Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Zawsze jednak istniała możliwość zdradzenia pewnych szczegółów z życia zaufanym przyjaciołom... a nawet mięśniowcom. Wahała się przez chwilę, w czasie gdy on salutował Teodorowi. Czy powinna zdradzić mu swe pochodzenie zaoszczędzić sobie bolesnych wyjaśnień w przyszłości? Nie. Nie, muszę się nauczyć z tym żyć, jeżeli mam zamiar dogonić EsKaysów. Jeśli nawet on nic nie powie, ktoś inny zrobi to na pewno. Rodzice wciąż są kojarzeni z EsKay - sami, mimo że ze względu na moją chorobę już się nimi nie zajmują. Cóż mnie to jednak obchodzi. EsKaysi są teraz tylko moi. I już nie jestem Cade. Nawet jeżeli uda mi się znaleźć ich świat, nikt nie będzie mówił o Hypatii Cade, ale o Hypatii 1033, statku mózgowym. Części zespołu AP. - Czy zauważyłeś, że nasze inicjały brzmią... - AH? - powiedział to tak, jakby wymawiał imię. - Tak, zauważyłem. Sądzę, że to dobry znak. Może nie jest to eureka, ale coś pokrewnego! - Hmm - powtórzyła. - Brzmi to jak odgłos niezadowolenia profesora, gdy wie, że odpowiedź jest pełna niejasności, ale nie umie tego wykazać! - Nie masz romantycznej duszy! - zbeształ ją. - A tak przy okazji, która to już godzina? - Za dwadzieścia osiem minut, dwadzieścia siedem i pięćdziesiąt dziewięć setnych sekundy piąta - odpowiedziała natychmiast. - Nad ranem oczywiście. - Która? - zdumiał się i wzdrygnął. - Niech to będzie miarą mego oddania, moja pani. Ja, który z własnej woli nigdy nie oglądałem wschodu słońca, wstałem przed czwartą, by z tobą porozmawiać. - To rzeczywiście poświęcenie - stwierdziła ze śmiechem. - No dobrze, Alex. Niech się stanie. Możesz czuć się oficjalnie moim mięśniowcem. Na marginesie, jestem Tia, nie Hypatia, nie dla ciebie. Lepiej idź już do swojego pokoju i postaraj się okazać zaskoczenie, gdy dowiesz się, że cię wybrałam. Inaczej możemy popaść w niezłe kłopoty. - Twoje życzenie, droga Tio, jest dla mnie rozkazem - powiedział, wstając i kłaniając się. - Szczęściem, mogę tak samo łatwo ominąć straże wracając, jak to zrobiłem, przychodząc tutaj. - Nie daj się złapać - ostrzegła go. - Nie mogę cię jeszcze chronić, przynajmniej nie oficjalnie. Ciągle jestem, jak mi to sugeruje mój inspektor, pasożytem na ciele finansów Instytutu. Zasalutował w kierunku kolumny i zbiegł schodami, znowu nie zwracając uwagi na windę. Cóż, trzeba będzie nad nim popracować. Obserwowała go, dopóki inne statki i sprzęt obsługi portu go nie przesłoniły. Przypomniała sobie, że może podłączyć się do kanału łączności ochrony portu... Minęło pół godziny i niczego nie usłyszała, wiedziała, że Alex bezpiecznie dotarł do swojej sypialni. Centralna kabina zdawała się bardzo pusta bez niego. Nie odniosła takiego wrażenia, gdy wychodzili inni, może poza Chrią Chance. Napełnił pokład statku niezaprzeczalnym urokiem swojej osobowości. Z pewnością był niezwykle żywotny. Poczekała, aż minie szósta i połączyła się z Centralą. Obsługiwał ją inny operator, taki, który zdawał się niezbyt nią interesować. Tii wydawało się, iż miał nieciekawą osobowość, gdyż zachowywał się jak AI Wykonywał wszystkie polecenia Bety bez słowa komentarza. Tak jak się tego spodziewała, Beta była w swym biurze. Oczywiście pierwsze jej słowa były łatwe do przewidzenia: - I cóż? Wybrałaś mięśniowca czy mam przegnać przez twój pokład cała akademię? Hypatia z ledwością powstrzymała się od udzielenia uszczypliwej odpowiedzi. - Całą noc rozważałam możliwość przyjęcia jednego z dwunastu kandydatów, których mi przedstawiłaś, inspektorze - rzekła ostro. - Posunęłam się nawet do przejrzenia nagrań z wczesnej młodości kandydatów. To tylko mała nieścisłość - powiedziała sobie w duchu. - Tak naprawdę przejrzałam jedynie taśmy Alexa. - I? - spytała Beta wcale tym nie wzruszona. - Wybrałam Alexandra Joli - Chanteu. Może zostać moim załogantem. Wczoraj zakończyłam kompletowanie wszystkich niezbędnych wariantów lotów i mogę ruszyć w drogę. Potrzebuję tylko zezwolenia Centrali ł określenia moich zadań. Oto, pomyślała z zadowoleniem, moja pani inspektor, niespodzianka, której się po mnie nie spodziewałaś! - Bardzo dobrze, AH - 1033 - odpowiedziała Beta, nie okazując cienia zaskoczenia. - Ja jednak nie wybrałabym Alexandra, gdybym była na twoim miejscu. Nie jest najlepszym specjalistą. Poza tym jego charakter można określić jako... narwany. - Podobnie rzecz się ma z większością nieprzeciętnych charakterów, inspektorze - zaoponowała Tia, czując, że zaczyna bronić swojego mięśniowca. - Myślę jednak, że dobrze o tym wiesz. Poza tym nie jesteś na moim miejscu, kochana - pomyślała, reagując oburzeniem na pretensjonalny ton Bety. Sama podejmę ważne dla siebie decyzje i będę ci wdzięczna jeżeli przyjmiesz to do wiadomości. - Niech więc będzie, AH - 1033 - powtórzyła obojętnie Beta. - Zgłoszę twój wybór do Akademii, polecę Centrali przygotowanie planu lotu i gdy tylko wszystko będzie gotowe, wylecisz z misją. Zaraz potem wyłączyła się. Lecz zanim Tia zdążyła cokolwiek pomyśleć o tej rozmowie, Centrala włączyła się z powrotem. - AH - 1033, moje gratulacje - powiedział operator głosem, który jeszcze do niedawna był bezbarwny, a teraz brzmiał jak głos przyjaciela. - Chciałbym, abyś wiedziała, zanim zaczniemy oficjalne przygotowania do lotu, że wszyscy operatorzy Centrali uważają, iż dokonałaś najlepszego wyboru. Szczególnie ja tak sądzę. Tia była po stokroć zaskoczona. - Dlaczego? Dziękuję - mówiła zmieszana. - Ale dlaczego... Operator zachichotał. - Och, kierowaliśmy tutaj wszystkimi lotami treningowymi kadetów. Niektórzy z nich mieli spore kłopoty z wchodzeniem do doków. Alex jednak zawsze był pogodny i nigdy nie powiedział złego słowa, gdy musieliśmy go odesłać do symulatora lotów. Kiedyś... cóż, Donning wpędziłby mnie w nie lada kłopoty, gdy zignorował moje polecenie i o mały włos się nie rozbił. Alex był tuż za nim, widział i słyszał wszystko. Nie musiał składać raportu, jednak zrobił to. To dzięki niemu wciąż tu pracuję. - Och - westchnęła Tia. - To ciekawe. Świadkowie podobnych incydentów nie musieli składać raportów. Nikt zatem nie miałby za złe Alexowi, gdyby milczał. Poza tym jego postępek mógł przysporzyć mu kłopotów ze strony Donninga... - Przyjmij jeszcze raz moje gratulacje. Nie pożałujesz swojego wyboru - powiedział operator. - Teraz pozostań na linii, mam dla ciebie oficjalne przekazy. Gdy tylko przyjęła plany lotu, poczuła dziwne odprężenie 09 i satysfakcję. Becie nie podobał się jej wybór mięśniowca. Innego zdania byli operatorzy Centrali. Nie mógł uzyskać lepszych rekomendacji