Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Zaproponował więc, ażeby ustalić czasowe dyżury trzyosobowe. Reszta miałaby w tym okresie poddać się hibernacji. Cykl trwania jednego dyżuru określił wstępnie na trzysta tutejszych lat. Ostatecznie sprawę odłożono na trzy okresy bezwzględne w celu przemyślenia jej przez wszystkich. 70 okres bezwzględny Nie nagrywałem pamiętnika przez dłuższy czas, ponieważ mieliśmy mnóstwo roboty z ostatecznym urządzeniem bazy. Okazało się, że Hefajstos pomyślał o Wszystkim. Urządził wspaniałe baseny, nawet automatyczną restaurację i w ogóle, czego to on jeszcze nie wymyślił. Mars natomiast obstawił wszystko baterią laserów. Tłumaczył się, że to na wszelki wypadek. Wydałem oficjalny zakaz używania ich bez zgody mojej lub Kronosa. Coś mi się zdaje, że oni wszyscy powoli głupieją. Podejrzewam, że to wiadomość o ich rzekomo boskim pochodzeniu tak na nich wpłynęła. Rozmawiałem o tym z Kronosem. Zgodził się ze mną i obiecał zaostrzyć dyscyplinę. Mamy tu przecież siedzieć co najmniej tysiąc okresów bezwzględnych. Zaproponowałem również ponowienie wezwania o pomoc, tym razem już z dokładnym opisem naszej sytuacji, tak żeby nasi przekonali się, iż mamy duże szansę przeżycia, ale nie aż takie duże, żeby zwlekać z przysłaniem ekipy ratowniczej. Na wszelki wypadek poradziłem Kronosowi, żeby nie wspominał o tej historii z bogami. Mogli bowiem jeszcze pomyśleć, że wszyscy tu powariowaliśmy. Podejrzewam, że nas to i tak nie minie. Kronos raczył się wyrazić, że chociaż raz udało mi się zachować jak przystało prawdziwemu Kontaktowcowi. Też sobie znalazł rodzaj żartów! Powiedziałem mu, że jak tak dalej pójdzie, to i jego nie ominie wariactwo, zwłaszcza jeśli będzie sobie dalej pozwalał na takie żarty. Obraził się trochę, ale mimo to przesłał komunikat zgodnie z moimi wskazówkami. Podjęto również decyzję w sprawie anabiozy. W zasadzie wszyscy głosowali ,,za”. Nie wiadomo było jednak, kiedy rozpocząć pierwszy dyżur. Wszyscy chcą się na razie zapoznać z Ziemią. Hefajstos się wścieka, bo nigdy nie może nikogo znaleźć w bazie. Każdy jest ciągle w terenie. Muszę przyznać, że nasza planetka jest całkiem, całkiem. Ziemianie, pomimo swojej prymitywności, mają duże poczucie piękna. Ich dziewczyny są czasami wręcz przeurocze. Trochę je tylko nauczyć dobrego wychowania i w niczym nie będą ustępować naszym paniom. Tego im jednak już nie powiedziałem. Naszym paniom znaczy, nie Ziemiankom. Z tymi bowiem nie miałem jeszcze okazji do rozmowy. Przygotowuję już jednak zestaw do hipnotycznej nauki ziemskiego języka. Kronos zapowiedział się jako pierwszy. Jemu też spodobały się Ziemianki. Na wszelki wypadek przypomniałem mu, że osobiste kontakty z tubylcami w fazie wstępnej mogę utrzymywać tylko ja. Obawiam, się jednak, że Kronos nie podziela moich opinii na temat obowiązkowego przestrzegania regulaminu. 71 okres bezwzględny No, nareszcie! Zostaliśmy tylko we czwórkę. Hera, Kronos, Mars i ja, z tym, że ja zaraz idę do przetrwalnika. Zostałem bowiem tylko po to? żeby dopilnować właściwej infiltracji robotów kontaktowych pomiędzy Ziemian. Oprócz tego wprowadziłem maleńką modyfikację w programach centralnego komputera naszej bazy. Polega ona na dodaniu nowego rozkazu warunkowego nakazującego obudzenie mnie w przypadku, gdyby ktoś zbytnio przekraczał regulamin kontaktów z obcymi cywilizacjami na prymitywnym szczeblu rozwoju. * 400 okres bezwzględny Orgia!!! Najnormalniejsza w świecie orgia! Obudziłem się prawie o sto okresów za późno. Oczywiście Kronos majstrował przy komputerze centralnym. Na szczęście nie udało mu się wpaść na moją modyfikację programów. Dzięki temu w ogóle się obudziłem. Inaczej spałbym aż do dnia przybycia hipotetycznej pomocy. Kronos bowiem pozwolił sobie na zaprogramowanie mojego analizatora na sen nieograniczony. Taki już z niego żartownisi Tymczasem zachowanie się jego i Marsa wywołało wątpliwości centralnego komputera naszej stacji, który próbował mnie obudzić. Programy anabiolizatora zostały jednak przez Kronosa tak poplątane, że centralny komputer długo nie mógł sobie z tym poradzić. Teraz zacząłem przygotowywania do budzenia wszystkich. U reszty bowiem Kronos również porobił ,,drobne” modyfikacje. Nie tak jednak drastyczne, jak w moim przypadku. W bazie zastałem tylko Herę. Z początku przestraszyła się mnie, jakbym był duchem. Potem jednak opanowała się i mogliśmy sobie pogadać. Powiedziała, że od początku podejrzewała mnie o jakąś machinację z komputerem. Potem dodała j» cynicznie, że nawet próbowała ją znaleźć, ale jest niestety zbyt słaba w technice obsługi jednostki centralnej naszego komputera. Na całe szczęście! Tego jej już jednak nie powiedziałem. I to było wszystko, co udało się z niej wyciągnąć