They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Usiądźcie z powrotem! Wrócił do warsztatu, a ja za nim. Rozmowa stała się skąpa, Henry zajęty był widocznie jakimiś myślami. Naraz podniósł oczy znad roboty i zapytał: – Czy zajmowaliście się matematyką? – To jedna z moich ulubionych nauk. – Arytmetyką, geometrią? – Oczywiście. – I miernictwem? – Nawet z wielkim upodobaniem. Uganiałem często bez potrzeby z teodolitem po polach. – Potraficie robić pomiary naprawdę? – Tak, brałem udział w pomiarach poziomych i pomiarach wysokości, chociaż wcale nie uważam się za skończonego geodetę. – Well5, dobrze, bardzo dobrze! – Czemu o to pytacie, mr. Henry? – Mam widocznie powód. Zrozumiano? Jaki, to się jeszcze kiedyś okaże. Muszę najpierw wiedzieć, hm, tak, muszę najpierw wiedzieć, czy umiecie strzelać. – Wystawcie mnie na próbę! – Zrobię to, tak, zrobię, bądźcie tego pewni. O której godzinie rozpoczynacie jutro naukę? – O ósmej rano. – To wstąpcie do mnie o szóstej. Pójdziemy na strzelnicę, gdzie wypróbowuję moje strzelby. – Czemu tak wcześnie? – Bo nie chce mi się dłużej czekać. Zawziąłem się, żeby was przekonać, jaki z was greenhorn. No teraz dość już; mam coś o wiele ważniejszego do roboty. Uporał się widocznie z 5 well (ang.) – dobrze, w porządku, zatem, no 12 lufą, bo wyjął z szafy wieloboczny kawałek żelaza i zaczął opiłowywać jego rogi. Zauważyłem na powierzchni każdego rogu otwór. Henry pracował nad tym z taką uwagą, że zapomniał prawie zupełnie o mojej obecności. Oczy mu się iskrzyły, gdy od czasu do czasu przypatrywał się swojemu dziełu; biła z nich, rzekłbym, miłość. Ten kawałek żelaza miał widocznie dla niego wielką wartość. Ponieważ zaciekawiło mnie to, zapytałem: – Czy to będzie część strzelby? – Tak – odrzekł, jak gdyby sobie przypomniał, że jeszcze jestem. – Nie znam systemu broni z tego rodzaju częścią składową. – Wierzę. Taki ma dopiero powstać. Będzie to system Henry'ego. – Aha, nowy wynalazek? – Tak. – W takim razie proszę wybaczyć, że zapytałem! To oczywiście tajemnica. Zaglądał do wszystkich dziurek przez dłuższy czas, obracał to żelazo w różnych kierunkach, przykładał je kilka razy do tylnego wylotu lufy; na koniec odezwał się: – Tak, to tajemnica; wiem jednak, że umiecie milczeć, chociaż z was skończony i prawdziwy greenhorn; dlatego powiem wam, co z tego będzie: sztucer wielostrzałowy na dwadzieścia pięć strzałów. – Niemożliwe! – Co wy tam wiecie! Nie jestem tak głupi, żebym się porywał na rzeczy niemożliwe. – W takim razie musielibyście mieć komory na amunicję dla dwudziestu pięciu strzałów! – Toteż je mam! – Ale niewątpliwie duże, niezgrabne i ciężkie. – Będzie tylko jedna komora, bardzo wygodna. To żelazo jest komorą. – Być może, iż nie rozumiem się na waszym rzemiośle, ale obawiam się, czy się lufa zanadto nie rozgrzeje. – Ani jej się śni. Materiał i sposób obchodzenia się z lufą jest moją tajemnicą. Zresztą, czy trzeba wystrzelić od razu dwadzieścia pięć nabojów, jeden za drugim? – Chyba nie. – A zatem! To żelazo będzie obracającym się walcem, a dwadzieścia pięć otworów zawierać będzie tyleż nabojów. Przy każdym strzale walec posunie następny nabój ku lufie. Długie lata nosiłem się z tym pomysłem, długo nic mi się nie udawało; teraz jest nadzieja, że się to jakoś sklei. Już obecnie jako rusznikarz mam dobre imię, ale potem stanę się sławny, bardzo sławny i zarobię dużo pieniędzy. – A w dodatku obciążycie swoje sumienie! Patrzył na mnie przez chwilę zdumiony, po czym zapytał: – Sumienie? Jak to? – Sądzicie, że morderca może mieć czyste sumienie? – Rany boskie! Czy chcecie powiedzieć, że jestem mordercą? – Teraz jeszcze nie. – Albo że nim zostanę? – Tak, gdyż pomoc w morderstwie jest taką samą zbrodnią jak morderstwo. – Niech was diabli porwą! Nie będę pomagał w żadnym morderstwie! Co wy wygadujecie? – Oczywiście nie w pojedynczym, ale masowym. – Jak to? Nie rozumiem was. 13 – Jeżeli sporządzicie strzelbę na dwadzieścia pięć strzałów i oddacie ją w ręce pierwszego lepszego łotra, to na preriach, w puszczach i w górskich wąwozach rozpocznie się wnet okropna rzeź. Do biednych Indian strzelać będą jak do kujotów6 i za kilka lat nie ostanie się ani jeden czerwonoskóry. Gotowi Jesteście wziąć to na swoje sumienie? Patrzył na mnie w milczeniu. – Jeżeli każdy będzie mógł za pieniądze nabyć taką strzelbę – mówiłem dalej – to zbierzecie wprawdzie po kilku latach tysiące, ale mustangi i bawoły będą doszczętnie wytępione, a wraz z nimi wszelkiego rodzaju zwierzyna, której mięso potrzebne jest czerwonoskórym do życia. Setki i tysiące zabijaków uzbroją się w wasze sztucery i pójdą na Zachód