Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
- Hmmm... Ech, co tam; to i tak by³o d³ugie ¿ycie. - Rozeœmia³ siê z gorycz¹. - To znaczy, ¿ycia. Uœmiechn¹³ siê do anio³a, ale ten sta³ ze smutn¹ min¹. Hrabiemu zrobi³o siê go ¿al. - Co mam robiæ? - ChodŸ ze mn¹. Niespodziewanie anio³ przeistoczy³ siê w niedu¿ego, ciemnow³osego mê¿czyznê o bardzo jasnej cerze, ubranego w elegancki trzyczêœciowy garnitur, w kapeluszu, rêkawiczkach i z laseczk¹ w rêce. Wyci¹gn¹³ rêkê w œnie¿nobia³ej rêkawiczce, wskazuj¹c œcie¿kê wiod¹c¹ przez ogród. Id¹c ramiê w ramiê ¿wirow¹ dró¿k¹, dotarli do okr¹g³ej budowli na szczycie niskiego wzgórza. Rotunda obraca³a siê powoli, niczym wielka nakrêtka, ods³aniaj¹c coraz wiêksz¹ czêœæ podstawy z szerokim kamiennym gwintem. Po pewnym czasie w podstawie pojawi³ siê szeroki otwór; kiedy rotunda znieruchomia³a, podeszli do niego. Do tej pory wype³nia³a go nieprzenikniona ciemnoœæ, jednak kiedy zatrzymali siê w progu, wnêtrze rozjarzy³o siê ciep³ym ¿ó³topomarañczowym blaskiem. - Po prostu wejdŸ do œrodka. Niczego wiêcej nie oczekujemy. Byæ mo¿e uda ci siê zachowaæ to, co uwa¿asz za najcenniejsze. Sessine post¹pi³ krok naprzód, ku zamglonej s³onecznej poœwiacie s¹cz¹cej siê z otworzu. Znowu poczu³ zapach morza. Tu¿ przed wejœciem zatrzyma³ siê i odwróci³ do ma³ego cz³owieczka, który objawi³ mu siê pod postaci¹ anio³a. - A ty? Niski mê¿czyzna uœmiechn¹³ siê z przymusem, po czym spojrza³ na szar¹, sk¹pan¹ w blasku zachodz¹cego s³oñca wie¿ê wyrastaj¹c¹ wysoko ponad wierzcho³ki drzew. - Ja nie mogê wróciæ - powiedzia³ ze smutkiem. - Chyba zostanê tutaj, w ogrodzie, i bêdê go pielêgnowa³. - Rozejrza³ siê doko³a. - Zawsze by³em zdania, ¿e jest zbyt ostentacyjnie elegancki. Przyda³oby mu siê trochê uczucia. - Uœmiechn¹³ siê melancholijnie. - Albo mo¿e wyruszê na wêdrówkê po tym poziomie krypty, tak jak ty. Hrabia po³o¿y³ mu rêkê na ramieniu i ruchem g³owy wskaza³ piêkn¹ wie¿ê. - Szkoda, ¿e nie mo¿esz wróciæ. - Mi³o mi, ¿e to mówisz, i ¿e w ogóle zapyta³eœ. - Cz³owieczek zmarszczy³ brwi i przez chwilê myœla³ nad czymœ intensywnie. - Byæ mo¿e moje wczeœniejsze "byæ mo¿e" by³o nadmiernie pesymistyczne. - Zobaczymy. Szczêœliwej podró¿y. - Nawzajem. Uœcisnêli sobie d³onie, po czym Sessine odwróci³ siê i wkroczy³ w rozœwietlon¹ mg³ê. 4 Hura! Jestm hyba wy¿ej ni¿ ktokolwiek w ca³ym szerokim œwiecie mo¿e tylko z wyj¹tkiem ludzi na szczycie g³uwnej wie¿y oczywiœcie jeœli za³o¿ymy ¿e tam w ogule ktoœ jest. Balon majaczy nad mn¹ ogromnym szarym cieniem a ja wiszê pod nim na paru sznurkh kture ³¹cz¹ siê z sieci¹ oplatuj¹c¹ wielk¹ szar¹ qlê. Or³osêpy p¿ytroczy³y æ do ãersi 3 butle z tlenem & doda³y ma³y paqnek na plecy. Mam t¿ now¹ maskê. I butlkê z wod¹. I cieplejsze ubranie. I latarkê. I nu¿. Oprucz tgo boli mnie g³owa hocia¿ w tj hwili to hyba nie jest muj najwiêkszy problem. Mam t¿ spadohron hoæ ca³kiem mo¿liwe ¿e bêdê musia³ siê go pozbyæ kiedy dotrê na wiêksz¹ wysokoœæ. Ptakom hyba siê trohê sãeszy³o wiêc p¿eszed³em tylko p¿ysãeszony 10ænutowy qrs strowania balonem ale to w gruncie ¿eczy nic trudnego; wszystko sprowadza siê do poci¹gania za w³aœciwe sznurki zale¿nie od tgo czy hcê siê wznosiæ szybciej czy wolniej & czy hcê skrêcaæ w lewo czy w prawo. Or³osêpy wytaszczy³y balon z wielkiej szopy w jaskini. By³ doczeãony do wuzk ktury jeha³ po szynah umocowanyh do suètu tunelu. Balon to po prostu ogromna qla wyp³niona pru¿ni¹ nic wiêcj. Jest naprawdê du¿y & jeœli wie¿yæ ptakom wykonano go z matria³u bardzo podobnego do matria³u konstrukcyjnego zamq wiêc musi byæ holernie wy3ma³y. By³ gotowy do lotu bo opl¹tany sieci¹ & ze sznurkæ gotowyæ do podczeãenia ³adunq czyli mnie. Co siê stanie jeœli pêknie? zapyta³em «¿artm ale g³uwny or³osêp spoj¿a³ jakoœ tak dziwnie w bok & zacz¹³ mamrotaæ ¿e bzãeczniejsze modle sk³adaj¹c siê z kilq warstw nie nadaj¹ siê z powodu zbyt du¿ej masy & ¿e jeœli nawet pêknie to raczej na niewielkiej wysokoœci wiêc na wszelki wypadk daj¹ æ spadohron. W po¿¹dq nie ma sprawy odpowiedzia³em ¿a³uj¹c trohê ¿e w ogule zada³em to pytanie. Odby³em p¿ysãeszon¹ lekcjê latania potm ubrali mnie dali ru¿ne ¿eczy p¿yãêli do sznurqw & wyphnêli balon razem ze mn¹ ma siê rozuæeæ na dno szybu & ju¿ by³em gotuw do startu. Powodzenia æst¿u Bascule, powiedzia³ g³uwny ptak. Wszyscy ¿yczymy ci wiele szczêœcia. Ja t¿ sobie tgo ¿yczê, odpar³em. Mo¿e nie by³o to najup¿ejæejsze ale p¿ynajmniej prawdziwe. Dziêqjê za pomoc. Nie ma sprawy, odpowiedzia³ najwa¿niejszy or³osêp. Na hwilê znieruhoæa³ z p¿ek¿ywion¹ g³ow¹ jakby nas³uhiwa³ a potm powiedzia³ No to bie¿my siê ju¿ do roboty bo nie ma zbyt wiele czasu. Znowu uælk³ a po hwili skin¹³ g³ow¹ & doda³ Na pañskim æejscu æst¿u Bascule p¿ez jakiœ czas nie zagl¹da³bym do krypty. W po¿¹dq, odpar³em & podnios³em oba kciuki. Coœ tam phnêli szarpnêli od³¹czyli & balon wzbi³ siê gwa³townie w powiet¿e a ja razem z nim. Czu³em siê tak jakbym znowu spada³ tyle ¿e w gurê. ¯o³¹dk za3ma³ æ siê w butah. Or³osêpy hyba zamknê³y d¿wi do jaskini na dnie szybu\wy³¹czy³y œwiat³o bo zrobi³o siê zup³nie ciemno & zosta³em sam na sam z majacz¹cyæ w mroq œcianaæ szybu & pêdm powiet¿a szarã¹cym moje ubranie. Balon wznosi³ siê ca³kiem prosto hocia¿ na prubê poci¹gn¹³em za parê linek strowniczyh ¿eby sprawdziæ czy dzia³aj¹. Nawet jeœli dzia³a³y to ja tgo nie zauwa¿y³em. Lecia³em tak prêdko ¿e co hwila musia³em ziewaæ ¿eby odblokowaæ uszy. P¿ez pwien czas towa¿yszy³o æ kilk or³osêpuw ale potm ih cihe czarne cienie zosta³y w tyle & wreszcie zup³nie znik³y. Nieco ciemniejsze od œcian dno szybu b³yskwicznie mala³o jak zamykj¹ca siê p¿es³ona ogromnego obiektywu a¿ wreszcie zaæeni³o siê zaledwie w czarny odleg³y punkcik. Trudno æ powiedzieæ ile up³ynê³o czasu zanim poczu³em ¿e muszê sko¿ystaæ z butli tlenowej ale powiadam wam by³o æ wtdy ju¿ holernie zimno. Dob¿e ¿e dali æ cieplejsze ubranie bo w tym co æa³em p¿edtm zama¿³bym hyba na œæeræ. Zaczê³a boleæ mnie g³owa. Odkrêci³em zawur ãerwszej butli & odthn¹³em g³êboko. Balon nie wznosi³ siê ju¿ tak szybko co mnie wcale nie ucieszy³o bo zale¿a³o æ na tym ¿eby dot¿eæ na gurê z jak najwiêkszym zapasem tlenu wiêc wy¿uci³em trohê balastu (rolê balastu p³ni³y dyndaj¹c woq³ mnie rury z holernie ciê¿kiego plastyq). Odci¹³em jedn¹ z nih a ona polecia³a w du³ jak gigantyczny robal. Balon od razu nabra³ prêdkoœci & powiet¿e znowu zaczê³o œwiszczeæ æ ko³o uszu. Gaã³em siê na œciany ale to by³o holernie nudne zajêcie