They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Przy tej okazji wyraża kurtuazyjne pytanie, jak postępuje praca nad słownikiem aramejsko-greckim? Sędziwy Diodor potrząsa głową z powątpiewaniem, czy uda mu się za życia dokończyć dzieła, i wyraża nadzieję, 'że może Uni je poprowadzi? Rozmowa trwa chwilę, przy czym Diodor korzysta z okazji, aby spytać Tetę o znaczenie kilku aramejskich wyrazów, związanych z rolnictwem, które już wyszły z użycia. Uni i Teta, życząc mędrcowi przyjemnego odpoczynku, schodzą, zasiadają w krzesłach — obaj jakoś nie lubią rzymskiego obyczaju leżenia na sofach wokół stołu — i oddają się pogawędce. Ta chwila jest dla obu najmilsza. Mają tyle wspólnych wspomnień, tyle znajomych twarzy, tyle przeżyć, w których uczestniczyli z różnym szczęściem. Mówią o posesjonacie Heliodorosie, który z powodu opuchlizny, noszony w krześle, chętnie oddałby trzy czwarte majątku, by mieć zdrowe nogi swego tragarza. Zenon od dawna jest "w Hiszpanii, skąd co roku przesyła Uniemu baryłkę znakomitego wina, które ze zgryźliwym humorem nazywa „Winem Ne-syta"! Posejdonios został skrytobójczo zamordowany w oazie. Publiusz Koponiusz żyje i pisze pamiętniki. Odeszła od niego żona. Namiestnik Korneliusz Gallus utraciwszy łaskę Augusta popełnił samobójstwo. Jego miejsce w Aleksandrii zajął Gajusz Petroniusz... Podczas jednej z rozmów Teta zakłopotanym głosem spytał: — Powiedz .mi, Uni, ale szczerze, czy chowasz do mnie żal, że kiedyś... na podwórzu?... — Ależ, ojcze! — zawołał z żywością Uni. :— Nie ty, tylko Amys kazał mnie obić, i to były najzdrowsze baty, jakie otrzymałem w życiu! — Przepraszam, jak mnie nazwałeś? — Teta jął palcem rozcierać powiekę. — Nie miałbym nic przeciwko temu, abyś mnie tak zawsze nazywał. — Jeśli ty przyjmiesz to, o czym już wiele razy mówiłem — przenieś się wraz z Artemis do mego domu. Diodor w swej wielkiej dobroci uczynił mnie spadkobiercą, lecz ten dom jest dla nas za wielki! 495 Starzec nachylił się do ucha młodego uczonego. — Coś ci powiem, Uni, i weź to sobie do serca: dwie ładne kobiety w jednym domu to za wiele. Ammonia byłaby zazdrosna, rozumiesz, synu? — Uni doskonale rozumiał, a Teta ciągnął dalej: — Zapomniałeś, że jest jeszcze jot-nuczer. On też stary i nie mający nikogo. Jak da sobie radę beze mnie? Muszę się nim opiekować. Wiesz, jak służba oszukuje. Wprawdzie wiele lat przeżyliśmy ze sobą w stanie wiecznej wojny, cały mój wiek męski, ale teraz, na starość, staliśmy się sobie bliscy, więc — mamy się rozejść? Uni, jak nikt, pojmuje subtelne więzy zażyłości, jakimi obydwóch starców oplotły lata sąsiedztwa, wzajemnej niechęci, pretensji, urazów... Obaj są pogrobowcami. Teta — minionej rodowej świetności. Jot-nuczer ?—? przebrzmiałej władzy kapłańskiego stanu. Wiążą ich najmocniej sprawy, o których się nie mówi. Czy Teta mógłby kiedykolwiek zapomnieć, iż jot-nuczer bez wahania ofiarował cały zapas najdroższego balsamu dla u-śmierzenia cierpień Enuma? A ten cały zapas nardu to był jeden jedyny flakonik! Teta wie, iż jot-nuczer niecierpliwie wygląda jego powrotu. Czeka przy bramie i mruczy: „Zachciało mu się jazdy. Jeszcze wypadnie z lektyki. Szalona głowa. Dopiero siedemdziesiąt lat mu minęło, więc rad by skakać." Następnie we dwóch udają się na codzienny obchód grobli, gdzie wypoczywają nażarte „poetyczne podobizny Sobka". Podczas spaceru zazwyczaj kłócą się zaciekle. Temat jest zawsze jeden i ten sam: dlaczego Enum odrzucił propozycję zostania kapłanem? Przystając na ścieżce i wywijając laską jot-nuczer woła: — Gdyby był mnie posłuchał, byłby dziś arcykapłanem! Byłby mędrcem! Byłby pisał! Byłby żył! A tak... — i wybuch starczego kaszlu przerywa resztę słów. — Nie trzeba było moich długów, jakie miałem wobec świątyni, cedować na Heliodorosa! Tyś to zrobił, niegodziwcze! Ty — sprzedałeś mu moje długi! Nigdy ci tego nie daruję! Śmiertelnie rozgniewani rozchodzą się w dwie strony, aby się spotkać przy następnym stawie i tonem bardziej umiarkowanym rozpocząć sprzeczkę od nowa