They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Przy każdym kroku wzbijała się chmura jakby gęstego ruchomego kurzu. Chwiejnym krokiem podszedł do nich upiornie blady Wheech-Browning. - Boże święty - powiedział. - Rany boskie. Tam jest ciało. - Przyłożył rękę do szyi. - Bez głowy. - Bez głowy? - spytał zaniepokojony Feliks. - Przeklęte muchy! - zaklął Wheech-Browning. - Ciekaw jestem, skąd one się wzięły na tej pustej wielkiej równinie? Temple ruszył do przodu razem z Feliksem. Spojrzał na niego z ukosa. Feliks miał na twarzy lekki grymas, jakby szedł przez chmurę dymu lub gazu. Na dużej polanie w stratowanej trawie widać było leżące brzuchem do ziemi ciało. Ptaki zdążyły już wyszarpać obydwie łydki, a poniżej postrzępionej koszuli błyszczały porcelanową bielą odsłonięte żebra. - Wojskowe buty - powiedział Temple, nie chcąc snuć dalszych domysłów. - Za niski jak na Gabriela - powiedział odważnie Feliks. - Z Gabriela był wysoki facet. Dołączył do nich Wheech-Browning. Teraz już wszystkich obsiadły muchy. Opędzali się energicznie, ale mimo to natrętnie siadały na twarzach. Temple odstąpił kilka kroków w bok. - Ktoś ją odciął - powiedział. - Tego nie zrobiło zwierzę. - Rany boskie - rzekł Wheech-Browning. Nagle pochylił się do przodu i zwymiotował, potem wyprostował się chwiejnie i wytarł usta. - Phu! - prychnął. - Już po moim śniadaniu. Jakby kierowani milczącym rozkazem wrócili do mułów. - Co się tu, u licha, dzieje? - zastanawiał się Temple. - Kto w samym środku stepu odrąbuje głowę człowiekowi? - Jestem całkowicie przekonany, że to nie Gabriel - odezwał się Feliks. Z trudem przełknął ślinę. - Tak mi się zdaje. Trudno powiedzieć bez... - Więc kto to jest? - spytał Temple. - Von Bishop? - Ale gdzie jest głowa? - spytał Wheech-Browning. - Dlaczego zabrano głowę? Nie rozumiem. Temple przypomniał sobie nagle kopczyk ziemi przy ognisku. - Niech pan tu zostanie - powiedział do Wheech-Browninga. - Proszę odpędzać ptaki. My wracamy do obozowiska. - Strach na wróble - powiedział Wheech-Browning i rozłożył ręce. - Tak przezywali mnie w szkole. Temple i Feliks wrócili do ogniska. - Co to jest? - spytał Feliks. - Moim zdaniem tu zakopali głowę - Temple wskazał na kopczyk. - O Boże! - Czy ja mam to zrobić, czy pan? - Chyba lepiej pan. Temple ukląkł i zaczął rękami rozgrzebywać miękką ziemię. Na głębokości piętnastu centymetrów jego palce dotknęły czegoś miękkiego. Poczuł, jak zbiera mu się na mdłości. Kopał dalej. Głowa była owinięta w kawałek derki. Odwrócił ją. - Jest - zawołał do Feliksa, który stał kilka kroków dalej. Feliks podszedł bliżej. Temple widział, jak mocno zaciska szczęki. Górna warga Feliksa i zarost na brodzie zroszone były potem. Spojrzał na głowę owiniętą derką. Z drżeniem zaczerpnął głęboko powietrza. - Czy mógłbym prosić pana o... Temple sięgnął ręką w dół i starannie odwinął głowę. Zobaczył przystojną, bardzo bladą, mizerną twarz, z otwartymi oczami i ustami. Zgarnął z niej kilka większych mrówek. Jasnoblond zmierzwione włosy sprawiały wrażenie nienaturalnych. Temple obejrzał się i ujrzał Feliksa, który cicho płakał, z twarzą ukrytą w dłoniach, jego ramionami wstrząsały drgania. - Biedny Gabe - usłyszał głos płaczącego. Temple owinął z powrotem głowę. Potem wstał i podszedł do Feliksa. Przez chwilę trzymał dłoń na jego ramieniu. Nie wiedział, co powiedzieć. Czuł niewysłowiony smutek z powodu tragedii młodego człowieka. Zostawił go samego, minął dwóch askarysów, którzy pilnowali mułów, i idąc kopał z wściekłością trawę. Odetchnął głęboko kilka razy. spojrzał w niebo, strzepnął kurz ze spodni. W oddali ujrzał Wheech-Browninga, który biegał zapamiętale wokół ciała, wymachując długimi rękami, i odpędzał krążące ptaki, jakby urządzał dla nich przedstawienie. Jego ryki i wrzaski niosły się przez trawę. Temple podszedł znów do Feliksa. - Dlaczego on to zrobił? - spytał ochrypłym głosem Feliks. - Czy miał jakiś powód? - Nie wiem - odparł Temple. - Nie mam pojęcia. - Jak on się nazywa? - Von Bishop. - Po prostu nie rozumiem - rzekł cicho Feliks zmienionym drżącym głosem. - Co może skłonić człowieka do popełnienia takiego czynu? - Nie wiem - odparł Temple porywczo. - Jest to dla mnie niepojęte. Część czwarta. PO WOJNIE. ROZDZIAŁ PIERWSZY. 15 maja 1918 roku Borna Durio, Portugalska Afryka Wschodnia. - Snap! - Co. - Snap