W momencie startu z Sacramenta spad� je�dziec, ale s�dzia ju� nie zdo�a� zatrzyma� gonitwy i posz�o...

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Sacramento spokojnie szed� ostatni, trzyma� si� ogona poprzednika, na drugim wira�u przy�pieszy�, wyszed� do przodu, zafiniszowa� i wygra�. By� pierwszy, rozegra� gonitw�, mo�na powiedzie�, w�asnym przemys�em, bez d�okeja. No, faktem jest, �e lekko mu by�o... - I co? Przyznali mu nagrod�? - Nie, uniewa�nili gonitw�. Sacramento rozegra� j� bezb��dnie, ale na prostej nie trzyma� si� prawide� i zmienia� tor. Zajecha� wszystkich, bo pcha� si� do bandy. Ja nie wiem, mo�e nale�a�oby da� pierwsze miejsce drugiemu, by�aby to nagroda za odwag�. - Wracaj�c do tematu, gry ju� rozumiem. Teraz chcia�bym od pani us�ysze� co� o ludziach. Graczach, trenerach, d�okejach... Podstawi�am Januszowi kieliszek. - Wypijemy zdrowie Sacramento. A co do ludzi, to nie wiem, czy na trzyna�cie tom�w encyklopedii wystarczy nam jeden wiecz�r. Kiedy ten Derczyk tak naprawd� straci� �ycie? - Pomi�dzy jedenast� a trzynast�. Teoretycznie. Praktycznie, dzi�ki pani, wiadomo, �e nie p�niej ni� o dwunastej pi��. - Dwunastej - poprawi�am. - Z daleka widzia�am, �e nic si� tam nie dzieje, wi�c morderca musia� oddali� si� wcze�niej. M�g� na chwil� przede mn�, ale nie w tym samym momencie. Do�o�y�abym nawet jeszcze z pi�� minut, jedenasta pi��dziesi�t pi��. I nie przed jedenast�, m�wi pan? Trzeba znale�� motywy. - No w�a�nie. Ma pani jaki� pogl�d? - Ju� go wyjawi�am. Nie wiem, jakie stosunki panowa�y pomi�dzy Derczykiem a jego trenerem i nie znam osoby, kt�ra by je rozumia�a. Derczyk to by� antytalent je�dziecki, a przy tym z jakiej� przyczyny nie zabi�y go konie. Na w�asne oczy widzia�am, mn�stwo razy, jak przed Derczykiem ko� si� broni� albo pr�bowa� go atakowa�. Na ziemi. To znaczy Derczyk by� na ziemi. Potem, jak wsiad�, ju� by�o lepiej i st�d wnioskuj�, �e nie lubi�y go w�cha�. Konie bardzo silnie kieruj� si� w�chem, mo�e on u�ywa� jakiego� myd�a albo kremu do golenia, albo wody kolo�skiej, kt�rej konie nie znosz�. Musi pan popyta� w stajni, za niech�� gwarantuj�. Je�dzi� jak chora krowa i nikt nie wie, dlaczego trener go sadza�. Pod przymusem, czy jak? Nie do poj�cia. - Jak to tam w og�le wygl�da z tymi d�okejami? Zawsze je�d�� ci sami? Ka�dy trener ma swojego, czy mo�e ka�dy ko� ma swojego? - R�nie. Trener tak, niekt�re konie tez, ale poza tym r�nie bywa. Sadza si� ucznia albo amatora dla obni�ki wagi, cztery kilo mniej. Takich je�d�c�w jak Derczyk wi�cej nie ma, mia� rekord od tylu, ostatnie miejsce. Ja nie wiem, ale uwa�am za mo�liwe, �e Derczyk na przyk�ad szanta�owa� Glebowskiego, to jego trener. I Glebowski musia� mu dawa� konie do jazdy, chocia� wcale nie chcia�. Nie m�g� si� od niego odczepi� inaczej, jak tylko w ten spos�b, zabi� go z rozpaczy, �eby mie� z g�owy. Innych powod�w nie widz�, chyba �e jaki� nienormalny gracz wierzy� w niego... Mo�e Derczyk wierzy� sam w siebie...? Gra� go i ju� straci� wszystko do zera, zabi� go w ko�cu w nerwach, ale musia�by to by� jaki� kompletnie pomylony, ewentualnie �lepy. Nigdy w �yciu nie widzia� gonitwy. - A jak tam jest z wzajemnymi kontaktami? Gracze i pracownicy? - Nie ma granic ni kordon�w - powiedzia�am pos�pnie i zal�g�o si� we mnie szczere wsp�czucie dla niego. - Rzeczywi�cie pan to prowadzi? Kondolencje. Wszyscy si� tam znaj� ze wszystkimi i ka�dy si� z ka�dym styka gdzie i kiedy zechce. Podobno istnieje mafia, kt�ra rz�dzi wy�cigami, musz� w tym tkwi� bukmacherzy, bo inaczej mafia nie mia�aby sensu. Nie znam tej mafii. - Bukmacherzy! - podchwyci� J�zio Wolski. - Co z nimi? - Nic. Nie istnieliby, gdyby by�a komputeryzacja. Elektronika toru i ju� dla bukmacher�w nie ma miejsca. Obecnie rachuba liczy na piechot� i pomi�dzy zamkni�ciem kas a gonitw� up�ywa co najmniej dwadzie�cia minut, z�by mog�a nad��y�. Przez te dwadzie�cia minut w ludziach szalej� pomys�y, wszyscy chc� stawia� i do tego im s�u�� bukmacherzy. Gdyby kasy przyjmowa�y wp�aty tak jak na ca�ym ucywilizowanym �wiecie, do ostatniej chwili, do startu, bukmacherzy straciliby racj� bytu. No, mogliby prosperowa� na mie�cie, kto� nie jedzie na tor, tylko gra pod domem, ale tych wystarczy�oby zalegalizowa� i kaza� , im p�aci� podatki. I cze��, nie ma przest�pstwa. - To dlaczego nie wprowadzi si� komputeryzacji? - Niech pan zapyta dyrektora - powiedzia�am z irytacj�, bo od tego tematu co� mi si� w �rodku robi�o. - Podobno ze wzgl�d�w finansowych. Dziwne one, te wzgl�dy, zamortyzowa�oby si� w dwa lata, a mo�e nawet w jeden sezon. Ja nie wiem, mo�e bukmacherzy maj� wp�yw nawet i na to. Urwie im si�. - A te robione gonitwy? Ci�gle si� s�yszy o robionych gonitwach? Co to jest takiego? Westchn�am ci�ko. - S� dwie wersje... Zaraz, w og�le robiona gonitwa to jest taka, w kt�rej ustala si� wcze�niej, co ma przyj�� i bez wzgl�du na klas�, wag� i form� konia, to ustalone przychodzi. Lepszego konia, na przyk�ad, d�okej ma obowi�zek wstrzyma� albo tak nim pojecha�, �eby si� nie zmie�ci� w porz�dku. Trzeci mo�e sobie by�. I, jak powiedzia�am, s� tu dwie wersje, jedna: �e robione s� wszystkie gonitwy, i druga: �e nie robiona jest �adna, a najwy�ej jedna w sezonie