They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

- W takim razie o co naprawdę chodzi? Zadawniony ból odżył i nagle wszystkie tamy puściły. - Rory nie może wybaczyć mi, że skazałam ją na życie bez ojca. Czasami mam wrażenie, że nienawidzi mnie z tego powodu - wyrwało jej się pod osłoną ciemności. W innym wypadku nigdy nie pozwoliłaby sobie na taką szczerość, a już na pewno nie wobec supersamca Jessa Feldmana. - Ach, tak. - Nigdy nie poznała swojego ojca. - Rozwiodłaś się, gdy była jeszcze w kołysce? Lynn nadstawiła ucha. Usłyszawszy jednak cichy odgłos równego, głębokiego oddechu córki, uspokoiła się: Rory jak zwykle spała kamiennym snem. Mimo to ściszyła głos do ledwo dosłyszalnego szeptu, nie chcąc, by choć słowo z ich rozmowy dotarło do dziewczynki: - Porzucił mnie, gdy usłyszał, że spodziewam się dziecka. I nigdy więcej się nie pojawił. - A Rory winą za to obarcza ciebie. Lynn poruszyła się niespokojnie. Och, jak trudno obejść się w takiej chwili bez papierosa. Podciągnąwszy nogi, oplotła je ramionami i oparła brodę o kolana. -Tak. - Słusznie? - Nie. Nie wiem. Może trochę - zastanowiła się głośno. - Znaliśmy się zaledwie od sześciu tygodni, kiedy zdecydowaliśmy się pobrać. Doprawdy nie wiem, co mnie do tego skłoniło. Byłam młoda i głupia. Miałam dwadzieścia jeden lat, właśnie kończyłam szkołę, a on zaczynał studia medyczne. Z miejsca mnie oczarował: przystojny i błyskotliwy, a do tego przyszły lekarz - czyż można żądać więcej? Zresztą nasze małżeństwo układało się całkiem szczęśliwie aż do dnia, kiedy się okazało, że spodziewam się dziecka. Wówczas oznajmił mi, że jego plany życiowe nie pozwalają mu nawet myśleć o dzieciach w tej chwili, gdyż cały wysiłek musi skupić na pomyślnym przejściu przez studia, moim zaś zadaniem jest wspierać go finansowo dopóty, dopóki nie skończy nauki i nie stanie mocno na nogach. Krótko mówiąc, życzył sobie, abym usunęła ciążę, a kiedy odmówiłam, po prostu odszedł. Uzyskałam rozwód, urodziłam Rory, a potem wróciłam do pracy. Moja mama, od śmierci ojca samotnie borykająca się z życiem, zamieszkała z nami, aby zająć się wnuczką. Ot, i cała historia. - Płaci ci alimenty? Lynn potrząsnęła przecząco głową, ale w tej samej chwili zdała sobie sprawę, że Jess tego nie widzi. - Nigdy go o to nie poprosiłam. Oczywiście, w chwili rozwodu wciąż się uczył i nawet nie miał, z czego płacić, bo to ja utrzymywałam nas oboje. Potem z kolei wolałam unikać kontaktów, nie chciałam też, aby widywał małą, swoją drogą sam nigdy o to nie zabiegał. Nie zastanawiałam się nad skutkami takiej decyzji do póki Rory, ukończywszy dziewięć lat, niespodziewanie zaczęła wypytywać o ojca. Wówczas złamałam się i odnalazłam go; miał już w tym czasie własną praktykę lekarską, nową żonę i dzieci. Nie chciał rozmawiać o córce, wychodząc z założenia, że skoro zdecydowałam się urodzić Rory wbrew jego woli, sama ponoszę odpowiedzialność za jej los. Później jeszcze kilka razy próbowałam do niego dzwonić, pisałam, ale z jego strony nie było żadnej reakcji. - Jak więc Rory może winić cię za to? Lynn przymknęła powieki. - Nie miałam odwagi powiedzieć jej, wprost, że tata nie chce jej widzieć i nie pali się, by bodaj zamienić z nią kilka słów przez telefon, że wzdraga się przed wysłaniem jej kartki z życzeniami urodzinowymi. To mogłoby ją załamać. Wobec tego wychowałam ją w przekonaniu, że ojciec ją kocha i jedynie niechęć do mnie po wstrzymuje go od nawiązania z nią kontaktu. - Jednym słowem wzięłaś na siebie rolę kozła ofiarnego. Lynn skrzywiła się w ciemności. - Tak, to ja w jej wyobrażeniu odsuwam ją od idealnego taty. - Dlatego zapewne próbuje widzieć ojca w każdym napotkanym mężczyźnie w odpowiednim wieku. Zadziwiona celnością jego spostrzeżenia, już otwierała usta, by zapytać, jak do tego doszedł, gdy nagle uświadomiła sobie, że to wcale nie takie trudne. Psychologiczne podłoże zachowań Rory było tak oczywiste, że nawet Jess, w końcu nie tak całkiem w ciemię bity, rozszyfrował je z łatwością, tym bardziej że zostawszy obiektem westchnień dziewczynki, miał okazję obserwować z bliska jej poczynania. Lynn natomiast dopiero w tej właśnie chwili pojęła przyczyny adoracji, którą jej córka otoczyła kowboja. - Chyba tak - przyznała zgnębiona. - 1 żeby ukarać ciebie. - W pewnym stopniu też. - Musisz powiedzieć jej prawdę. - Za nic! - zaprotestowała gwałtownie. - Jak chcesz, ale pamiętaj, że przez te wszystkie lata Rory nagromadziła w sobie wielki ładunek złości, który nie rozpłynie się niepostrzeżenie pewnego pięknego dnia jak gdyby nigdy nic