They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Poza tym jego czarodzieje nie rozpoznali w błyskawicach, które błysnęły na tyłach armii, świateł magicznych. Nie mają powodu szukać magicznych świateł, siostro-w-myśli – powiedział poważnie Warrl. – Czarodzieje Kelkraga to dworacy. Bardzo rzadko dbają o ukrywanie swoich działań lub osłanianie ich pozorami zjawisk naturalnych. Dla nich magiczne światła służą do oświetlenia sali balowej, a nie do wykorzystania jako sygnał. Jeśli chcą przekazać wiadomość, używają do tego zaklęć. – Mam nadzieję, że się nie mylisz, Futrzasty – odpowiedziała Tarma, wskakując na siodło. – Im bardziej będą zaskoczeni, tym więcej z nas przeżyje. Na znak dany przez Idrę Jastrzębie ruszyły równym kłusem. Teraz ukrywanie się nie miało już sensu. Przynaglili konie, przejeżdżając przez pagórki pokryte jedynie kępami krzewów i suchą trawą; nawet gdyby potrzebowali osłony, najprawdopodobniej nie znaleźliby jej. Jednak szczęście im sprzyjało. Dopiero na ostatnim wzgórzu napotkali straże Kelkraga. Pierwsi nadjeżdżający łucznicy Idry z zimną krwią uciszyli ich kilkoma dobrze wymierzonymi strzałami. Strażnicy upadli, często potykając się o swoich rannych, zanim zdążyli podnieść alarm. Tych, którzy upadli, stratowały konie – gdyż wierzchowce Jastrzębi szkolono do walki, a rumak bojowy nie waha się, kiedy jeździec rozkaże mu pozbyć się leżącego wroga. Dzięki temu nie było szansy, by Kelkrag został ostrzeżony. W dali przed sobą jeźdźcy – którzy przeszli teraz w galop – dostrzegli tabor Kelkraga. Kethry i dwójka towarzyszących jej magów wysunęli się na czoło. Każdego z nich otaczała magiczna osłona, dzieło Kethry – była to poświata, w której rozpływały się zarysy postaci maga i jego wierzchowca. Tarmę bolały oczy, kiedy na nich patrzyła, toteż starała się odwracać wzrok. Osłony nie odbijały pocisków, lecz niemożność patrzenia wprost na cel bardzo utrudnia trafienie w niego. Dwoje magów wymruczało coś gardłowo, wykonało skomplikowane gesty – i w powietrzu przed nimi pojawiły się płonące kule, które poleciały w stronę wozów z zapasami. Kethry po prostu złożyła dłonie i trzymała je tak przed sobą, a każdy wóz czy namiot, na który spojrzała, wybuchał jasnoniebieskim płomieniem, wydawałoby się, zupełnie bez przyczyny. Nie obyło się bez hałasu – i tak miało być. Nieobeznani z wojną ludzie przebywający w taborze – woźnice, kucharze, służący i obozowe prostytutki – krzyczeli i w panice uciekali na oślep we wszystkie strony, powiększając zamieszanie. Wydawało się, że nie znajdzie się nikt, kto zdołałby zorganizować choćby drużynę do gaszenia ognia. Jastrzębie przemknęły poprzez płomienie i tłum przerażonych cywilów, kierując się prosto na tyły wojsk Kelkraga. Teraz Kethry i pozostała dwójka magów wstrzymali konie i dołączyli do środkowej grupy, która zapewniała im nieco większą osłonę niż przednia. Byliby potrzebni tylko w wypadku, gdyby w tym skrzydle znalazł się któryś z magów Kelkraga. Reszta zaczęła zasypywać przeciwnika deszczem strzał. Wojownicy Kelkraga – głównie zbrojna jazda złożona ze szlachty i jej wasali, w większości młodzi ludzie – wciąż nie mogli się otrząsnąć z zaskoczenia wywołanego niespodziewanym atakiem od tyłu. Dotarłszy tuż poza zasięg strzału, Jastrzębie skręciły na boki wzdłuż linii wojsk Kelkraga. Nie zatrzymali się, gdyż to uczyniłoby z nich łatwy cel. Zamiast tego kręcili się to tu, to tam, unikając strzał, a tymczasem Tarma poprowadziła pierwszą grupę do natarcia. Od kompanii oderwało się około trzydziestu ludzi i pogalopowało wprost na nieprzyjaciela, co wojownikom Kelkraga musiało wydać się czynem zupełnie nie przemyślanym. Tak jednak nie było. Jastrzębie dotarły tak blisko jak to możliwe i wystrzeliły. Z tego właśnie słynęły: z konnych potyczek i błyskawicznego ataku. Większość z nich jechała, trzymając wodze w zębach, kilku – jak Jodi i Tarma – w ogóle puściło cugle, kierując koniem wyłącznie za pomocą kolan i balansowania całym ciałem. Tarma wypuściła trzy strzały, podczas gdy większość zdołała wystrzelić zaledwie jedną; jej krótki łuk zdawał się tak z nią zrośnięty, że ona sama skupiała uwagę jedynie na wyborze celu