Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Bo nawet tam doszedł rozgłos o mnie tak niezmierny, iż stałem się niemałego zysku źródłem dla owego wyzwoleńca, mego opiekuna. Ten bowiem widząc, jak tłumy ludzi cisnęły się w okrutnej chętce, żeby figle moje zobaczyć, zamknął drzwi na zaworę i wpuszczając pojedynczo, po jednemu, brał niemałe wstępy i tak sobie co dzień ładne pieniążki stale ciułał. [...] [20-28] [...] [29] [...] Ale oto nadszedł dzień przeznaczony na igrzyska: z uroczystą okazałością wiodą mnie w tłumie pod zagrodzenie areny. A ponieważ początek widowiska poświęcony był igrzyskom teatralnym i tanecznym, ja przez ten czas przy bramie pozostawiony przypiąłem się całym pyskiem do pysznej trawki, wschodzącej właśnie u wejścia do cyrku; podczas tego zaś łypałem przez otwartą bramę na widowisko ciekawymi ślepiami i pasłem je wielce wdzięcznym ich widokiem. Oto chłopcy i dziewczęta, młódź jak kwiecie świeżo rozkwitłe, o kształtach uroczych, w świetnych strojach, zachwycająca giętkością ruchów, szła do tańca greczyńskiego, pirryką zwanego, i w składne szyki ujęta, barwne zataczała korowody. Giął się ten zastęp już to w krąg kolisty, już to wiązał w ukośnie do siebie nachylone poczty, a rozszczepiał w czworoboki i strzępił w luźne gromady. A kiedy końcowy dźwięk trąby zamknął wieloskrętne przewody tam i sam rozwijanych figur tanecznych, podniosła się zasłona, rozsunęły opony i ukazała się dekoracja sceny. [30] Była tam na niej góra z drzewa – wyobrażona na kształt owej sławnej góry, którą wieszcz Homer opiewał pod nazwą Idy – wzniesiona na wysokich rusztowaniach, zielonością pokryta i żywymi drzewami. Ze szczytu jej zlewała się struga rzeczna, ile że za sprawą budowniczego jej tryskało tam źródło. Kilka kóz zioła tam szczypało, a młodzian pewien za Parysa, frygijskiego pasterza, pięknie przebrany, w spływającej mu z barków cudzoziemskiej opończy i złotym zawoju na głowie odgrywał rolę takiego, co niby tę trzodę pasie. Za czym wkrótce pojawił się tam śliczny chłopiec, nagi, bo tylko młodzieńcza chlamida z lewego mu ramienia zwisała, wszystkich uwagę płową swą czupryną zwracający, z której wychylały się dwa złote skrzydełka całkowicie do siebie podobne; po różdżce herolda poznać było, że to Merkury. Podbiegł on z pozłacanym jabłkiem w ręce w tanecznych podskokach i podał je temu, który Parysa wyobrażał, gestami dając poznać, jakie to zlecenia przynosi od Jowisza; za czym w kunsztownym pląsie precz odbiegł. Po nim wystąpiła młoda niewiasta o obliczu pełnym majestatu – boginię Junonę wyobrażająca: błyszczący diadem opasywał jej skronie, a i berło miała w ręku. Za czym wpadła na scenę inna; mogłeś poznać, że to Minerwa. Szyszak miała lśniący na głowie, a na samym szyszaku wieniec oliwny, i wznosiła puklerz, a potrząsała włócznią jak – ani chybi jak wtedy, gdy walczy. [31] Po nich występuje inna, świetną urodą aż w oczy bijąca; poznać z jej bożej krasy, że to Wenus – Wenus dziewicza jeszcze. Doskonale piękne kształty ukazuje jej nagie ciało, niczym nie osłonione poza przejrzystą jedwabną tkaniną wstyd jej ocieniającą. Ale i tę szmatkę wietrzyk ciekawski wdzięcznie wielce a swywolnie już to odwiewał, świadectwo dając jej wiekowi, co był jak rozkwitłe świeżo kwiecie – już to ciasno nią oblepiał, rozkoszne członki wyraziście zaznaczając. Dwojakie zasię uderzały w oczy barwy w zjawisku bogini: biel ciała – że to z nieba zstępuje, i lazur zasłonki – że z oceanu się wyłania. Każdej teraz z tych dziewic odgrywających boginie towarzyszył jej orszak, Junonie zaś Kastor i Polluks noszący na głowach szłomy jajowatego kształtu, zdobne gwiezdnymi ogonami; ale owi Kastorowie to była także czeladź aktorska. Ta Junona, przy wtórze fletu w jońskich tonacjach wygrywającego, w spokojnej a naturalnej mimicznej grze krocząc, pełnymi dostojeństwa ruchami pasterzowi obiecywała, że jeśli jej nagrodę piękności przyzna, to i ona da mu władztwo nad Azją. Tej zaś, którą zbrojne odzienie za Minerwę wydawało, broniło dwu młodych chłopców, giermków i towarzyszy bogini wojowniczej: Lęk i Postrach z nagimi mieczami w dłoniach tańczący. Za nią zaś fletnista wygrywał melodie wojownicze w tonacji doryckiej i przemieniając niskie tony z wysokimi i ostrymi podniecał – ni to dźwiękiem surmy wojennej – wartki i ognisty tan bogini. Ta znowu gwałtownymi ruchami głowy i oczyma miotającymi błyskawice, migająca się ino w ruchach szybkich i niespokojnych, dawała do zrozumienia Parysowi, że jeśli jej przyzna zwycięstwo w tym sporze o piękność, stanie się pod jej opieką bohaterem sławnym trofeami wojennymi