Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Moje doświadczenie, bardzo osobiste, było również całkiem typowe dla tego, co dzieje się, kiedy Siddha Guru umożliwia nam kontakt z naszym wnętrzem, z naszą Jaźnią. Jaźń, milczący ośrodek naszej istoty, jest tą częścią nas samych, która pozostaje oddzielona od wiru uczuć i wrażeń, nieustannie w nas powstających i zanikających. Nie należy jej mylić z ego, z ograniczonym poczuciem "ja", które gromadzi doświadczenia i utożsamia się z ciałem i umysłem. Jaźń, jak Baba mówi nam na stronach tej książki, jest niezmierzonym rezerwuarem radości, mądrości i siły, a także najintymniejszą częścią nas samych - częścią tak intymną, że często nie zdajemy sobie nawet sprawy z jej istnienia. I chociaż większość z nas intuicyjnie wyczuwa w sobie potencjał siły, odwagi i miłości, wykraczający daleko poza nasze normalne doświadczenie, jedynie momentami udaje się nam nawiązać kontakt z tym potencjałem - na przykład w obliczu niebezpieczeństwa czy kryzysu, albo kiedy pochłania nas widok przyrody, czy gdy jesteśmy zakochani. Ścieżka Swamiego Muktanandy, Siddhajoga, jest współczesną wersją prastarej wiedzy duchowej pomyślanej tak, aby rozwijać ten potencjał wewnętrzny. Kultywowana była na przestrzeni wieków przez kobiety i mężczyzn, którzy posługiwali się własnym umysłem i ciałem jako laboratorium do badań nad subtelnymi procesami świadomości ludzkiej. Ich odkrycia przybrały formę Upaniszadów, Bhagawad Gity, tekstów poświęconych jodze oraz innych wielkich systemów filozofii duchowej. Nauki Swamiego Muktanandy, podobnie jak jego starożytnych poprzedników, są rezultatem życia spędzonego na badaniu wnętrza ludzkiego, rezultatem wielu lat poświęconych sprawdzaniu słów mędrców przy pomocy własnego doświadczenia. Kiedy więc Muktananda twierdził, że wszystko we wszechświecie powstało z boskiej Świadomości i że ta Świadomość w najczystszej formie istnieje w najgłębszym jądrze istoty ludzkiej, kiedy mówił nam, że Bóg mieszka w nas jako nasza Jaźń, nie powtarzał po prostu tego, co wyczytał w książkach; mówił o tym, co było jego bezpośrednim doświadczeniem. Wszystko, czego nas uczył, przeżył sam i poznał na najgłębszym poziomie istnienia. Baba był przede wszystkim nauczycielem. Ludzie, którzy go znali, znajdowali w nim to, co sami podziwiali. Tak więc biznesmenom podobał się jego żywiołowy humor i życiowe podejście do praktycznych szczegółów, artyści cenili piękno jego ruchów, dzieci jego zdolność do zabawy. Nie było jednak takiej rzeczy, nawet najzwyklejszej i najbardziej przyziemnej, której Baba nie wykorzystałby jako okazji do nauczania jogi. Muzyk, strojący wraz z nim instrument, otrzymywał lekcję koncentracji. Menadżer, omawiający trudną sytuację w swoim biurze, uczył się czegoś na temat narzucania dyscypliny z miłością. Wspólne przyrządzanie potraw zamieniało się w lekcję o równowadze. Samo obserwowanie Baby, obserwowanie delikatności, z jaką brał do ręki tak zwykłą rzecz jak kwiat czy pióro, albo bezwarunkowej akceptacji, z jaką witał wszystkich napotkanych ludzi - sąsiada z Oakland, taksówkarza, nowojorskiego policjanta, czy własnych uczniów - stanowiło subtelną, praktyczną lekcję tego, co to znaczy we wszystkim widzieć Boga. Jednak dla większości ludzi, którzy go znali, te lekcje dawane były bezpośrednio poprzez jego wykłady, książki oraz nieformalne wywiady i rozmowy. Codziennie w czasie swoich podróży Baba mówił lub odpowiadał na pytania, wprowadzając całe pokolenie uczniów w tajniki nauk zaczerpniętych z indyjskich pism świętych. Baba nigdy nie nazywał siebie uczonym, był jednak szeroko oczytany w filozofii swojej tradycji. Jego wykłady obejmowały całość jogi oraz zawierały nauki pochodzące z wielu klasycznych kierunków myśli hinduskiej. Wykłady te ukazywały integralny charakter Siddhajogi, ścieżki opartej na łasce, jaką Baba otrzymał od swego Guru, Bhagawana Nitjanandy, obejmującej zarówno jogę, jak introspekcję, oddanie, służbę, a także wiedzę filozoficzną. Podobnie jak to się dzieje z większością najdoskonalszych nauczycieli duchowych, filozofia Baby potrafiła pogodzić rzekome sprzeczności. Na przykład był on znakomitym znawcą tradycji Upaniszadów i Wedanty, ale zarazem uwielbiał pobożne praktyki, takie jak śpiew. Był w najwyższym stopniu niezależny, a jednak całe życie poświęcił służbie swemu Guru. Nauczał, że Bóg jest czystą, bezpostaciową Świadomością, a pomimo to czcił również różne osobowe formy Boga, opowiadając historie z mitologii indyjskiej tak, jakby mówił o starych, dobrze znanych przyjaciołach. Krótko mówiąc, Baba nauczał powszechnej duchowości obejmując wiele jej form, łącząc różne rodzaje klasycznych praktyk, szanując wszystkie religie, a jednak ciągle wracając do prawdy o jedności, zawsze przypominając nam, że ostateczna rzeczywistość nie różni się od doświadczenia naszej własnej świadomości wewnętrznej oraz że tylko Jaźń leży u podłoża wszystkich form. Kiedyś ktoś zapytał go: * Czy widzisz Boga w tym drzewie? * Nie - odparł Baba. - Widzę Boga jako to drzewo. I widzę również Boga jako ciebie. Baba uczynił duchowość realną. Konkretną. Żywą. I tak samo dającą się zastosować w życiu nowojorskiego prawnika czy paryskiego księgowego, jak w życiu jogina z himalajskiej głuszy. Wydobył ją z książek, z domeny ideału i sprawił, że możemy widzieć, czuć i stykać się z obecnością Boga w naszym codziennym doświadczeniu