They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Koń minął ją w galopie. Znów usłyszała krzyk, młoda służąca biegła przed trawę, odrzuciwszy wielki koszyk. Dwaj mężczyźni, jeden ubrany jak robotnik, drugi wyglądają­cy bardziej jak zamożny kupiec, również pojawili się jakby spod ziemi. Lily leżała oszołomiona na mokrej trawie, patrząc na nich. - Och, panienko. - Dziewczyna uklękła obok niej. - Och, panienko, żyje pani? - Jest zszokowana, ale żyje, ty głupia - powiedział robotnik. - Czy pani jest ranna, panienko? - Nie - odparła Lily. - Myślę, że nie. Nie wiem. - Lepiej niech się panienka nie rusza - powiedział żywo kupiec. - Trze­ba się upewnić. Najpierw niech pani się uspokoi, a potem zobaczymy, czy nic się nie stało z nogami. - Brutal! - krzyknęła pokojówka za szybko znikającym jeźdźcem. - Nie patrzy taki, gdzie jedzie. Pewnie nawet nie zauważył, że omal kogoś nie zabił. - Nic takiemu nie zależy - dodał cynicznie robotnik. - Bogacze nie przejmują się, że mogliby poturbować jakiegoś człeka, bardziej ich obchodzi, czy koń se kopyt nie zniszczył. Proszem, panienko, chce panienka; wstać? - Dajcie jej na razie spokój - powiedział kupiec. - Nie ma z panią służącej, proszę pani? Lily zaczynała wreszcie rozumieć, że o mały włos uniknęła śmierci - i to już po raz drugi. Na razie nie zwracała uwagi na liczne sińce, które spowodował upadek. - Już mi lepiej - powiedziała. - Dziękuję. - To jakiś diabeł z piekła rodem - powiedziała pokojówka. - Czarny płaszcz za nim powiewał. Nie widziałam jego twarzy. Może jej nie miał. Och, ani chybi diabeł. - Nie bądź głupia, dziewczyno - odezwał się robotnik. - Chociaż po co mu był ten kaptur na głowie? Żeby go kto nie rozpoznał, czy co? Boga­cze to mają przewrócone w głowach, mówię wam. Kupiec pragnął okazać bardziej praktyczną pomoc i pomógł Lily wstać. Oparła się na jego ramieniu, zanim upewniła się, że może utrzymać się na nogach. - Czy pozwoli pani, bym odprowadził panią do domu? - spytał. - Och, dziękuję - odparła. - Dziękuję, ale nie trzeba. Już mi jest lepiej, tylko się trochę zmoczyłam. Dziękuję państwu. Jestem wam bardzo wdzięcz­na. - No cóż, jeśli jest pani pewna... - Kupiec, psując rycerski gest, wyjął z kieszeni zegarek i zmarszczył brwi, dając do zrozumienia, że już jest spóźnio­ny na spotkanie. Lily wróciła sama, udało jej się nawet wejść do domu tak, że nie zauwa­żyła jej ani Elizabeth, ani nikt ze służby. Zrzuciła z siebie wilgotne ubranie, a następnie zadzwoniła po Dolly i uśmiechając się do dziewczyny powie­działa, że poszła do parku i pośliznęła się na trawie - chciałaby jednak, by nikt nie dowiedział się o tej wyprawie. Pokojówka przyłączyła się wesoło do spisku i obiecała, że będzie milczała jak grób, a następnie, pomagając Lily doprowadzić się do porządku, zaczęła opowiadać entuzjastycznie o co­raz bliższej znajomości z przystojnym stangretem Elizabeth. To był wypadek, wmawiała sobie Lily, zaczynając odczuwać bolesne skutki upadku. Jakiś nierozważny jeździec zjechał ze ścieżki i nawet jej nie zauważył. Miał na sobie ciemny płaszcz - ciemny płaszcz z kapturem. Zapewne każdy dżentelmen w tym kraju miał przynajmniej jeden ciem­ny płaszcz. A przecież był chłodny, chociaż nie bardzo zimny poranek. Może była to kobieta, a nie mężczyzna? To był tylko wypadek. Bała się jednak, że to nieprawda. Tym razem incydent był poważniejszy niż zrzucenie kamienia ze szczy­tu urwiska w Newbury Abbey. * Sprawy posuwały się naprzód bardzo powoli, jeśli w ogóle. Od czasu przyjazdu do miasta Neville nawet nie widywał Lily codziennie. A jeśli miał taką możliwość, to zazwyczaj na jakimś przyjęciu, kiedy dziewczyna znaj­dowała się blisko Elizabeth. Nadal obserwowano ich z zaciekawieniem, kiedy tylko pokazywali się gdzieś razem. Joseph powiedział mu, że stali się głównym tematem salonowych rozmów. Mówiono nawet, że w związku z nimi poczyniono kilka zakładów w klubie White. Niektórzy z panów obstawiali możliwość, że Neville ożeni się z Lily znów w tym roku. Inni - a może nawet ci sami - twierdzili, że poślubi Lauren, podając zresztą ten sam termin. Joseph był w tajemnicy zachwycony tym wszystkim. Publicznie zaś dawał do zrozumienia, że go to nudzi - a nikt nie potrafił lepiej okazać znudzenia niż markiz Attingsborough. Neville miał zamiar machnąć ręką na to wszystko podczas wieczoru w Vauxhall. Chciał w pełni wykorzystać nadarzającą się okazję. Chociaż zarezerwował prywatną lożę i zaprosił kilka osób, pragnął spędzić kilka chwil sam na sam z Lily. Od niemal dwóch tygodni zabiegał o jej względy dys­kretnie i ostrożnie. Postanowił zalecać się do niej bardziej energicznie w ogro­dach Vauxhall. Miał nadzieję osiągnąć sukces