Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Tekst piosenki czy skeczu w lekturze nie bardzo się sprawdza. A dla odmiany poeci znakomici nie potrafili pisać tekstów piosenek naprawdę dobrych. Oczywiście, odstępstwa istnieją, a wiążą się z gronem autorów piszących dla teatrów studenckich. Jeśli ktoś napisze „kameleon daltonista to kaleka, kameleon daltonista nie da mleka”, to łączy obie kategorie. Teksty Agnieszki Osieckiej (Warszawa 1936), wielokrotnie śpiewane w radio i telewizji, z pewnością kształtowały nastroje i atmosferę w stopniu większym niż „normalne” teksty poetyckie. Śpiewano piosenki miłosne i społeczne, powtarzano „życie jest formą istnienia białka, ale w kominie czasem coś załka”, zresztą poczucie paradoksu, przekora to bodaj najmocniejsza strona Osieckiej, nie mówiąc o rzeczywistej bystrości obserwacji. Obok tego należy postawić montaż i zmysł sceniczny – w dużej mierze montażem (choć nie tylko i nie zawsze) są sceniczne formy Osieckiej, których zresztą bywała także współautorką. Na scenę trafiły: Cyrk piosenek, Oskarżeni, Łotrzyce, Dziś straszy, Niech no tylko zakwitną jabłonie, Najpiękniejszy z całej wsi, Apetyt na czereśnie i inne. Osiecka wydawała swoje teksty drukiem: Kolory (1962), Dzień dobry, Eugeniuszu (1969), Listy śpiewające (1970), Dixie (1972), Wzór na diabelski ogon (1974), Sztuczny miód 102 (1977), Wada serca (1977), Żywa reklama (1985). Nie wszystko to piosenki, są tu formy mieszane, są i „normalne” wiersze, o osnowie przeważnie romansowej i klimacie zbliżonym do piosenek. Moi zmarli śmieją się w kułak z mych jeszcze ziemskich trosk. Moi zmarli proszą o tak niewiele: – Omieć mi liście z czoła uładź kamień, ogień mi zapal, jak pod kuchnią. – Masz tu pszenicy, tato, zjedz, jeśli jesteś gołębiem. A kuchni, to ja nie mam – Ty kuchni nie masz? Ni okna? Ni słoja? – Dostałam dwóję z gospodarstwa. Może się u was spiszę lepiej. – Nie ma obawy, córeczko. śmierci nie można nie umieć. (Dziennik ucznia) Osiecka uprawia również prozę. Powieść Zabiłam ptaka w locie (1970) to historia kryzysu uczuciowego, a więc i życiowego młodej dziennikarki, nieco w guście Lei czy Kotowskiej, ale podbarwiona metaforą. Wyraźnie dostrzegalny w tej książce wątek autobiograficzny, z o wiele lepszym skutkiem pojawia się też w Szpetnych czterdziestoletnich (1985), czymś w rodzaju uszeregowanych wspomnień lub miniencyklopedii obyczajowej z potowy lat pięćdziesiątych. Niektóre odcinki zostały napisane rzeczywiście znakomicie, choć cała książka nieznośnie snobistyczna. Trzeba jednak dodać, że ów snobizm Osieckiej ma literacko rolę niebłahą – daje czytelnikowi poczucie wtajemniczenia i udziału. A w ogóle Osiecka ma duży dar trafiania do odbiorcy, jak przystało autorce reklamowego sloganu „coca–cola to jest to”. KAZIMIERZ SZEMIOTH Kazimierza Szemiotha (Warszawa 1933–1985) nie można by nazwać człowiekiem stojącym z dala od środowiska, choć nie wszyscy wiedzieli, że pisze. Owszem, pisywał sławne i poza Polską, bogato zdobione listy, z wyrysowanymi przez siebie znaczkami. W ogóle był malarzem–miniaturzystą, acz nie tylko, bo stosował różne techniki, a zajmował się też ceramiką. Słynna z pięknego urządzenia była jego pracownia i zasłużenie głośna gościnność. Szemioth był jednak i poetą. Napisał cykl kolęd, do których skomponował muzykę Stanisław Hadyna, poza tym wydał tom Ona żąda berła (1975). Wiersze bardzo kolorowe, pejzaże, malowanie, konie – trzeba dodać, że konie właśnie były głównym przedmiotem jego malarstwa, poza tym miłość, przemijanie, natura. Często przybierało to formę listu, równie często zdarzał się barokowy koncept. pamiętam ciebie wraz z kolorem morza z morzem stanowisz jedność – równie zmienna jak jego barwa równie falująca 103 gniewem radością niepokojem światłem w tobie się oczy a w nim ryby jarzą jego ni twojej nie odgadnę głębi Pamiętam ciebie wraz z kolorem morza co się zmieniało tak przedziwnie łatwo jak ty się zmieniasz w każdej chwili doby i ty i ono chwyta je kolory jak ryba chciwie nowy tlenu zapas jak żagiel łowi wiatr podróżodajny pamiętam ciebie wraz z kolorem morza które mi śpiewa sen o przemijaniu w milczeniu naszym topiąc wspólne smutki (pamiętam ciebie...) LUDWIK BOHDAN GRZENIEWSKI Mało kto wie, że znany krytyk Ludwik Bohdan Grzeniewski (Warszawa 1930) jest także poetą, bo też jego książki poetyckie przyszły stosunkowo późno. Grzeniewski jest znanym varsavianistą, eseistą, którego książki są nie tylko wydawane, ale nawet czytane, co nie jest u nas wcale regułą. Może dlatego, że Grzeniewski, miast teoretyzować, zajmuje się raczej konkretami, daleko wykraczającymi poza zwykłą analizę literacką