Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
- Oczywiście, najlepszym rozwiązaniem byłoby wsparcie Tuchaczewskiego i upadek Stalina, a zarazem bolszewizmu - Hitler wstał zza biurka i zaczął się przechadzać po pokoju. - Nie sądzę jednak, żeby było to możliwe. Dlatego musimy wykorzystać sytuację do zlikwidowania Tuchaczewskiego i oficerów, którzy wspólnie z nim knują przeciwko Stalinowi. Zdziesiątkowanie władz Armii Czerwonej doprowadzi do jej poważnego osłabienia, a odbudowa kadry zajmie im wiele lat! Sądzę również, że usunięcie Tuchaczewskiego, głównego architekta porozumienia z Francją, może przeszkodzić w zacieśnieniu stosunków między Rosją a Francją, szczególnie niekorzystnych dla Rzeszy. Musimy pamiętać, że otaczają nas wrogowie. Dlatego każdy cios im wymierzony jest ważny. Ma pan moje pełne poparcie w tej sprawie. - Hitler zwrócił się do Heydricha: - Oczekuję szczegółowych raportów. Proszę kontaktować się z moim zastępcą. Narada była skończona. Himmler i Heydrich uzyskali to, czego oczekiwali: osobiste poparcie fuhrera. Heydrich postanowił nie podejmować jednak żadnych działań, dopóki nie przemyśli starannie wszystkich kroków, a okres świąt wydawał się doskonałą okazją ku temu. Wrócił do swojego gabinetu i wezwał Behrendsa oraz Obersturmfuhrera Alfreda Naujocksa. Krótko zrelacjonował im przebieg konferencji u Hitlera i polecił, aby w ciągu najbliższych dni zastanowili się nad działaniem w sprawie Tuchaczewskiego. - Przypominam panom, że sprawą interesuje się osobiście Adolf Hitler, a bezpośredni nadzór sprawuje Rudolf Hess. Teraz życzę wam wesołych świąt. 4 stycznia Behrends i Naujocks mogli już przedstawić szefowi dość precyzyjny plan postępowania. - Jest oczywiste, że kontakty generalicji niemieckiej i rosyjskiej nie mogły ujść uwagi Abwehry. W archiwum wywiadu powinna się znaleźć teczka zawierająca wszystkie informacje o oficjalnych i prywatnych kontaktach oficerów Reichswehry i Armii Czerwonej. Najważniejsza część tego dossier dotyczyłaby najbliższego nam okresu, gdy Abwehrę zainteresowała możliwość współdziałania generalicji Wehrmachtu i Armii Czerwonej w dokonaniu zamachu stanu w Związku Radzieckim - referował Behrends. - Powinny to być stenogramy podsłuchiwanych rozmów telefonicznych, raporty bezpośredniej inwigilacji naszych oficerów oraz kopie lub zdjęcia przechwyconych listów. Wśród nich powinien znaleźć się list marszałka Tuchaczewskiego do jednego z naszych generałów, zawierający wyraźne informacje o przygotowywanym zamachu. Oczywiście dokumenty będą miały wszystkie atrybuty sprawy urzędowej: pieczęcie, urzędowe adnotacje itp. Co więcej, sprawa, jako szczególnie ważna, powinna nosić ślady osobistego zainteresowania admirała Canarisa, a może nawet... - Behrends zawahał się na moment. - Samego fuhrera - podpowiedział Heydrich. To dobry pomysł i sądzę, że spodoba się fuhrerowi. Proszę dalej... - Fotokopie najważniejszych dokumentów z archiwum Abwehry powinny znaleźć się u nas. Jeden z naszych ludzi zdecyduje się wykraść te dokumenty i fotokopie sprzedać Rosjanom. Problemem pozostaje sposób powiadomienia ich o możliwości zakupienia dokumentów za wysoką, acz niezbyt wygórowaną, cenę. Inaczej mówiąc, Rosjanie powinni się dowiedzieć, że mam dowody zdrady Tuchaczewskiego od kogoś wiarygodnego dla nich, i następnie powinni wykazać chęć kupna dokumentów. To wszystko. A oto notatka - Behrends położył na biurku szefa kilka kartek maszynopisu. - Akceptuję ten plan - powiedział Heydrich. - Obersturmfuhrer Naujocks zajmie się sprawą technicznego wykonania wspomnianych dokumentów. Oczekuję, że w najbliższym czasie dostarczy mi pan ich szkice. Nie chciałbym wyznaczać konkretnych terminów, gdyż nadmierny pośpiech mógłby stać się przyczyną niewybaczalnego błędu. Nie oznacza to jednak, że stać nas na marnotrawienie czasu. - Niezbędne jest ustalenie nazwisk niemieckich oficerów, nazwisk, które znajdą się w przygotowywanych przez nas dokumentach; musimy też uzyskać autentyczne informacje dotyczące służbowych kontaktów naszych oficerów z Rosjanami w latach 20. Te dane znajdują się w archiwum Abwehry, lecz nie sądzę, żeby tak łatwo nam je udostępnili. - Te papiery będziemy mieć - obiecał z naciskiem Heydrich. - Jeżeli nawet ludzie mający pieczę nad archiwami nie chcieliby nam przekazać odpowiednich dokumentów. Oczekuję od panów codziennych ustnych raportów z przebiegu akcji. Naujocks zabrał się do poszukiwania fałszerza, który potrafiłby po mistrzowsku podrobić podpisy oraz sfałszować listy i urzędowe adnotacje. W piwnicach budynku SD przy Prinz Albrecht Strasse znajdowała się dobrze wyposażona drukarnia, ale Naujocks uważał, że żaden z pracujących tam ludzi nie potrafi wykonać tak trudnego zadania. Co najważniejsze zaś, człowiek, który podjąłby się sfałszowania dokumentów, musiałby być godzien całkowitego zaufania. Mijały dni, a Naujocks nie miał odpowiedniego kandydata