Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Synod rzymski I rozpoczął się w bazylice św. Jana Laterańskiego 24 stycznia 1960 r. w obecności papieża. Trwał on do 31 stycznia. Przedyskutowano na nim 771 statutów synodalnych. Jan XXIII osobiście przewodniczył na ogólnym zgromadzeniu synodu. Przemawiał siedem razy. Tekst tych przemówień przygotował osobiście. Nawoływał w nich kapłanów do poszanowania godności swego stanu duchownego, do surowego trybu życia, przypomimał o obowiązku modlitwy i nawoływał do ustawicznego pogłębiania wiedzy religijnej. Równocześnie budził w kapłanach gorliwość apostolską. Uczestnicy synodu przedyskutowali projekty statutów i bez trudności je przegłosowali. Wielu obserwatorów synodu rzymskiego rozczarowało się. Statuty były wiernym odbiciem dotychczasowego prawa kanonicznego i nie wnosiły żadnych nowych prądów w życie Kościoła. Takie same statuty mogły być przyjęte przez synody w XVIII czy w XIX wieku. A przecież od tego czasu ludzie i ich życie religijne zmieniło się radykalnie. Czyżby zapomniano, że "nowe wino trzeba lać do nowych bukłaków"? - zapytywano siebie. Równocześnie z pewną rezerwą i bojaźnią zaczęto obserwować na całym świecie przygotowania do soboru. Niepokojono się, czy sobór nie będzie odbiciem synodu rzymskiego, gdzie tak "gładko" wszystko poszło. Nie napawał też zbytnio optymizmem telewizyjny wywiad kardynała Tardiniego, przewodniczącego komisji przygotowującej materiały na sobór powszechny. Oświadczył on m.in.: "Dziś już można powiedzieć, że głównym celem Soboru będzie przede wszystkim sprawa dyscypliny kościelnej, wprowadzenie pewnych zmian do Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz całokształt obyczajów i życia katolickiego. O ile dziś można sądzić, Sobór ten będzie miał raczej charakter życiowy, praktyczny, niż doktrynalny, chociaż i tego nie można wykluczyć. Wszystko bowiem zależy od tego, co nam przedstawią biskupi i co będzie mogło być przez Sobór rozpatrzone. Ponieważ już wpłynęła wielka ilość odpowiedzi, postanowiliśmy zakończyć segregowanie ich, aby zorientować się, które spośród nich są najważniejsze. Ostatecznego wyboru dokona Ojciec Święty". Tylko Jan XXIII był spokojny. Liczył przede wszystkim na Ducha Sw. Sam zaś zachowywał się jak kapitan statku wśród szalejącego żywiołu. Nie wypuszczał inicjatywy z rąk. Wszystkiego osobiście doglądał, gdzie trzeba było, rozstrzygał wątpliwości i mobilizował otoczenie do gigantycznej dalszej pracy. 28 marca odbył się konsystorz, na którym z rąk Jana XXIII otrzymało kapelusze kardynalskie siedmiu nowych kardynałów. Wielką sensacją było mianowanie kardynałem, po raz pierwszy w historii Kościoła, Murzyna, biskupa Rugambwy z Tanganiki. Mimo olbrzymiej pracy papież przy każdej nadarzającej się okazji odwiedzał kościoły Rzymu, przede wszystkim położone na przedmieściach, a na coraz liczniejszych audiencjach przyjmował ludzi z całego świata, którzy bez względu na rasę i zawód pragnęli stanąć blisko Jana XXIII i osobiście odczuć ojcowskie jego serce. I tak 27 kwietnia przyjął papież na audiencji w bazylice św. Piotra trzydzieści tysięcy rolników włoskich. Jan XXIII zaznaczył, że widzi w nich delegatów wszystkich rolników całego świata, cierpliwych w pracy, ożywionych umiłowaniem rodziny i prawdziwą miłością Kościoła i Ojczyzny własnej. "Trzeba się mocno oprzeć na ziemi" - powiedział papież, wyjaśniając, że źle oceniają postawę Kościoła ci, którzy zarzucają doktrynie katolickiej jednostronne zwrócenie człowieka ku życiu wiecznemu. 1 maja przemówił Jan XXIII przez radio do wszystkich robotników świata. Papież podkreślił wartość i prawdziwe znaczenie pracy. Ponieważ praca jest "wielką misją człowieka", ponieważ "wysiłek w pracy wchodzi w rachunek zamierzeń Boga", należy ją uświęcać w myśl nauki Kościoła. W przemówieniu papież z całym naciskiem zaznaczył prawo robotników do pracy i odpowiedniego wynagrodzenia. Tymczasem odpowiedzi na ankietę soborową od biskupów całego świata, od wyższych przełożonych zakonnych i uniwersytetów katolickich napływały olbrzymią falą do Watykanu. Teczki pęczniały. Sekretarz Komisji Przygotowawczej, arcybp Felici, powiedział: "Przysłano nam materiałów na dziesięć soborów". Dzięki energicznej pracy Komisji Przygotowawczej Jan XXIII mógł już 5 czerwca 1960 r. podczas uroczystości Zesłania Ducha Świętego zainaugurować drugi etap przygotowań do soboru. Oprócz Komisji Centralnej papież powołał do życia trzynaście komisji, którym polecił przestudiowanie wniosków z ankiety przygotowawczej na poszczególne tematy. Do każdej komisji dodano jeszcze dwóch sekretarzy: jednego, który miał utrzymywać kontakt z prasą i zajmować się wydziałem propagandy, oraz drugiego - dla utrzymania łączności z Kościołami odłączonymi. W Motu proprio z 27 czerwca tak uzasadnił papież istnienie i rolę tych dwóch sekretarzy: By dać dobitniejszy wyraz naszej miłości oraz życzliwości wobec tych, którzy noszą zaszczytne miano chrześcijan, lecz są odłączeni od Stolicy Apostolskiej, a także w tym celu, by mogli oni bez trudu śledzić przebieg obrad Soboru oraz by łatwiej odnajdywali drogę wiodącą do jedności, o którą Chrystus w gorącej modlitwie błagał Ojca Niebieskiego. Jan XXIII jak tylko miał czas, osobiście zjawiał się na zebraniach Komisji Centralnej i uważnie przysłuchiwał się obradom. W sprawach istotnych zabierał głos i z ujmującą prostotą i skromnością rozstrzygał wątpliwości. W miarę możliwości przychodził na zebrania innych komisji. Kiedy wchodził do sali, nie pozwolił przerywać obrad. Siadał z boku i uważnie przysłuchiwał się dyskusjom. Swoim uśmiechem, dobrym słowem zachęcał do dalszej wytężonej pracy. Mówił: Jeśli chodzi o Sobór, wszyscy jesteśmy nowicjuszami. Kiedy się jednak wszyscy biskupi zbiorą, wówczas Duch Święty będzie na miejscu i wtedy zobaczycie, co się jeszcze będzie działo! Budziło też niemałe zdziwienie, że Jan XXIII powołał na ekspertów soborowych dominikanina, o. Yves Congara, oraz jezuitę, o. de Lubaca, którzy spotkali się poprzednio z ostrą krytyką ze strony św. Oficjum i byli w przeszłości przez pewien czas odsunięci od działalności publicznej w Kościele. Kiedy jeden z nich skarżył się na postępowanie Kongregacji św. Oficjum, Jan XXIII powiedział: Niech się ojciec nie przejmuje. Moja sprawa do dziś nie jest wyjaśniona. Kiedy byłem profesorem w seminarium duchownym w Bergamo, kilku moich kolegów zostało w Rzymie oskarżonych o modernizm. Zostali potem usunięci z seminarium