... - dodała patrząc pytająco na jednego z robotów. - Dane z głównego komputera wskazują, że wszystkie biologiczne procesy przebiegają poprawnie - poinformował ją biot. Nicole spojrzała na Richarda. Jej mąż nieco się postarzał, ale i tak wyglądał młodziej, niż się tego spodziewała. - A gdzie twoja broda?! - spytała nagle, zdając sobie sprawę, że twarz Richarda jest dokładnie ogolona. - Mężczyźni zostali ogoleni wczoraj, podczas snu - powiedziała Tiasso 009. - Wczoraj, zgodnie z procedurą, wszystkich poddano kąpieli i przycięto im włosy. Mężczyźni? - zdziwiła się Nicole. Ależ oczywiście! Przecież Benjy i Patrick są już dorośli! Wzięła Richarda za rękę i razem podeszli do "trumny" ze śpiącym Patrickiem. Przestraszył ją widok jego twarzy: Patrick nie był już dzieckiem. Długo patrzyła na swojego syna, który był już niemal dorosłym mężczyzną. - Pan Patrick O'Toole ma około szesnastu, siedemnastu lat - wyjaśniła Tiasso numer 017. - Pan Benjamin O'Toole jest o półtora roku starszy. Jak zapewne mówił pani Orzeł, udało się nieco osłabić działanie hormonów wzrostu. Podany przeze mnie wiek stanowi średnią, obliczoną na podstawie wieku biologicznego i zaawansowania rozwoju psychicznego. Nicole i Richard zatrzymali się nad każdą z "trumien" i długo patrzyli na swoje potomstwo. - Gdzie są nasze dzieci? - westchnęła Nicole widząc, że mała Ellie jest już nastolatką. - Wiedzieliśmy przecież, że tak będzie. - Richard starał się pocieszyć Nicole. - Wiedzieć to jedno, a zobaczyć na własne oczy... To nie jest klasyczny przypadek matki, która obserwuje, jak jej dzieci dorastają. To, co się z nimi stało, jest doprawdy zadziwiające. Psychicznie są jeszcze dziećmi, ale mają ciała ludzi dorosłych. Jak w ciągu tych sześciu miesięcy przygotować je na spotkanie z ludźmi z Ziemi? Nicole czuła, że to zadanie ją przerasta. Czy to możliwe, żeby nie wierzyła Orłowi, gdy tłumaczył, co stanie się z jej rodziną? Ale jako ich matka, myślała, mam wiele do zrobienia i ani chwili czasu do stracenia. Dlaczego nie zaplanowaliśmy tego wszystkiego przed startem? Podczas gdy Nicole przeżywała swój moralny dylemat, Richard gawędził z robotami Tiasso, które udzielały odpowiedzi na nurtujące go pytania. Richard był z nich bardzo zadowolony. - Czy wszystkie bioty wyposażone są w tak bogatą bazę danych? - spytał. - Dane o waszym zdrowiu i przebytych chorobach posiada jedynie seria "Tiasso" - usłyszał w odpowiedzi. - Ale wszystkie bioty o ludzkiej postaci posiadają szeroką wiedzę. Przed pierwszym kontaktem z ludźmi z Ziemi część formacji zostanie wymazana: w pamięci nie pozostanie nic, co dotyczy Punktu Węzłowego, Orła i tego, co zaszło przed waszym przebudzeniem. Pozostaną jedynie informacje o stanie waszego zdrowia. - Czy wciąż utrzymujecie kontakt z Orłem? - spytała Nicole, która od pewnego czasu myślała o Punkcie Węzłowym. - Nie - odparła Tiasso numer 017 - choć Orzeł lub ktoś zawiadujący Punktem Węzłowym, od czasu do czasu sprawdza przebieg naszej misji. Po opuszczeniu hangaru nikt nie kontaktuje się bezpośrednio z Ramą. Wy, my i Rama jesteśmy pozostawieni sami sobie do czasu, gdy wypełnimy nasze zadanie. Katie stała naga przed lustrem i przyglądała się swojemu ciału. Minął już miesiąc, a pomimo to czuła się w nim obco. Lubiła je dotykać; szczególnie przyjemne było muskanie piersi i przyglądanie się twardniejącym sutkom. Jeszcze większą przyjemność przeżywała przed snem. Doprowadzała się do takiego stanu, że przechodziły ją fale gorąca i chciało się jej płakać z rozkoszy. Matka wytłumaczyła jej w czym rzecz i była nieco zmieszana, gdy przyszło jej to tłumaczyć po raz drugi i trzeci. - Masturbacja to sprawa osobista - syknęła Nicole przy obiedzie - i jeżeli w ogóle się o niej rozmawia, to tylko z najbliższymi przyjaciółmi. Rozmowa z Ellie nie zdała się na nic. Katie nigdy nie widziała, aby jej siostra wykazywała jakiekolwiek zainteresowanie własnym ciałem. Ona chyba wcale tego nie robi, myślała Katie. I dlatego nie chce ze mną o tym mówić... - Kiedy wyjdziesz spod prysznica? - Katie usłyszała głos Ellie dochodzący z drugiego pokoju. Każda z nich miała własny pokój i tylko łazienka była wspólna. - Już wychodzę - zawołała Katie. Ellie weszła do łazienki owinięta ręcznikiem i zerknęła na siostrę, która przeglądała się w lustrze. Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale najwidoczniej zmieniła zamiar, bo nic nie mówiąc weszła pod prysznic. Katie przyglądała się jej przez półprzeźroczystą zasłonę