Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Louis" kapitana Lindbergha, więc skrzydła, a raczej jedna wielka płaszczyzna obu skrzydeł była umieszczona ponad kadłubem i kabiną lotników, którzy, zamknięci w swym ciasnym pudle, orientowali się tylko za pomocą peryskopu. Wykluczonym jest, aby któryś z lotników rozbił się o skrzydło, wyskakując w morze, w momencie niezrozumiałej dla nas katastrofy, w takim bowiem wypadku mogłaby go była uderzyć spodnia część skrzydła, nigdy zaś wierzchnia, na której znajdują się ślady krwi. Tak więc owe rdzawe ślady pozostaną dla nas nierozwiązaną zagadką, jak pozostały nią tajemnicze plamy, znalezione na złamanym śmigle "Victorii" Waltera Ashleya. Być może jednak, iż dokładniejsze badania, przeprowadzone w Nowym Jorku, wykażą, że owe plamy nie są wcale śladami krwi, a wówczas niesamiowita tajemnica "Pride of Brooklyn" spadnie do rzędu tragicznych wprawdzie, lecz niemniej zrozumiałych katastrof". Autor powyższego artykułu rozwodził się długo na temat krwawych plam, stawiał coraz to nowe hipotezy, by je kilkanaście wierszy dalej obalić i w rezultacie zajął trzy długie szpalty dziennika, a zagadki nie tylko nie rozwiązywał, ale ją jeszcze bardziej skomplikował. Toteż nie mam sumienia przytaczać tutaj w całości tasiemcowego elaboratu, który mnie w końcu znudził, a Dolly zmusił do dyskretnego poziewania i przeciągania się. - Dużo naględził, nic nie powiedział - streściła to trafnie i, wsłuchując się przez chwilę w monotonny stukot kół wagonu, wyliczających sumiennie każdą przerwę między szynami, dorzuciła w zamyśleniu. - Same zagadki, lecz największą przeoczyły wszystkie pisma... - Mianowicie jaką, kochanie? - Słuchaj; skrzydło było z blachy, prawda? - Tak. - Jakże więc blacha mogła się utrzymać na wodzie i nie zatonąć? - Hm... Słusznie... A może to skrzydło pływało sobie na tej samej zasadzie, jak hermetycznie zamknięte blaszane pudełko? - Myślałem o tym, lecz przecież skutkiem katastrofy, odłamania się skrzydła, czy czegoś w tym guście, musiała powstać szczelina, przez którą woda miała łatwy dostęp do środka pustej przestrzeni pomiędzy górną a spodnią powierzchnią. - Mogła, lecz nie musiała... Może jednak skrzydła miały odegrać rolę pływaków na wypadek przymusowego wodowania i były podzielone na komory, podobnie, jak wielkie balony lub statki transoceaniczne. Musimy zapytać przy pierwszej sposobności jakiego lotnika... Ja się na tym zupełnie nie znam... - Ooo, ale na innych rzeczach znasz się doskonale - rzuciła, przechodząc raptownie z poważnej rozmowy w swój żartobliwy ton i, zażenowana tym wykrzyknikiem, przytuliła zarumienioną twarzyczkę do mojego policzka... A koła pędzącego na zachód ekspresu wystukiwały wciąż jednostajne tysięczne odstępy między szynami tej najdłuższej po syberyjskiej drogi żelaznej... XXV Pierwsze dwa dni pobytu w San Francisco spędziliśmy bardzo pracowicie, jak na turystów, którzy są zarazem młodym małżeństwem w podróży poślubnej i skutkiem tej okoliczności nie mogą poświęcać całego swego czasu wyłącznie na zwiedzanie osobliwości miasta... Ale trzeciego dnia rano Dolly przeciągnęła się na łóżku ruchem rozpieszczonej kotki i westchnęła w przestrzeń, co było jednakże najwyraźniej aluzją. - Ah, tak bym już chciała wyjechać na Hawaje! - Już wyjechać?! - zawołałem przestraszony. - Czy zapomniałaś, co napisał Rudyard Kipling? - On dużo napisał. - Mam na myśli słowa, które poświęcił malowniczości pięknego Frisco... - Nie znam. - Więc słuchaj: "San Francisco has only one drawback: This hard to leav!" - Tak napisał rzeczywiście? - Tak. - No, to bujał z grzeczności..