Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Obaj panowie uzgodnili, że spotkają się po Nowym Roku w Berlinie i sfinalizują transakcję 20. ętt Zanim doszło do umówionego spotkania, pracę paryskiej ambasady i rezydentury OGPU sparaliżowała dezercja sowieckiego charge d'affaires Grigorija Biessiedowskiego, który wybrał wolność w październiku 1929 roku. Oskarżony o kontrrewolucyjne „knowania" Biessiedowski przeskoczył w dramatycznych okolicznościach* mur ambasady, ścigany przez funkcjonariuszy OGPU, którzy mieli rozkaz odwieźć go do Moskwy, gdzie czekało go przesłuchanie i niemal pewna egzekucja. Opublikowane w 1930 roku wspomnienia Biessiedowskiego wywołały furię Centrali. Stalin określany był w nich jako „ucieleśnienie najbardziej bezmyślnego Biessiedowski uciekał przez dziedziniec ambasady, goniony przez wymachujących pistoletami cywilów z ochrony OGPU - przyp. tłum. ,. ....... . 100 ERA WIELKICH MELKGALÓW wydania wschodniego despotyzmu". Książka ujawniała również sporo sekretów OGPU, w tym oferty sprzedaży szyfrów włoskich i brytyjskich, złożone przez niezidentyfikowanych mężczyzn paryskiej rezydenturze21. Zaraz po pojawieniu się książki na rynku Bystroletow został pilnie wezwany do Moskwy. W Centrali na Łubiance Abram Aronowicz Słucki (późniejszy szef wywiadu zagranicznego) pokazał mu egzemplarz wspomnień Biessiedowskiego. Obok opisu wizyty de Ry'ego i wykorzystania naiwności niezidentyfikowanego „samorodka", który w 1928 roku zaoferował włoskie szyfry, widniała na marginesie nakreślona ołówkiem uwaga: „Wznowić!". Autorem był Stalin. Z rozkazu Słuckiego Bystroletow miał natychmiast wracać do Paryża i za wszelką cenę odnaleźć oszukanego przed dwoma laty „samorodka", wznowić z nim kontakt i pozyskać szyfry. „Gdzie go mam szukać?" - pytał zaskoczony Bystroletow. „Twoja głowa. Masz pół roku na wytropienie go" - odparł Słucki22. Bystroletow dopadł de Ry'ego w genewskim bistro. Bojąc się, że oszukany przed dwoma laty w Paryżu Szwajcar zraził się do sowieckiego wywiadu i odrzuci ofertę OGPU, Bystroletow postanowił odwołać się do techniki werbowania, którą później nazwano „fałszywą flagą". Podał się za przedstawiciela wywiadu japońskiego. De Ry nie dał się omamić. Wkrótce zorientował się, że to nie Japończycy są jego partnerem. Mimo to zgodził się sprzedać nowe wersje szyfrów włoskich, które, jak twierdził, może otrzymać od żądnego łapówek włoskiego dyplomaty. Kolejne spotkania z de Rym odbywały się najczęściej w Berlinie, gdzie skorumpowany dyplomata miał rzekomo przebywać na placówce. Według meldunków znajdujących się w archiwach KGB, być może niekompletnych, de Ry'emu wypłacono co najmniej dwieście tysięcy franków francuskich23. Kolejnym zadaniem Bystroletowa było odnalezienie drugiego „samorodka", niezidentyfikowanego Anglika (Ernesta Oldhama), który zaoferował paryskiej rezydenturze kupno szyfrów brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W kwietniu 1930 roku, podczas umówionego rok wcześniej spotkania, Oldham (w OGPU nadano mu pseudonim ARNO) przekazał tylko część dyplomatycznego szyfru. Zapewne chciał się w ten sposób ubezpieczyć przed wykorzystaniem przez OGPU. Oldham żądał sześciu tysięcy dolarów zaliczki i obiecał przekazać resztę szyfru dopiero kiedy otrzyma pieniądze. Po spotkaniu OGPU usiłowało go odnaleźć, ale bez powodzenia, podał bowiem fałszywy adres24. Prawdopodobnie wkrótce po odszukaniu de Ry'ego Bystroletow zdołał wytropić Oldhama i spotkać się z nim w paryskiej kawiarni. Udało mu się zdobyć w rozmowie zaufanie Anglika, dowiedzieć, w którym hotelu ARCHIWUM MITROCHINA mieszka, i również wynająć w nim pokój. W hotelu Bystroletow przedstawił się Oldhamowi i jego żonie Lucy jako zbiedniały arystokrata węgierski, który, podobnie jak Oldham, wpadł w szpony sowieckiego wywiadu. Za przyzwoleniem żony Oldham zgodził się oddać szyfry i tajne dokumenty Foreign Office „arystokracie", który miał je przekazać OGPU. W zamian otrzymał pierwszą ratę honorarium w wysokości sześciu tysięcy dolarów, drugą pięciu tysięcy dolarów, a potem po tysiąc dolarów miesięcznie. Przez cały czas utrzymywania kontaktu Bystroletow grał rolę sympatycznego przyjaciela i wielokrotnie odwiedzał Oldhamów w ich londyńskim mieszkaniu przy Pembroke Gardens w dzielnicy Ken-sington. Na przekazanie dokumentów umawiano się jednak zawsze na kontynencie, podczas spotkań we Francji lub w Niemczech*. Oldham usiłował początkowo dystansować się od OGPU, a wciągnięty we współpracę z trudem wytrzymywał napięcie nerwowe, towarzyszące pracy sowieckiego agenta. Dla utrzymania go w ryzach na kilku spotkaniach Bystroletow pojawiał się w towarzystwie Borisa Bazarowa, szefa nielegalnej rezydentury w Berlinie (pseudonim KIN), który podawał się za groźnego włoskiego komunistę o nazwisku da Vinci. Grając role dobrego i złego czekisty, Bystroletow i Bazarów skłonili Oldhama do kontynuowania współpracy, ale zmęczony psychicznie agent coraz częściej szukał ucieczki w alkoholu. Tymczasem Bystroletow wzmocnił kontrolę nad Lucy Oldham (która otrzymała pseudonim MADAM), układając wzajemne kontakty na, jak to określają pruderyjnie meldunki OGPU, „intymnej płaszczyźnie25**. & Okoliczności odnalezienia kapitana Ernesta Oldhama przez Bystroletowa są bardzo zagmatwane. Andrew i Gordijewski podają w KGB, opierając się przede wszystkim na źródłach amerykańskich, że do spotkania doszło w 1930 roku na londyńskiej ulicy Crom-well Road. Bystroletow miał podejść do wracającego z pracy szyfranta, zwrócić się do niego po nazwisku i wręczyć mu kopertę z dwoma tysiącami dolarów oraz instrukcją, gdzie powinien przybyć na następne spotkanie. Nawiązania kontaktu na Cromwell Road Oldham omal nie przypłacił atakiem serca. Costello i Cariew w Deadly Illusions, książce opartej na selektywnym dostępie do materiałów archiwalnych KGB, potwierdzają, że Bystroletow odszukał Oldhama w 1930 roku, ale nie podają miejsca ich pierwszego spotkania, kiedy Rosjanin miał Anglikowi „zapłacić dwa tysiące funtów"