They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Talerz, który po chwili przyniesiono, odprawiła, mówiąc, że to za mało. Wniesiono zatem dwie dodatkowe porcje parującego mięsa, które pochodziło z dopiero co ubitych zwierząt. W przegrzanym pomieszczeniu zapanowała napięta atmosfera, a zapach surowego mięsa zmieszał się z odorem ludzkiego potu. - Meronie, chce mi się pić. Żądam chleba, owoców i nieco schłodzonego wina - powiedziała Kylara. Gdy przyniesiono, o co prosiła, zaczęła wykwintnie jeść przyglądając się ze skrywanym rozbawieniem okropnemu zachowaniu się Merona przy stole. Ktoś rozdał mężczyznom chleb i kwaśne wino; musieli posilić się na stojąco. Czas wolno płynął. - Mówiłaś, że zaraz się wyklują - powiedział Meron urażonym tonem. Był równie niespokojny, co jego ludzie i zaczynały go nachodzić wątpliwości na temat tego absurdalnego pomysłu Kylary. Władczyni Weyru obdarzyła go nieco pogardliwym uśmiechem. - Już wkrótce. Zapewniam cię. Wy, mieszkańcy Warowni, powinniście nauczyć się więcej cierpliwości, bowiem w kontaktach ze smoczym rodzajem jest ona bardzo potrzebna. Smoka lub jaszczurki ognistej nie można bić, wiecie, jak zwykłego zwierzęcia pociągowego. Jednakże, wierzcie mi, to się opłaci. - Jesteś pewna? - w oczach Merona pojawiła się irytacja. - Pomyśl o reakcji smoczych jeźdźców, gdy pojawisz się w Warowni Telgar z jaszczurką ognistą na ramieniu. Blady uśmiech na twarzy Merona powiedział jej, że spodobała mu się ta sugestia. Tak, Meron wykaże cierpliwość, jeśli zyska dzięki temu jakąkolwiek przewagę nad jeźdźcami smoków. - I będą na każde moje wezwanie? - spytał Meron pieszcząc pożądliwym wzrokiem wybrane przez siebie jaja. Kylara, choć sama nie była pewna, czy jaszczurki ogniste okażą się wierne i inteligentne, przytaknęła bez wahania. Poza tym, pomyślała, Meron i tak nie wymaga inteligencji, jedynie posłuszeństwa lub uległości. A jeśli jaszczurki ogniste nie spełnią jego oczekiwań, zawsze może powiedzieć, że wina leży po jego stronie. - Z takimi posłańcami zdobyłbym przewagę - Meron powiedział to tak cicho, że ledwo zdołała zrozumieć poszczególne słowa. - Więcej niż przewagę, Lordzie Nabol - wymruczała głosem dającym wiele do myślenia. - Kontrolę. - Tak, dzięki niezawodnej komunikacji zyskałbym kontrolę. Powiedziałbym temu T'kulowi o krwi wherry, temu Władcy Dalekich Rubieży, by... Jedno z jaj zakołysało się i Meron zerwał się z krzesła. Ochrypłym głosem rozkazał swym ludziom, by podeszli bliżej, klnąc, gdy zatrzymali się, zachowując zwyczajowy dystans. - Powtórz im raz jeszcze, Władczyni Weyru, powiedz im dokładnie, jak mają złapać te jaszczurki ogniste. Kylara nie przejmowała się tym, że nawet po dziewięciu latach spędzonych w Weyrze, z czego siedem jako Władczyni, wciąż nie umiała wytłumaczyć, dlaczego jeden kandydat zostanie zaakceptowany, a drugi, wydawałoby się równie dobry, odrzucony przez wszystkie młode smoki. Nie wiedziała również, dlaczego królowe niezmiennie wybierają kobiety. Na przykład, prócz tej mało kobiecej Brekke, były trzy inne kandydatki, które Kylarze wydawały się bardziej interesujące, a jednak młoda Wirenth ruszyła prosto do wychowanej w Cechu Brekke. Odrzucone kandydatki pozostały w Weyrze - każda zdrowo myśląca dziewczyna by tak zrobiła - i jedna z nich, Varena, po dopuszczeniu do Naznaczenia, została wybrana. Po prostu nie było na to reguły. Ogólnie rzecz biorąc, chłopcy wychowani w Weyrze zawsze byli akceptowani, jak nie podczas pierwszego Naznaczenia, to później, gdyż mogli próbować swych sił aż do dwudziestego Obrotu życia. Od nikogo nigdy nie wymagano, by opuścił Weyr, lecz ci, którzy nie zostali jeźdźcami zazwyczaj odchodzili i znajdowali miejsce w jednym z Cechów. Oczywiście teraz, gdy Południowy i Benden produkują więcej smoczych jaj, niż kobiety z Weyru rodzą dzieci, zostali zmuszeni do przemierzania Pernu w poszukiwaniu nowych kandydatów. Prości ludzie wciąż nie mogli pojąć, że wyboru dokonywały smoki, a nie ich jeźdźcy. Mogłoby się wydawać, że smoczy gust wymyka się wszelkim próbom klasyfikacji. Zamiast przystojnego człowieka z ludu, smok mógł na przykład wybrać kogoś chudego i nieatrakcyjnego. Kylara rozejrzała się po sali i zamyśliła nad tym, na ile różnych sposobów ci prości mężczyźni przejawiali swój niepokój. Można tylko mieć nadzieję, że jaszczurki ogniste nie są tak wybredne jak smoki, pomyślała, gdyż niewiele ma im do zaoferowania ta barwna grupa. Nagle Kylara przypomniała sobie, że bachor Brekke Naznaczył trzy jaszczurki. W takim razie, pomyślała, wszystko w tym pokoju, co stoi na dwóch nogach ma szanse. Ona dała im szansę, jedyną wielką sposobność, by udowodnili, że kandydat na jeźdźca nie musi się odznaczać żadnymi niezwykłymi cechami. Że wystarczy dać prostym Perneńczykom te same szanse co elicie z Weyrów. - Ich się nie łapie - upomniała Merona ze złośliwym uśmiechem. Niech mieszkańcy Warowni sami się przekonają, że bycie wybranym przez smoka, to coś o wiele więcej niż fizyczna obecność podczas wylęgu. - Wabi się je, wysyłając myśli pełne miłości. Smoka nie można posiąść. - To są jaszczurki ogniste, a nie smoki. - W naszym przypadku nie stanowi to żadnej różnicy - powiedziała sucho Kylara. - A teraz posłuchajcie mnie albo stracicie większość z nich. - Zaczęła się zastanawiać, dlaczego zadała sobie tyle trudu, by przynieść mu dar, sposobność, której najwidoczniej nie umiał ani przyjąć, ani docenić. A jednak, gdyby ona miała złotą, a on spiżową jaszczurkę, które wzniosłyby się do godów, to powinno to wynagrodzić jej trudy