Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Druss. Kapłan pokręcił głową. - Gdyby dotknęła go... taka przypadłość, wyczułbym to, kiedy ująłem jego dłoń. Nie, twój przyjaciel jest zdrowy na umyśle. Sieben usiadł na ławce i opowiedział kapłanowi, co widział na pokładzie pirackiej triremy. Kapłan wysłuchał go w milczeniu. - Skąd on ma ten topór? - zapytał. - O ile wiem, odziedziczył go po przodkach. - Jeśli mamy do czynienia z demonem, mój synu, sądzę, że znajdziesz go ukrytego w tym toporze. Stara broń często bywała zaczarowana tak, aby obdarzać właściciela większą siłą lub sprytem. Podobno taki oręż czasem nawet miał moc gojenia ran. Uważaj na ten topór. - A jeśli demon tkwi tylko w toporze? Będzie mu pomocny w walce. - Gdybyż tak było - westchnął kapłan, potrząsając głową. - Jednak zło nie istnieje po to, aby służyć, lecz po to, by władać. Jeśli ten topór jest zaczarowany, to ma swoją historię - z pewnością ponurą. Zapytaj twego przyjaciela. Kiedy ją usłyszysz i poznasz imiona ludzi, którzy ją nosili, zrozumiesz moje słowa. Sieben podziękował mu i opuścił świątynię. Nigdzie nie dostrzegł śladu Drussa, a nie miał ochoty zbliżać się do murów. Pomaszerował przez prawie puste miasto, aż usłyszał dźwięki muzyki płynące z pobliskiego dziedzińca. Podszedł do wykutej z żelaza furtki i zobaczył trzy siedzące w ogrodzie kobiety. Jedna z nich grała na lirze, a dwie pozostałe śpiewały cicho miłosną pieśń. Sieben wyszedł na ścieżkę. - Dobry wieczór, szlachetne damy - rzekł, posyłając im swój najpiękniejszy uśmiech. Zamilkły i wszystkie trzy spojrzały na niego ze zdumieniem. Były młode i śliczne. Wiek najstarszej ocenił na siedemnaście lat. Była ciemnowłosa i ciemnooka, o pełnych ustach i smukłym ciele. Pozostałe dwie były niższe, o jasnych włosach i niebieskich oczach. Wszystkie trzy nosiły suknie z błyszczącej satyny: ciemnowłosa piękność niebieską, a blondynki białe. - Przyszedłeś zobaczyć się z naszym bratem, panie? - zapytała ciemnowłosa dziewczyna, wstając z krzesła i kładąc na nim swoją lirę. - Nie, zwabiło mnie tu piękno twej muzyki i słodycz towarzyszących jej głosów. Jestem tu obcym, a zarazem miłośnikiem wszelkiego piękna, więc mogę tylko podziękować losowi za widok, jakim obdarzył moje oczy. Młodsze dziewczęta roześmiały się, ale ich starsza siostra tylko się uśmiechnęła. - Miłe słowa, panie, dobrze dobrane i niewątpliwie wielokrotnie powtarzane. Są jak gładkie krawędzie broni, która była często używana. Sieben skłonił się. - Istotnie, milady, moją przyjemnością i przywilejem jest dostrzegać piękno wszędzie, gdzie mogę je znaleźć, składać mu hołd i chylić przed nim czoło. To jednak nie czyni moich słów mniej szczerymi. Nagrodziła go szerokim uśmiechem, a potem roześmiała się w głos. - Sądzę, że jesteś łobuzem, panie, a w dodatku libertynem, więc w bardziej interesujących czasach kazałabym sługom wyprosić cię z posiadłości. Ponieważ jednak trwa wojna i trudno o rozrywki, zapraszam cię, byś dotrzymał nam towarzystwa - jeśli tylko potrafisz nas rozbawić. - Słodka pani, sądzę, że mogę wam obiecać wiele rozrywek, zarówno słownych, jak i innych. Z przyjemnością zauważył, że czarnowłosa nie zarumieniła się, słysząc te słowa, chociaż jej młodsze siostry pokraśniały. - Wiele obiecujesz, panie. Może byłbyś mniej pewny siebie w tych przechwałkach, gdybyś wiedział, jak wspaniałych rozrywek dostarczano mi w przeszłości. Teraz roześmiał się Sieben. - Być może przejąłbym się, gdybyś wyznała mi, iż Azhral, książę niebios, przybył do twej komnaty i zabrał cię do pałacu bezgranicznej różnorodności. - Mówisz o książce, o jakiej nie godzi się wspominać w towarzystwie - skarciła go. Podszedł bliżej i ujął jej rękę, a potem podniósł ją do ust i ucałował. - Niesłusznie - odparł cicho - gdyż ta książka ma jedną wielką zaletę. Rozjaśnia jak latarnia mroczne zakamarki. Rozsuwa zasłony i wiedzie nas ścieżkami rozkoszy. Jej szesnasty rozdział polecam wszystkim nowym kochankom. - Mam na imię Asha - powiedziała. - I twoje czyny będą musiały być równie imponujące jak słowa zuchwałe, gdyż nie lubię się rozczarowywać. - Śniłaś, Pahtai - powiedział Pudri, gdy Rowena otworzyła oczy i stwierdziła, że siedzi w słońcu nad jeziorem. - Nie wiem, co się stało - powiedziała małemu eunuchowi. - Jakby ktoś wyciągnął moją duszę z ciała. Znalazłam się w jakiejś komnacie, a naprzeciwko mnie siedział Druss. - Smutek rodzi wiele różnych wizji - zacytował Pudri. - Nie, to było realne, lecz więź zerwała się i wróciłam, zanim zdążyłam mu powiedzieć, gdzie jestem. Poklepał jej dłoń. - Może wizja się powtórzy - pocieszył ją - ale teraz musisz wziąć się w garść