Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
- No cóż - powiedziała Killashandra wstając - chyba będę musiała przejrzeć program Orientacji Zawodowej. Jeżeli nie zmienił się od czasów Tukuloma, trzeba go będzie zrewidować. Myślę, że to jest źródło wszystkich kłopotów. Śpiewakom, których przywiezie Lars, samo wkuwanie Karty Cechu nie wystarczy. Jakoś tu dziwnie - pomyślała Kiliashandra, wkraczając do biura Cechmistrza. Biurko Traga czekało uprzątnięte do czysta. Na nią czekało - uprzytomniła sobie z kwaśnym uśmiechem, chociaż odwlekała tę chwilę, jak mogła. Biurko Larsa było starannie uporządkowane - na szerokim blacie stały cztery równe rzędy dyskietek. Jeden opatrzony był naklejką "Orient, zrewid." Uśmiechnęła się. Powinna była odgadnąć, że Lars doceni wagę tej sprawy. Rzuciła wzrokiem na pozostałe naklejki: "Koord." - w tej grupie było dziewięć dyskietek, "Rekrut." - siedem i wreszcie trzy, opisane "B&W". Z jednej strony blatu, obok komunikatora i podstawki hologramu, leżała sterta notatek, których Killashandra nie była w stanie odcyfrować. Włączyła hologram i z przyjemnością zobaczyła własną postać - zdjęcie musiało pochodzić z Nihala III - po czym zauważyła, że cały magazynek jest zapełniony. Nacisnęła przełącznik i oto pojawiła się jej kolejna podobizna, tym razem w obcisłym, pomarańczowym kostiumie, który Lars kupił jej na Flagu, tam gdzie oglądał prototyp "Anioła II". Raz po raz wciskała przełącznik, zatrzymując się tylko na tyle, żeby sprawdzić, skąd pochodzi hologram. Wyłączyła urządzenie. Zdecydowanym ruchem przekręciła fotel, zwracając się w stronę wielkiego monitora. Wywołała listę Członków Cechu. Przed powrotem Larsa miała jeszcze sporo roboty. Podobnie jak wtedy, kiedy jeden, jedyny raz Lanzecki poprosił ją, żeby mu pomogła w zgromadzeniu dokumentacji - swoją drogą, musi sprawdzić, co się stało z wymoczkowatym Bollamem - z przyjemnością wertowała i porządkowała pliki. Dochody Cechu, które aktualnie w znacznej mierze szły na utrzymanie szpitala, pochodziły głównie z opodatkowania kryształowego urobku, co stanowiło kość niezgody pomiędzy śpiewakami a sortowaczami. Sanie, paliwo, sprzęt, dach nad głową- i żywność Cech zapewniał śpiewakom po cenach rynkowych. Uwagę Kiilashandry zwrócił fakt, że Cech dorabiał na dostawach, od czasu do czasu podwyższając ceny. Z dokumentacji wynikało, że w całej zamieszkanej części galaktyki nie było żadnych skoków cen, a jedynie stały, stopniowy wzrost cen hurtowych. Na Ballybranie zwiększa się produkcja rolna, przy czym Cech, trzeba oddać mu sprawiedliwość, płacił bardzo dobrze za towary żywnościowe wyprodukowane na jego ziemiach. Jednak śpiewaków opodatkowanych przez Cech ubywało, przybywało natomiast emerytów, z których cześć była zdolna jedynie do wegetacji. A tych należało utrzymywać z kurczących się stale dochodów. Ubytek śpiewaków w terenie oznaczał uboższą ofertę kryształu; Killashandra natknęła się na zamówienia czekające na realizację od trzech czy czterech lat. Obejmowały głównie czarny kryształ, ale te na jaśniejsze odcienie też nie były realizowane. Zanim poddała się ponurym rozmyślaniom nad wynikami lustracji, zauważyła wyraźną zwyżkę produkcji w ostatnich kilku miesiącach - od kiedy Lars udostępnił nie wykorzystane działki. Jej urobek stanowił znaczącą pozycję w tych rozliczeniach, chociaż przewyższało go wydobycie Tiagany i Jaygrina. Na pociechę dokonała bilansu stu dziewięćdziesięciu pięciu lat pracy zawodowej, żeby stwierdzić, że w sumie na głowę bije dwójkę młodszych kolegów. Przejrzała uwagi Larsa na temat Orientacji. Stale przewijał się w nich wątek konieczności prowadzenia zapisów z każdej wyprawy w Pasmo i z każdej z pozaballybrańskich eskapad: Lars planował instalację automatycznego upomnienia na konsoli każdego ze śpiewaków. Kolekcjonował również pomysły rozwiązań, dzięki którym współrzędne mogłyby być bezpiecznie powierzane pamięci komputerów. Wspominał w nich o przymusowych sesjach hipnotycznych, jako metodzie uzyskiwania tego rodzaju informacji. Lars robił również notatki na temat modernizacji poszczególnych działów Cechu, nowych technologii i kosztów ich wprowadzenia, a także pełniejszego wykorzystania umiejętności personelu pomocniczego dzięki systemowi odpowiednich bodźców, Większość tych projektów musiała czekać do chwili, kiedy Cech zacznie rytmicznie realizować zamówienia na kryształ. Cechmistrz zadał sobie trud rozeznania się w alternatywnych technikach stosowanych przez planety zniecierpliwione przedłużającym oczekiwaniem na ballybrański kryształ. Na korzyść tego surowca przemawiał fakt, że jego życie było bardzo długie, a w przypadku uszkodzenia po prze-strojeniu nadawał się do wykorzystania w kolejnej instalacji. Materiały konkurujące z nim nadawały się wyłącznie do jednorazowego zastosowania. Nadal w użyciu można było spotkać egzemplarze kryształu osiemset lat wcześniej śpiewane przez samego Barryłego Milekeya, którego imieniem ochrzczono Błękitne Pasmo. - Przydałaby się nam też kampania reklamowa -mruknęła pod nosem, usiłując, bez specjalnego skutku, wymyślić jakiś interesujący slogan, Ballybrański kryształ nigdy nie potrzebował reklamy: sam się sprzedawał. Póki, naturalnie, podaż nadążała za popytem. - Cóż, sytuacja poprawiła się nieco - powiedziała do siebie, przeciągając się w wygodnym fotelu. - Spróbujmy zacząć od tego. Światła zapaliły się automatycznie z chwilą, gdy czujniki zarejestrowały spadek poziomu oświetlenia. Przekręciła fotel i skonstatowała, że zapadła noc - Shanganagh i Shilmorę ścigały się po niebie, lada moment jednak miały je przysłonić napływające z zachodu kłęby chmur. Odkręciła fotel, patrząc pod sufit na świetlisty pasek informatora o warunkach meteorologicznych: ciśnienie spadało, izobary uginały się pod naporem gigawichrów. Ogłoszono alarm pogodowy. Przełączyła monitor na ekran w hangarze, który pokazywał około czterdziestu świetlnych punkcików zbliżających się w kierunku bazy. Świetnie! Będzie miała okazję porozmawiać z częścią mniej produktywnych śpiewaków. Wywołała program identyfikujący nadlatujące sanie i poprosiła o informacje dotyczące kolejnych śpiewaków. Miała zamiar pokazać im fakty i liczby: wykresy produkcji kolegów, którzy latali według współrzędnych, i wykresy kredytów, jakie zagarniali