Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Konstrukcja idealna, pozy naturalne, układ ciała zharmonizowany. Dobre jest też pierwsze. Ale trzecie i czwarte są marne. Są martwe, sztuczne. Gdyby całą serię wykonać tak, jak są wykonane te dwa zdjęcia, wszystko by było piękne. Zaraz wytłumaczę panu błędy. Bo modelka pozuje lepiej: prosto, wymownie, trafnie. Wziął ołówek i przesuwając jego ostrze po fotografiach, zaczął je omawiać. Wreszcie powiedział: -Niech pan wyobrazi sobie, że modelka jest pańską kochanką. Gdyby zdarzyła się wam taka sytuacja, to na pewno nie byłoby w niej sztuczności, która tu jest. Zresztą modelka i tu jest dobra. A model wygląda tak, jakby pragnął wyrwać się z jej objęć. Jest to żywa kobieta i... manekin. - Jestem pewien, że następnym razem będę pozował lepiej. - Przypuszczam, że tak. Wczoraj był pan skrępowany. Trzeba próbować wczuć się w sytuację. Niech pan nie myśli o niczym, ale gra swoją rolę. Trzeba ją grać śmiało, zmysłowo. Przecież i modelka chce tego od pana, i ja chcę. Więc nie ma powodu się krępować. Aktorzy grają na scenach wobec publiczności: obejmują się, całują. Mogą robić to ładnie jedynie wówczas, gdy wczuwają się w swe role. Wy także gracie -jako aktorzy bezimienni. Rozmawiałem z Rewańskim długo. Wyjął z szuflad i pokazał mi wiele zdjęć podobnego rodzaju, lecz przeważnie bardzo ordynarnych. Były jednak między nimi i dobre. Wskazywał mi ich zalety, objaśniał wady. Widocznie starał się oswoić mnie z tymi rzeczami i wytłumaczyć, czego ode mnie wymaga. Byłem wszakże pewien, że i bez jego wskazówek będę mógł następnym razem pozować dobrze. Obecnie Sabina była dla mnie nie obcą kobietą, lecz kochanką - nawet gdyby nasza noc miłosna nigdy się nie miała powtórzyć. Przy pożegnaniu Rewański poprosił mnie, bym przyszedł do niego na drugi dzień o pół godziny wcześniej od modelki. Przypuszczałem, że chce przed pracą jeszcze raz pomówić ze mną na temat pozowania. Uważałem, że jest to zbędne. Sabina była dla mnie teraz nie istotą „z innej planety", jaką wydała mi się poprzednio, lecz ładną ludzką samicą, która wzbudziła we mnie namiętność do siebie; myślałem o niej z przyjemnością. Nazajutrz, dokładnie o wpół do piątej, przyszedłem do mieszkania Rewańskiego. - Jadł pan obiad? - spytał mnie. - Tak. Jadłem o drugiej. Potem wypocząłem i wstąpiłem do pana. Zaprowadził mnie do pracowni. Zobaczyłem na stole zaparzoną w maszynce kawę, flaszkę koniaku i kieliszki. - Napijemy się kawy, bo robota potrwa dzisiaj długo – powiedział Rewański. Zapewne chciał mnie podpoić, żebym śmielej pozował. Z przyjemnością wypiłem filiżankę mocnej kawy. Od czasu do czasu zachęcał mnie do wypicia koniaku. Jednocześnie opowiadał drastyczne historie o domach schadzek w Warszawie. Przeszedł na opowiadania o domach rozpusty w różnych państwach, o nocnych lokalach w Paryżu. Dla mnie było to nudne, bo miałem instynkty zdrowe i wyrafinowana erotyka nie ciekawiła mnie. W pewnej chwili spytałem: - Komu i po co są potrzebne zdjęcia, które pan wyprodukuje? Popatrzył na mnie szczerze zdziwiony, jakbym powiedział duże głupstwo. - Hm... Potrzebne są wielu ludziom. Jednym, by podniecać się, jeśli mają przytępione zmysły, innym, żeby zmysły przytępić przez zaspokojenie ciekawości erotycznej. Niektórych, być może, ośmielają do życia płciowego. Ale, żeby to uogólnić, uważam, że podobne zdjęcia leczą chorą wyobraźnię, bo odsłaniają tajemnicę całkowicie. Potem następuje uspokojenie, przesyt, a nawet znudzenie. Człowieka najbardziej interesuje to, co jest zabronione, i to, co ukryte. Widziałem kiedyś kolorowy Obrazek. W dużej sali restauracyjnej siedzą przy stolikach dobrze ubrani goście, przeważnie mężczyźni. Pośrodku sali tańczy naga kobieta, osłaniając się tylko strusim piórem. Ale wszystkie męskie głowy są zwrócone nie ku nagiej tancerce, lecz ku jednemu ze stolików, gdzie siedząca na krześle kobieta uniosła trochę spódnicę i poprawia na udzie klamrę, przytrzymującą pończochę. Wynika z tego, słusznie, że nagość zupełna uspokaja i nawet nudzi; natomiast podniecają wyobraźnię rzeczy ukryte, zagadkowe. - A jednak wszyscy uważają, że zdjęcia takie są demoralizujące. - Trudno mi to powiedzieć. Musieliby się tym zająć psychologowie... nie moraliści, nie dyletanci. Sprawę trzeba zbadać poważnie, naukowo. Ja i pan również inaczej patrzymy na te rzeczy, bo dzieli nas duża różnica wieku i doświadczeń. Lecz ja uważam, że szkodliwe jest nie odsłanianie tajemnic, lecz drażnienie nimi